Kajakarstwo było przed laty domeną Augustowa. Teraz o augustowskich kajakarzach nie jest już tak głośno, jak w czasach kiedy startowałeś w tej dyscyplinie i zdobywałeś olimpijskie laury. Z czego to wynika? Czy za mało młodych ludzi garnie się do tego sportu? Warunki mamy bardzo dobre i to nie tylko te naturalne, ale też od kilku lat funkcjonuje profesjonalna baza kajakowa.
-Taka zapaść czy gorsza sytuacja jeśli chodzi o wyniki sekcji kajakarskiej wynika z tego, że to co myśmy osiągali, czyli ja, Adam Wysocki czy Marek Twardowski, a później Edyta Dzieniszewska-Kierkla wynikało z 20 czy 30 lat wcześniejszej pracy wszystkich trenerów. Wiadomo, że utrzymywać taki poziom jest nie tak łatwo. Musimy mieć świadomość, że obecną bazę mamy tylko kilka lat, a żeby nabory do sekcji były znowu duże, trzeba wykonać ogromną pracę organizacyjną. To, że baza się pojawiła, to nie znaczy, że w roku jej powstania nagle będziemy mieli mistrzów. Bardzo dobrą robotę wykonuje Adam Wysocki, który od wielu lat trenuje młodzież i bardzo dobrze sprawdza się we współpracy z dziećmi, ale jak wszyscy wiemy mamy kryzys demograficzny. Dzieci jest mniej. Miasto jest całkiem duże, ale borykamy się z niżem demograficznym i przy dużej popularyzacji piłki nożnej chłopców do trenowania jest o wiele mniej niż przed laty. W skali kraju widać, kto zdobywa medale. Panuje duża moda na szkółki piłkarskie, które wsysają chłopców, którzy chcą uprawiać sport i oni trafiają w pierwszej kolejności do piłki nożnej. Stąd do innych dyscyplin trafia o wiele mniej przyszłych sportowców. To widać nawet na poziomie igrzysk olimpijskich, gdzie pewnie znaczną większość polskich medali zdobyły kobiety.
Co w takiej sytuacji można zrobić, żeby jednak o augustowskich kajakarzach znowu było głośno?
-Trzeba ciężko pracować nad tym, żeby wykorzystać obecnie bardzo dobre warunki do trenowania. Baza kajakowa jest szyta na miarę i dla mnie jest ona mistrzostwem świata, jakie osiągnęliśmy, ale trzeba zapewnić też trenerom dodatkowe środki, by mogli tę pracę szkoleniową jak najlepiej wykonywać. Obecnie sytuacja trenerów klubowych w Polsce w większości dyscyplin jest bardzo zła. A praca jest o tyle niewdzięczna, że świątek, piątek czy niedziela trzeba prowadzić zajęcia. Trzeba też mieć świadomość, że za moich czasów, jak przyszedłem do klubu trenować, było trzech trenerów i każdy z nich mógł prowadzić grupę liczącą 10-15 osób. W sekcji wtedy było co najmniej 50 dzieci. Dzisiaj Jerzy Grąbczewski, augustowski trener, jest już blisko emerytury i musimy mieć świadomość, że idealnymi warunkami pod względem trenerskim byłoby trzech szkoleniowców, którzy nawet przy tych trudnych demograficznie okolicznościach mogliby próbować organizować zajęcia. Trener na wodzie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo i zająć się grupą 10 czy 15 zawodników, a później jest to niestety trudne i nawet niebezpieczne, zwłaszcza w tym młodym szkoleniu, gdzie zawodnicy mogą wywrócić się na środku jeziora i trzeba udzielić im pomocy. To są bolączki dnia codziennego i musimy pamiętać, że aby wychować takiego mistrza Polski czy na arenie międzynarodowe,j trzeba poświęć od 5 do 6 lat pracy. Należy wspomnieć, że młodzi zawodnicy mają też różne chwile w życiu. Podczas dorastania kreują im się inne priorytety niż trenowanie, rodzice często też mówią, że lepiej się ucz a nie trenuj albo idź do pracy czy na studia, bo będziesz miał lepszą przyszłość. To nie jest takie proste i oczywiste, że powstała baza i my za rok, za dwa będziemy mieli już mistrzów. Wyniki nasza sekcja oczywiście osiąga, bo co roku zdobywamy medale mistrzostw Polski i to w każdej kategorii wiekowej, nawet tym stanem jakim dysponujemy, jesteśmy w stanie zdobywać medale i w młodzikach i juniorach, a nawet w seniorach. Mamy grupę, która potraktowała sport poważnie około 30 roku życia i czerpie z niego wiele radości. Reprezentacja Polski w kajakarstwie ma zapewnione wszystko, co można sobie wymarzyć, bo środków nie brakuje. Ale jeśli mówimy o sporcie klubowym w mniejszych miejscowościach w Polsce, to sytuacja jest naprawdę ciężka. Dzięki temu, że rodzice są coraz bardziej gotowi w partycypowaniu w kosztach i to robią, i to w każdej dyscyplinie, na przykład w postaci opłacania składek czy pokrywania niektórych kosztów, łatwiej jest sobie radzić. Klub „Sparta” od wielu lat podnosi ten temat i na poziomie rady miejskiej i burmistrza, że dofinansowanie poszczególnych sekcji jest za niskie. Oczywiście dziękujemy za to wszystko, co są w stanie dla nas wygospodarować. Nie mówię o tym, żeby kogoś krytykować, tylko zwrócić na ten problem uwagę. Jeśli naszemu instruktorowi jesteśmy w stanie zapłacić za jego ciężką pracę kilkaset złotych miesięcznie, to trudno jest wywierać większą presję na niego, żeby osiągał wyniki i poświęcał na trenowanie więcej czasu. Uważam, że i tak nasza sekcja kajakarska robi bardzo dobrą robotę.
To prawda, mamy przecież już kilku młodych kajakarzy, którzy osiągają pierwsze sukcesy. Nadzieja na medale więc chyba jest?
-Trzeba wyróżnić Mikołaja Walulika, któremu start na mistrzostwach Europy nie do końca wyszedł, ale inne sportowe imprezy dały mu już sukcesy. Ten chłopak udowadnia, że walczy i ma potencjał. Dla takiego zawodnika są to bardzo ważne osiągniecia, które pozwalają na to, że nie straci motywacji i teraz trzeba tylko mu pomagać. W jego karierze trwa teraz trudny okres. Bycie juniorem, gdy się dorasta i poszukuje się innej drogi albo zaczyna się myśleć o tym, co ja będę robił za pięć lat i czy nadal poświęcić kolejny sezon trenowaniu, nie jest łatwe. Musi jednak spróbować wykorzystać potencjał i być gotowym na ciężką pracę. Trening juniora, a seniora to są dwie inne sprawy. W juniorach rywalizuje się z rówieśnikami, a w seniorach gdzie pewnie niedługo trafi, staje się do walki ze starszymi od siebie. Sytuacja się wtedy diametralnie zmienia. Mikołaj ma duże szanse, bo jeżeli zawodnik zdobywa medale mistrzostw Polski, to ma potencjał, który należy rozwijać.
Śledziłeś tegoroczne igrzyska? Dobrze poszło naszym podlaskim zawodnikom. Maria Andrejczyk z Sejn w rzucie oszczepem zdobyła srebro, a Wojciech Nowicki z Białegostoku w rzucie młotem zdobył złoto. Szkoda tylko, że wśród startujących w Tokio nie było augustowskich kajakarzy.
-Oczywiście śledziłem igrzyska. Nie jestem jakimś wielkim kibicem sportowym, który śledzi wszystkie zawody czy mecze, ale imprezy mistrzowskie i olimpijskie chętnie oglądam. Jestem pozytywnie zaskoczony tym, że te igrzyska w dobie epidemii odbyły się bez wielkich perturbacji. Spodziewałem się, że dojdzie do eliminowania zawodników z powodu zakażenia, ale tak nie było. Na igrzyskach wystartowało ponad 10 tysięcy zawodników plus sztaby i przy tej skali kontaktów w wiosce olimpijskiej Japończycy stanęli na wysokości zadania. Nasze województwo wzbogaciło się o dwa medale, bo trzeba wspomnieć Wojtka Nowickiego, który w pięknym stylu zdobył mistrzostwo olimpijskie i chociaż dzisiaj już nie reprezentuje klubowo naszego regionu, ale i tak to jest ogromny sukces. No jeszcze bardzo dobry wynik Marii Andrejczyk, chociaż ona sam do końca nie była z niego zadowolona, bo miała potencjał, żeby zwyciężyć. Jednak po jej przejściach zdrowotnych to jest też ogromny sukces. Pozostaje się cieszyć. Bardzo dobry wynik zanotowała też Joanna Fiodorow nasza krajanka. Oczywiście muszę też wspomnieć o kajakarstwie. Mieliśmy dwa medale i to też stawia nasze kajakarstwo na dobrej pozycji w świecie. Może nie były to dla kajakarstwa polskiego najlepsze igrzyska, ale są dwa medale. Szkoda tylko, że tym razem nie było reprezentantów naszego klubu. Pragnę przypomnieć, że w Rio startowała Edyta Dzieniszewska -Kierkla, a ja byłem odpowiedzialny za kajakarstwo jako szef ekipy olimpijskiej. Mam nadzieję, że jeśli nie w Paryżu to w kolejnych igrzyskach doczekamy się naszych augustowskich reprezentantów.
Zakończyłeś już dawno swoją sportową karierę. Czy wiosła całkowicie odłożyłeś na półkę?
-W tym roku mija 20 lat, jak zakończyłem karierę sportową. Z perspektywy widzę, jak wiele się zmieniło w moim życiu i jak ten czas szybko minął. Przyznam się, że przez kilka lat w kajaku nie siedziałem. Do roku 2016 w miarę regularnie przychodziłem do sekcji i sam brałem kajak, ale później zmieniłem zainteresowania na golfa i częściej mnie można widzieć na polu golfowym niż w kajaku. Chociaż ostatnio zdarzyło mi się popływać turystycznie.
Nie tęsknisz za kajakową rywalizacją i związanymi z tym emocjami?
-Nie tęsknie za emocjami związanymi z rywalizacją, ale teraz sobie uświadamiam, jak ciężka to była praca, ile musiałam przerzucić ton wody i je przemieszać, by znieść te obciążenia. Mam dużo szacunku do wszystkich młodych augustowskich kajakarzy i pamiętam, ile pracy trzeba włożyć, żeby osiągać wyniki. Zapraszam też wszystkich młodych ludzi do naszego klubu, a szczególnie bardzo mi bliskiej sekcji kajakowej. Jeśli ktoś się interesuje sportem, to zapraszamy do sekcji, gdzie fachowcy wszystko wyjaśnią. Proszę się nie wahać, przychodzić w każdym momencie, bo nie ma złego momentu na rozpoczęcie kariery, ja kiedyś zacząłem przygotowaniem ogólnym od jesieni. Radzę, by nie zrażać się na początku niepowodzeniami i trenować. Trzeba się przygotować na to, że trenowanie kajakarstwa jest przygodą na wiele lat. Spędziłem w kajakarstwie kilkanaście lat i uważam, że to jest najlepsza przygoda mojego życia. To wspaniały czas, gdy ma się kolegów oprócz szkoły, bawi się sportem i rywalizuje. Naprawdę jest to ogromna przyjemność. A kajakarstwo dało mi hart ducha i ciała. Zwyczajnie trenując jesteśmy bardziej sprawni fizycznie, uczymy się radzić sobie w trudnych sytuacja, każdy sport to daje, a kajakarstwo jest na tyle specyficzne, że można spróbować wielu innych dyscyplin. W jego skład wchodzi trening wytrzymałości, siłownia, bieganie, pływanie w basenie, a nawet ostatnio, wprowadzone przez Adama Wysockiego w naszej sekcji, jeżdżenie na rolkach. Jest to naprawdę bardzo ogólnorozwojowa dyscyplina i serdecznie ją polecam. Przez lata trenowania nauczyłem się pracy z kalendarzem, planowania swoich działań, współpracy z rówieśnikami i ze starszymi ode mnie, poznałem setki czy nawet tysiące ludzi z całej Polski. Sport to jest życie. I skieruję jeszcze słowa do rodziców dzieci, którzy mają wątpliwości odnośnie uprawiania sportu. Zaręczam, że sport nie koliduje z nauką. W czasie swojej kariery normalnie się uczyłem, a nawet ukończyłem studia.
Dziękuje za rozmowę
Napisz komentarz
Komentarze