Bartosz Lipiński
Nic nie zdarzyło się przypadkiem
W augustowskiej radzie miejskiej nic nie dzieje się przez przypadek. Pod płaszczykiem usprawnienia prac radnych są wprowadzane zmiany, które mogą mieć ukryte drugie dno. Tak było przed ponad rokiem, kiedy koalicja rządzącej dokonała abordażu na większość komisji i przejęła w nich bezwzględną władzę. Stało się to po tym, gdy na sesjach podejmowano inne decyzje niż wypracowywane po wielu godzinach pracy w komisjach. Zwolennicy budzących ogromne kontrowersje zmian do tej pory mają usta pełne populizmu przekonując, że przejęcie komisji wynikało wyłącznie z ambicji intensywnej, merytorycznej pracy na rzecz Augustowa.
Od ponad roku przewodnicząca rady miejskiej w Augustowie przyjęła zasadę skrupulatnego odmierzania czasu wypowiedzi radnym. Na niektórych posiedzeniach liczone były sekundy i po przekroczeniu limitu głos był odbierany. Ofiarami tej sytuacji byli przede wszystkim radni opozycyjni, którzy mają zawsze dużo pytań do głosowanych na sesjach uchwał. Wielokrotnie jedyną szansą swobodnej wypowiedzi były punkty porządku obrad związane z interpelacjami i zapytaniami radnych oraz przede wszystkim punkt wolne wnioski. Bez wątpienia są to także najbardziej ciekawe i chętnie oglądane punkty naszych sesji. Ostatnio radni koalicji rządzącej złożyli do komisji statutowej wnioski, których ewentualną realizację należy uznać za skrajnie niebezpieczny scenariusz. Pojawia się coraz więcej ocen, że rządzącym może chodzić tylko o zamknięcie ust oponentom burmistrza oraz o to, aby mieszkańcy dowiedzieli się jak najmniej.
Nasze Miasto chce zmienić statut
Do komisji statutowej wpłynęły wnioski radnych ugrupowania Nasze Miasto z propozycjami zmian w statucie. Pierwszy dotyczy wykreślenia ze statutu interpelacji oraz zapytań radnych, ujętych w porządku każdej sesji. Radni mieliby odtąd składać interpelacje jedynie na piśmie i zostaną pozbawieni obecnej możliwości odczytania ich na sesji. Jeśli dokonałyby się zmiany, to wówczas mieszkańcy będą mogli dowiedzieć się o sprawach poruszanych w interpelacjach wyłącznie poprzez śledzenie Biuletynu Informacji Publicznej na stronie internetowej urzędu miejskiego. Magdalena Śleszyńska w imieniu wnioskodawców przekonywała, że ich pomysł praktykowany jest w większości samorządów. Jako przykład wskazała powiat augustowski. Warto jest jednak zauważyć, że na sesjach rady powiatu augustowskiego po sprawozdaniu starosty z działalności zarządu powiatu zwykle odbywa się bardzo długa dyskusja z pytaniami oraz z udzielanymi na bieżąco odpowiedziami. Inna zmiana zaproponowana przez radnych Naszego Miasta dotyczy tego, by wypowiedzi radnych w punkcie wolne wnioski nie mogły przekroczyć pięciu minut. Jest to kolejna bardzo kontrowersyjna propozycja. Kilka miesięcy temu przewodnicząca rady Alicja Dobrowolska mówiła, że ograniczenie wolnych wniosków było przedmiotem dyskusji ekipy rządzącej, ale postanowiono od tego odstąpić, aby nie padły zarzuty o kneblowaniu ust. Magdalena Śleszyńska przekonywała ostatnio, że doświadczenia naszych obrad pokazują, iż wolne wnioski przeradzają się w wygłaszanie długich oświadczeń, które ostatecznie nie zawierają żadnego wniosku, są powtarzane, powodują bezprzedmiotowe spory oraz przedłużają obrady. Propozycje Naszego Miasta budzą sprzeciw radnych opozycji.
Opozycja sprzeciwia się zmianom
Przewodniczący komisji statutowej Marek Sznejder stwierdził, że intencje wnioskodawców są oczywiste dla radnych i mieszkańców. Sznejder słusznie zauważył, że na wprowadzeniu zmian i odebraniu możliwości odczytywania interpelacji na sesji nie stracą radni, bo oni nadal będą mogli dostarczać je na piśmie. Stratę poniosą przede wszystkim mieszkańcy, gdyż będą mieli ograniczony dostęp do informacji. Radny Koalicji Obywatelskiej podkreślił, że niektóre interpelacje mogą być zwyczajnie niewygodne dla rządzących. Sznejder nie zgodził się też z opinią, że zaproponowane zmiany cokolwiek uporządkują i był przeciwny ich wprowadzeniu.
Podobne zdanie wyraził Marcin Kleczkowski. Także on stał na stanowisku, że wnioskodawcy dążąc do wykreślenia interpelacji, jako obowiązkowego punktu obrad sesji, chcą ograniczyć prawo mieszkańców do śledzenia pracy rady. Kleczkowski przywołał sytuację z poprzedniej kadencji samorządu, kiedy to burmistrz Wojciech Walulik zaprzestał odpowiadać na sesji na interpelacje i zapytania radnych, co nie podobało się radnym ugrupowania Nasze Miasto. Szef augustowskiego PiS przyznał, że te same osoby, które toczyły w tym zakresie spór z byłym burmistrzem, dzisiaj wnoszą o kontrowersyjne zmiany. Kleczkowski zauważył, że w jednym z wniosków osób z Naszego Miasta do zmian w statucie pojawia się sformułowanie mówiące o tym, że porządek dzienny sesji powinien zawierać punkt wolne wnioski. Zdaniem radnego opozycji słowa „powinien zawierać” są bardzo niebezpieczne i być może ujęto je celowo, aby przewodnicząca rady sama podejmowała decyzję czy punkt wolne wnioski pojawi się na sesji. Kleczkowski zwrócił uwagę na to, że obecnie większość czasu na sesji zabierają wypowiedzi urzędników, a nie radnych. Radny PiS wnioskował o przeprowadzenie analizy w tym temacie.
W Augustowie mamy demokrację?
Aleksandra Sigillewska przypomniała, że punkt interpelacje i zapytania radnych to być może najciekawszy moment sesji dla mieszkańców, ponieważ radni przedstawiają wtedy postulaty i problemy zgłaszane im przez augustowian. Mieszkańcy są tym żywo zainteresowani i muszą wiedzieć, że ich bolączki zgłaszane są burmistrzowi. Sigillewska bardzo sumiennie policzyła, że dotychczas radni opozycji złożyli aż 255 interpelacji, a rządząca większość zaledwie 59. Radna PiS dodała, że w interpelacjach pojawia się często krytyka działań burmistrza i głośno zastanawiała się, czy nie jest to powodem niedawno złożonych wniosków. Radna nie zgodziła się ze stwierdzeniem, że w większości samorządów interpelacje składane są tylko na piśmie i mówiła o swobodzie interpretacji tego problemu. Sigillewska oceniła, że Augustów stanowi dziś ewenement na mapie Polski, ponieważ radni na sesji mogą wypowiadać się o projektach uchwał zaledwie przez dwie minuty. Radna PiS komentowała, że dietę radnych za udział w ostatniej komisji statutowej sfinansują mieszkańcy. A. Sigillewska stwierdziła, że mieszkańcy zapłacą za to, że radni nawet w punkcie wolne wnioski nie będą mogli dokończyć pewnych tematów i poruszyć ich w sposób nieograniczony, zapłacą za ograniczenie demokracji oraz za zamknięcie ust radnym. Aleksandra Sigillewska spuentowała wypowiedź interesującą teorią, że rada miasta w Augustowie z rady niemocy, może dodatkowo zmienić się w radę milczenia.
Wolne media na straży demokracji
Wnioski osób z Naszego Miasta zostały pozytywnie zaopiniowane głosami radnych z koalicji rządzącej. Opozycja była przeciwna tym pomysłom. Nie oznacza to jednak, że zmiany wejdą w życie natychmiast. Do ich realizacji potrzebne będzie przygotowanie projektu uchwały, a to może potrwać. Statut można porównać do Konstytucji. Jak wiemy, aby zmienić Konstytucję nie wystarczy zwykła większość sejmowa. Czy w przypadku rady miejskiej w Augustowie do realizacji tak poważnych zmian o charakterze niemal ustrojowym wystarczy tylko jeden głos przewagi radnych koalicji rządzącej? Ta sytuacja jeszcze bardziej pokazuje nam, jaką wagę mają dziś niezależne media. Głos opozycji można ograniczyć zmieniając statut, czego nie da się zrobić w przypadku gazety. Pozostaje ciąganie po sądach redaktora naczelnego, który nie boi się podnosić niewygodnych tematów oraz odważnie opisuje otaczającą nas rzeczywistość.
Napisz komentarz
Komentarze