Bartosz Lipiński
Miesiąc przed publikacją artykułu „Radni hamują rozwój Augustowa” opublikowaliśmy na łamach naszej gazety artykuł „Dyrektor wbita w ziemię” dotyczący najniższej oceny pracy, jaką burmistrz wystawił ówczesnej dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3 Wiesławie Chrulskiej. Poproszony przez nas o komentarz były burmistrz Augustowa Leszek Cieślik twierdził wtedy, że w Augustowie funkcjonuje maksyma: „Kto nie z Mieciem, tego zmieciem”. To właśnie w przypadku oceny Wiesławy Chrulskiej pierwszy raz poznaliśmy również teorię o politycznym odwecie dokonanym na dyrektorze, któremu było nie po drodze z formacją rządzącą miastem.
Nie spodziewaliśmy się, że tak szybko przekonamy się o zasadności obaw Leszka Cieślika. Z perspektywy wydarzeń ostatniego roku uważamy, że pozwy sądowe grupy radnych przeciwko redaktorowi naczelnemu „Przeglądu Powiatowego” miały ukryty cel, jakim było zamknięcie ust wolnym i niezależnym mediom, patrzącym władzy na ręce. Radnym koalicji rządzącej bez wątpienia chodziło o przedstawienie pracy naszej redakcji, jako niewiarygodnej, nierzetelnej i opierającej się o kłamstwa. Jesteśmy przekonani, że taka narracja byłaby przez nich głoszona, gdyby Sąd Okręgowy w Suwałkach uznał ich powództwa za uzasadnione. Dzisiaj na portalu Facebook zamiast milczenia, mielibyśmy do czynienia z nawałnicą oskarżeń pod adresem Krzysztofa Przekopa i „Przeglądu”. Wyrok sądu wyciągany byłby przy każdej okazji i machano by nim przed nosem podczas publikacji każdego artykułu nieprzychylnego władzy.
Sprawa miała podłoże polityczne i była rodzajem odwetu. Gdyby było inaczej radni, jak cywilizowani ludzie, zwróciliby się do redakcji z prośbą o opublikowanie listu, w którym polemizowaliby z treścią artykułu. Zamiast tego wytoczyli najcięższe działa i w świetle kamer wylewali pomyje na działalność „Przeglądu Powiatowego”. Ich konferencja prasowa z września ubiegłego roku, na której zapowiedzieli sprawę sądową, była prawdziwym popisem buty, arogancji i nieprawdopodobnej pewności siebie. Słowa Alicji Dobrowolskiej porównujące tytuł artykułu do noża wbitego w plecy były okropne. Jej opinia, porównująca artykuł do zarzutu hamowania rozwoju dziecka była absurdalna. Słowa przewodniczącej rady, że nikt z jej wyborców nie kupuje naszej gazety, to już czysta groteska.
Na jednej z sesji Tomasz Dobkowski przekonywał, iż radny Marcin Kleczkowski zeznał pod przysięgą, że jest opłacany przez Krzysztofa Przekopa. Było to zwykłe kłamstwo, które oprócz Dobkowskiego powtórzyli inni radni koalicji rządzącej. Z pewnością za te i inne słowa padające podczas procesu i poprzedzające proces redaktor naczelny może skierować do sądu powództwo przeciwko radnym. Dotąd tego nie zrobił, bo nie chciał tracić czasu i energii na bieganie po sądach.
Niedawno wprowadzone przez rządzących zmiany do statutu miasta, przez które z porządku obrad sesji wykreślono możliwość odczytywania interpelacji, a także ograniczono czasowo punkt wolne wnioski, skutecznie utrudnią możliwość swobodnej wypowiedzi radnym opozycji i mieszkańcom. Wolne media mogą być jedyną platformą komunikacji opozycji z wyborcami.
Napisz komentarz
Komentarze