Krzysztof Przekop by Koty2
„Przegląd” jak sól w oku rządzących
„Przegląd Powiatowy” jest nielubiany przez władze Augustowa od początku istnienia, jednak obecne władze nie lubią nas w sposób wyjątkowy. Trudno się dziwić, w końcu tylko my piszemy o niewygodnych tematach, o których milczą media finansowane z urzędu miasta. Nieskromnie musimy zauważyć, że o wielu bulwersujących sprawach mających miejsce w obecnej kadencji samorządu opinia publiczna nie dowiedziałaby się nigdy, gdyby nie nasz tygodnik. Dlatego staliśmy się celem bezprecedensowych ataków, czego dowodem jest aż sześć pozwów złożonych do sądu przeciwko redaktorowi naczelnemu przez radnych koalicji rządzącej Naszego Miasta i banitów z klubu PiS. Tym ludziom przyświeca jeden cel, wyeliminowanie „Przeglądu” z rynku i zostawienie na nim jedynie słusznych mediów, które za pieniądze podatnika opublikują każdy propagandowy artykuł napisany przez pracowników burmistrza. Media działające na zasadzie: „kopiuj, wklej” są bez wątpienia najwygodniejsze z punktu widzenia obecnych władz, które nie cofną się przed niczym dbając o swój pijar. Przykładem tego było np. nieuprawnione przypisywanie sobie przez Mirosława Karolczuka zasług w nabyciu Domu Turka przez instytut Solidarności i Męstwa imienia Witolda Pileckiego. Bez „Przeglądu” większość mieszkańców przyjęłaby narrację burmistrza za wiarygodną.
Tomasz Dobkowski zachowuje się obsesyjnie
Mówiąc o otwartej walce obecnie rządzących z naszą gazetą nie sposób nie wspomnieć osoby Tomasza Dobkowskiego. Wystarczy wspomnieć, że w dyskusjach na forum rady miejskiej o wygaszeniu mu mandatu, najwięcej miejsca poświęcił Krzysztofowi Przekopowi? Działo się tak dlatego, że Przekop w przeciwieństwie do mediów finansowanych przez urząd miasta nie milczał o ogromnych finansowych transakcjach, które firma Tomasza Dobkowskiego prowadzi z jednostkami organizacyjnymi miasta i ze spółkami miejskimi. Redaktor naczelny „Przeglądu” przerwał też zmowę milczenia w sprawie znanej od kilku lat. Chodzi o fakt, że na czele konkurencyjnego do nas „Augustowskiego Reportera” stoi żona pana Dobkowskiego. Finansowanie go co miesiąc kwotami kilku tysięcy złotych przez burmistrza nie może być przypadkowe. To, że „Reporter” przemilcza wiele kwestii niewygodnych dla rządzących, jest zatem zrozumiałe. Wracając do obsesji Tomasza Dobkowskiego na punkcie Krzysztofa Przekopa nie można zapominać także o procesie radnego z Marianem Dyczewskim. Zanim Dobkowski przegrał w sądzie z popularnym społecznikiem, chciał przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Jak relacjonuje Marian Dyczewski, radny Dobkowski razem ze swoim otoczeniem w desperacki sposób próbował przekonywać sąd, że Dyczewski jest sterowany przez Przekopa. Akcja nie przyniosła skutku, choć wszystkiemu winien był jak zawsze „Przegląd Powiatowy”.
Nasze Miasto sponsoruje swoich ludzi
Kiedy pod koniec ubiegłego roku światło dzienne ujrzała sprawa związana z finansowaniem przez urząd miasta horrendalnymi kwotami „Augustowskiego Reportera” należącego do żony pana Dobkowskiego, koalicjanci burmistrza postanowili rozmydlić sprawę. Na posiedzeniu komisji rewizyjnej stwierdzili, że winnym afery gazetowej jest „Przegląd Powiatowy”. Kilka godzin jałowej debaty, którą należałoby raczej nazwać naparzanką na znienawidzoną gazetę, pokazało prawdziwe intencje inicjatorów dyskusji. Komisja rewizyjna pod przewodnictwem Jolanty Onety Roszkowskiej nie prowadzi praktycznie żadnych kontroli, stanowi rodzaj kółka wzajemnej adoracji, gdzie większość mają radni popierający burmistrza Karolczuka. Mija już rok od ostatniego spotkania zespołu funkcjonującego przy komisji, który miał wyjaśnić temat wątpliwości narastających wokół bazy sportów wodnych. Do dziś nie przedstawiono raportu z prac zespołu i coraz więcej wskazuje na to, że nigdy go nie poznamy. Gwoli ścisłości musimy zauważyć, że na czele zespołu stoi Tomasz Dobkowski. Powtórzmy to jeszcze raz, komisja rewizyjna poświęciła kilka godzin na publiczne ataki na „Przegląd” i Przekopa, uznając to za priorytetowe działanie, a w innych niezwykle poważnych sprawach przejawia bierność. O ile do nienawiści radnych koalicji rządzącej do naszego tygodnika zdążyliśmy się przyzwyczaić, to niepokojem napawa nas postawa burmistrza. Odczuwamy, że Mirosław Karolczuk zaczyna z nami walczyć.
Burmistrz chce izolować wolne media
Od kilku miesięcy urząd miasta nie wysyła do nas żadnych informacji i zaproszeń. Z pełną premedytacją jesteśmy pomijani i wiemy o tym z różnych źródeł. Już od dłuższego czasu nie otrzymujemy żadnych zaproszeń drogą e-mailową ani telefoniczną, chociaż kierowane są regularnie do innych redakcji. Burmistrz pomija naszą redakcji najprawdopodobniej ze zwykłej antypatii. Zapomina jednak w swojej zapalczywości o tym, że jest burmistrzem Augustowa, a nie tylko ugrupowania Nasze Miasto. Nie uwzględniając naszego tygodnika w gronie adresatów na wszelakiego rodzaju wydarzenia, konferencje i uroczystości, najbardziej uderza tym de facto w Czytelników. O aspekcie moralnym takiego zachowania Karolczuka nie trzeba wiele pisać, bo to oczywiste. Ale włodarz miasta dyskryminując nielubianego przez siebie przedstawiciela mediów łamie konstytucję. Wiele razy w ostatnich miesiącach od zaprzyjaźnionych redakcji słyszeliśmy pytanie: „Dlaczego was nie było?”. Odpowiadaliśmy wtedy zgodnie z prawdą, że urząd nas nie zaprosił oraz nie informował nas o planowanych wydarzeniach. Podobnie zachowują się Augustowskie Placówki Kultury.
Redaktor naczelny skierował wezwanie
Sankcje nałożone przez Mirosława Karolczuka na ignorowaną przez niego gazetę mogą być czymś więcej niż jedynie złośliwością i zemstą. Karolczuk swoimi działaniami próbuje nas całkowicie odizolować od spraw miejskich. Możliwe, że robi to po to, żeby nasz tygodnik w istocie nie napisał niczego pozytywnego na temat wydarzeń z jego udziałem. Próbowaliśmy sami interweniować. Do urzędu miasta zostało wysłane wezwanie, w którym Krzysztof Przekop zaapelował o przywrócenie naszej redakcji do listy adresatów zaproszeń. Takie wezwanie zostało skierowane ładnych kilka tygodni temu, lecz zostało bez odpowiedzi.
Niewdzięcznicy z ekipy Naszego Miasta
Aktualni włodarze miasta nie są w stanie nas niczym zaskoczyć, bo ich działania odwetowe są dobrze znane. Ale oprócz prób zwalczania „Przeglądu Powiatowego” wykazują się niebywałą niewdzięcznością. Nie będziemy wracać do czasów, kiedy ugrupowanie Nasze Miasto będąc w ostrym konflikcie z Wojciechem Walulikiem „podrzucało” nam tematy mogące ugodzić w poprzedniego burmistrza. Byliśmy na każde wezwanie Mirosława Karolczuka, kiedy nie mógł liczyć na inne media. Na pamiętną konferencję prasową, na której Karolczuk wypowiedział jedne z najgłośniej komentowanych słów kampanii wyborczej do samorządu 2018 o strachu w augustowskiej oświacie, nie przybył nikt poza naszą redakcją. Jedynie „Przegląd” nagrał i zrelacjonował konferencję, o której huczał Augustów. Pod koniec 2019 roku w Domu Kultury burmistrz Karolczuk zorganizował podniosłe spotkanie podsumowujące rok działalności. Poza naszą gazetą nie przybyły żadne media.
Nie cenzurowaliśmy ataku na „Przegląd”
We wrześniu 2020 roku burmistrz Mirosław Karolczuk zwołał konferencję prasową po tym, kiedy przed urzędem pojawił się pojemnik na nakrętki od plastikowych butelek. Kolejny raz jedynie „Przegląd” był obecny. Od pracowników urzędu dowiedzieliśmy się, że zaproszenia na spotkanie wysyłano do wszystkich mediów. Na potwierdzenie naszej rzetelności znakomicie przemawia fakt, że uczestniczyliśmy nawet w konferencji prasowej banitów z klubu PiS, na której odsądzano nas od czci i wiary. Zgodnie z etyką dziennikarską konferencję opublikowaliśmy w całości. Jakie inne redakcje udostępniłyby na swoich łamach video z konferencji, na którym radni w przypływie furii mieszają redakcję z błotem mówiąc o podaniu do sądu redaktora naczelnego?
Polityka medialna Karolczuka przypomina czasy komuny. Trudno jest nam wierzyć, by pomijanie naszej redakcji w zaproszeniach wysyłanych przez urząd miejski i Augustowskie Placówki Kultury odbywało się bez wiedzy burmistrza, choć Karolczuk tak twierdzi.
Napisz komentarz
Komentarze