Bartosz Lipiński
Niedawno opisaliśmy obawy wyrażone przez naszego Czytelnika. Mieszkaniec zadeklarował, że doskonale znana jest mu specyfika basenów takich jak w Augustowie. Nasz rozmówca wyraził duży niepokój, że utrzymywanie przez długi okres niecek basenowych bez wody w budynku położonym na grząskim terenie, może spowodować katastrofalne skutki dla całej konstrukcji. Mieszkaniec obawiał się czy napełnienie niecek wodą po bardzo długiej przerwie nie będzie wiązało się potem z pękaniem i odklejeniem płytek basenowych albo pojawieniem się przecieków. Mimo, że nasz Czytelnik określił się mianem fachowca nie byliśmy w stanie zweryfikować jego opinii. Ten temat podczas obrad rady miejskiej omówiła Izabela Piasecka. Wątpliwości mieszkańca oraz radnej KO chciał rozwiać dyrektor Centrum Sportu i Rekreacji.
Paweł Głowacki uspokajał, że nie widzi widma katastrofy. Komentował, że kubatura całego obiektu nie ma wpływu na stan niecek basenowych, które były budowane odrębnie. Zdaniem dyrektora CSiR w Polsce zdarzały się przypadki, że po spuszczeniu i ponownym napełnieniu niecek wodą pękały szyby bądź dochodziło do rozszczelnienia się ściany. Natomiast w ocenie dyrektora przywołane sytuacje dotyczyły obiektów z wadami konstrukcyjnymi. P. Głowacki przyznał, że na pływalniach mogą wystąpić pęknięcia płytek, zwłaszcza po spuszczeniu wody i działaniu praw fizyki, gdy w niecce następuje „skurcz”. Ale w opinii dyrektora na właściwie zaprojektowanym i wybudowanym basenie taki problem jest mało prawdopodobny. Głowacki dodał też, że każda niecka powinna być szczelna nawet po ewentualnym odklejeniu się płytki.
Szef CSiR podkreślał, że jego absolutnym priorytetem jest bezpieczeństwo, a augustowski basen jest regularnie sprawdzany przez wykwalifikowanych fachowców kontrolujących stan obiektu i udzielających pozwolenia na eksploatację. Dotychczas inspektorzy nie wskazali, aby były jakieś powody do niepokoju. Zagrożenia nie dostrzegają też pracownicy jednostki. Paweł Głowacki poinformował, że pływalnia w Augustowie jest na końcowym etapie przygotowań na otwarcie. Zapewniał także, że nie jest to celowo opóźniane. Zdaniem dyrektora w obecnej rzeczywistości niczego nie można być pewnym, np. czy obostrzenia wprowadzone ostatnio na terenie województwa warmińsko-mazurskiego nie zostaną niedługo rozszerzone na cały kraj i basenu nie trzeba będzie znów zamknąć. Stąd wynika ostrożność przy podejmowaniu decyzji.
P. Głowacki przekazał dane dotyczące dochodów uzyskiwanych przez nasz basen w styczniu i lutym ubiegłego roku. Średni dochód dzienny oscylował wtedy na poziomie ok. 3 tys. 120 zł, z kolei średnia miesięczna sięgała ok. 75 tys. zł. Dyrektor wskazał także koszty ponoszone przez obiekt w przywołanych okresach. Za energię elektryczną płacono wówczas ok. 45 tys. zł, za energię cieplną 30 tys. zł, a za zużycie wody 15 tys. zł, co daje sumę 90 tys. zł. Dzisiaj, kiedy basen jest zamknięty, łączne koszty ponoszone przez obiekt są dziesięciokrotnie niższe.
-Chcielibyśmy, aby już w połowie marca ten obiekt zafunkcjonował w pełni, bez obostrzeń, bez usterek technicznych i innych niespodziewanych sytuacji. Mam mnóstwo argumentów do uzasadnienia naszych działań, że kierujemy się wyłącznie zdrowiem, dobrem, troską o finanse publiczne, minimalizowaniem zagrożenia. Również tym, by nie otwierać basenu po to, aby go za chwilę zamykać –spuentował Paweł Głowacki, nowy dyrektor Centrum Sportu i Rekreacji.
*Artykuł ukazał się w 9/2021 numerze "Przeglądu Powiatowego".
Napisz komentarz
Komentarze