Bartosz Lipiński
Budowa za ogromne pieniądze
Prace nad bazą sportów wodnych rozpoczęły się jeszcze w poprzedniej kadencji samorządu miejskiego. Nie było wówczas głosów, które sugerowałyby zaniechania inwestycji. Zdarzały się raczej wśród radnych stwierdzenia porównujące bazę do pomnika naszych zasłużonych sportowców. Ale z jednym zgadzali się wszyscy. Wcześniejsze miejsce treningów było urągające, niesłużące rozwojowi tej dyscypliny sportu i niespełniające jakichkolwiek standardów. Dlatego co zrozumiałe, nie było żadnych wątpliwości, że augustowscy sportowcy powinni mieć znacznie lepsze warunki.
Jednak najwięcej emocji w sprawie budowy nowej bazy nad rzeką Nettą dotyczyło rosnących kosztów tego zadania. Nie brak było głosów, że obiekt pochłonął horrendalne pieniądze. Poza tym pojawiała się konieczność zlecania kosztochłonnych robót dodatkowych. Już w bieżącej kadencji radna Izabela Piasecka dokonała bardzo ciekawego porównania wskazując, że baza pochłonęła więcej środków niż nowy imponujący gmach Gminy Augustów na ul. Mazurskiej.
Późną wiosną 2019 roku o dokładnych kosztach przedsięwzięcia nad rzeką Nettą informował radnych zastępca burmistrza. Filip Chodkiewicz mówił wtedy, że suma wszystkich wydatków na bazę to 5 mln 600 tys. zł brutto, z tego 1 mln 300 tys. zł to dofinansowanie z Ministerstwa Sportu, a dodatkowo 1 mln zł można było odliczyć z tytułu VAT. Tym samym całość kosztu dla budżetu miasta miała wynieść 3 mln 300 tys. zł. To kwota liczona razem z wyposażeniem.
Przedstawiciele opozycji w radzie miejskiej nie byli przekonani, że wszystko, co dotyczyło tej drogiej inwestycji przebiegało właściwie. Dlatego też Koalicja Obywatelska zawnioskowała o powołanie zespołu roboczego składającego się z kilku radnych, których kontrola, a zwłaszcza analiza dokumentów, mogłaby odpowiedzieć na wiele nurtujących pytań. Wbrew oczekiwaniu wnioskodawców na czele zespołu stanął szef Naszego Miasta Tomasz Dobkowski.
Działania zespołu się opóźniają
Na styczniowej sesji członek zespołu do wyjaśnienia sprawy bazy sportów wodnych Adam Sieńko zaapelował o to, żeby zespół zaczął w końcu pracować. Radny Koalicji Obywatelskiej zwrócił uwagę, że dotychczas odbyły się cztery spotkania, wszystkie latem ubiegłego roku, a później zapadła cisza. Zespół ma do odbycia jeszcze jedno posiedzenie, po którym ma zostać przedstawiony raport. Adam Sieńko poprosił przewodniczącą rady, żeby wpłynęła na radnych, gdyż wielu ludzi dopytuje o wyniki pracy zespołu. Warto zauważyć, że o raport dotyczący bazy sportów wodnych od dłuższego czasu upomina się Aleksandra Sigillewska. Radna dołączyła do próśb, by przedstawić dokument jak najszybciej.
Szef zespołu Tomasz Dobkowski tłumaczy przerwę w pracach pandemią, która ma uniemożliwiać ostatnie spotkanie. Radny Naszego Miasta oznajmił, że finalne posiedzenie zespołu zaplanowane jest w bazie sportów wodnych i ma w nim uczestniczyć ponad dziesięć osób. Dobkowski zauważył, że nie potrafi określić terminu takiego spotkania. Stwierdził, że nie można pozwolić na to, aby dziesięć lub więcej osób przebywało w jednym pomieszczeniu. Lider Naszego Miasta początkowo planował zwołać posiedzenie zespołu w grudniu, jednakże powstrzymał go przed tą decyzją wzrost zakażeń koronawirusem w Polsce. Dobkowski uznał, że tego typu spotkanie nie może odbyć się online, gdyż potrzebny jest wgląd do dokumentów.
W aktualnej rzeczywistości koronawirusem można usprawiedliwiać w zasadzie wszystko. Ale czy argumenty lidera Naszego Miasta w tej konkretnej sprawie są przekonywujące? Fakt, że od końca sierpnia 2020 roku do końca stycznia 2021 roku zespół nie był w stanie się zebrać i przygotować raportu jest zaiste zdumiewający. Świat wokół nas stara się funkcjonować raczej normalnie, ludzie chodzą do pracy i wykonują swoje obowiązki służbowe, pracują też urzędy. Dokumenty można przesłać mailami, można przygotować zdalną prezentację.
Adam Sieńko zripostował, że pierwszy raz słyszy, aby w ostatnim posiedzeniu zespołu miało uczestniczyć kilkanaście osób. Radny KO dodał, że idąc za argumentami szefa zespołu dzisiaj w Polsce i na świecie powinien panować głęboki paraliż. To niezwykle znamienne słowa, bo faktycznie trudno jest zrozumieć takie opóźnienia oraz brak możliwości sporządzenia raportu.
Dlaczego powołano ten zespół?
Inicjatorem powołania zespołu d/s bazy sportów wodnych był klub Koalicji Obywatelskiej w augustowskiej radzie miejskiej. Na efekty prac czeka z niecierpliwością przewodniczący klubu Leszek Cieślik. Rozmawialiśmy z byłym, wieloletnim burmistrzem Augustowa. Zapytaliśmy go o powody, dla których on i jego klubowi partnerzy wnioskowali o powołanie zespołu oraz o ich spostrzeżenia dotyczące bazy.
-Cały proces realizacji bazy sportów wodnych był delikatnie mówiąc niejasny, począwszy od wyłonienia wizji architektonicznej –podkreśla były burmistrz, aktualnie radny Leszek Cieślik.
-Kolejna sprawa dotyczyła przetargu wykonawczego. Zdarza się, że w przetargu cena jest wyższa niż w kosztorysie inwestorskim, ale nie w takim rozmiarze. Pierwotnie mówiono o inwestycji za ok. 1 mln 300 tys. zł, a po przetargu koszty wzrosły kilkukrotnie. Ówczesne władze miasta wnioskowały o zwiększenie nakładów finansowych z budżetu miejskiego, na co zgodziła się rada, w której Nasze Miasto miało większość. Przypomnę, że jednym z prominentnych radnych tej formacji był wtedy syn właściciela firmy, która wygrała przetarg. Oczywiście można mówić, że całą sprawę zbadało CBA i nie wykazano nieprawidłowości, ale wątpliwości zostały. W moim życiu prowadziłem wiele procedur przetargowych, ale nigdy nie doszło do tak radykalnego zwiększenia kosztów po przetargu. Procedura powinna być unieważniona, zaś miasto winno dokonać analizy, gdzie popełniono błąd, że jest duża rozbieżność w wycenie inwestora i wykonawcy. Gdyby od razu podano bardziej realny kosztorys, to wyższy mógłby być wtedy udział środków z zewnątrz –opowiada szef klubu KO.
Drewno miejscami poszarzało
Leszek Cieślik zwraca uwagę na kontrowersje związane z szarzeniem obiektu bazy. Drewno w niektórych miejscach zaskakująco poszarzało, chociaż sam budynek jest stosunkowy nowy.
-Czarę goryczy przelała sprawa wykonania tej inwestycji. Widzimy, że elewacja bazy robi się sina. Uważamy, że może to świadczyć o wykorzystaniu słabej klasy materiałów. Czy tak rzeczywiście było, przekonamy się po kilku latach użytkowania. Ale fakt, że proces sinienia jest widoczny już po tak krótkim czasie od wybudowania, jest niepokojący. Tak się składa, że mam dom letniskowy zbudowany z drewna. Po osiemnastu latach nie posiniała żadna deska. Być może drewno użyte do bazy nie było wcześniej odpowiednio sezonowane, albo nie użyto wysokiej klasy materiału? Z moich informacji wynika, że olejowanie tego budynku ma leżeć w gestii miasta, a nie wykonawcy. Byłoby jednak lepiej, żeby w umowie zobowiązać do tego firmę wykonawczą i uwzględnić to zadanie w kosztach budowy. W tej chwili chcąc olejować drewno na obiekcie trzeba ogłaszać przetarg. Jeżeli konstrukcja zostanie we właściwym czasie zabezpieczona i zaimpregnowana, to może służyć znacznie dłużej. Te wszystkie sprawy trzeba wyjaśnić –komentuje były burmistrz Augustowa.
Celem wyciągnięcie wniosków
Zdaniem Leszka Cieślika zespół badający temat bazy nie będzie próbował doszukiwać się w tej inwestycji przykładów potencjalnego złamania prawa i nie ma do tego kompetencji. Celem zespołu ma być wyciągnięcie wniosków z ewentualnych błędów, aby nie powielić ich więcej. Radny przywołuje sprawę innej kosztochłonnej inwestycji, tj. remontu nowej siedziby ratusza.
-Koalicja Obywatelska chce dowiedzieć się, skąd wynikały tak dramatyczne dysproporcje pomiędzy początkowym kosztorysem i późniejszymi kosztami. Myślę, że radni poprzedniej kadencji mogliby podejmować zupełnie inne decyzje mając świadomość, że baza nie będzie kosztowała np. 2 mln, lecz 5 albo 6 mln zł. Koszty ciągle rosły, teren był rozgrzebany i trzeba było kończyć inwestycję, bo nie było innej możliwości. Jeśli chodzi o przetargi, ustawa o zamówieniach publicznych przewiduje zlecanie dodatkowych robót, ale jest to maksymalnie 20 procent wartości danej inwestycji, a nie 100 procent. To samo dotyczy nowego ratusza. Sądzę, że gdyby radni wiedzieli, że remont będzie tak drogi, byliby bardziej wstrzemięźliwi przy podejmowaniu decyzji oraz wydawaniu publicznych pieniędzy. Nawet dofinansowanie z zewnątrz pochodzi w istocie ze środków podatników. Nie chodzi nam teraz o to, by w ramach prac zespołu szukać jakiegoś przestępstwa. Od tego są inne służby. Nam zależy na tym, żeby znaleźć błędy, aby na ich podstawie wyciągnąć wnioski na przyszłość –dodaje szef klubu KO.
Zastrzeżenia do szefa zespołu
Gdy powoływano zespół Koalicja Obywatelska sprzeciwiała się temu, by na jego czele stanął Tomasz Dobkowski. Wynikało to z faktu, że Dobkowski był prominentnym radnym miejskim w poprzedniej kadencji. L. Cieślik chciał, żeby dla przejrzystości tej sprawy i braku posądzeń o stronniczość zespołem kierował ktoś inny. Ale radni obozu rządzącego zdecydowali inaczej.
-Byliśmy przeciwni kandydaturze pana Tomasza Dobkowskiego do roli szefa zespołu, bo nie jesteśmy przekonani o jego obiektywizmie przy analizie tej sprawy. Kiedy zapadały decyzje o budowie bazy, jej wariancie i kolejnych kosztach przedsięwzięcia, pan Dobkowski był szefem klubu Nasze Miasto. Osoby z tego środowiska uczestniczyły w tym procesie i nie mogą dziś rzetelnie oceniać podejmowanych wtedy działań. Liczyliśmy, że przewodniczący zespołu nie będzie wywodził się z tego środowiska. Tylko bezstronne, skrupulatne zbadanie tego tematu pozwoli nie dopuścić już do sytuacji, że koszty zadania rosną o 100 procent. Przygotowania do inwestycji nadzorował Mirosław Karolczuk, ówczesny zastępca burmistrza. Mam szczerą nadzieję, że nikt w kwestii bazy sportów wodnych nie ma niczego do ukrycia –ocenia Cieślik.
Inne „badanie” poszło szybko
Nasz rozmówca podkreśla, że okres oczekiwania na przedstawienie raportu końcowego przez zespół jest zaskakująco długi. Były wieloletni burmistrz Augustowa przypomina, że były już prowadzone w tej kadencji rady „kontrole” komisji rewizyjnej w innych tematach, które udało się przeprowadzić o wiele szybciej.
-Na zakończenie prac zespołu i przedstawienie raportu oczekujemy już bardzo długo. Opinie, że prace opóźnia pandemia, mnie nie przekonują. Członkowie zespołu muszą przeanalizować dokumentację. Zespół jest nieliczny i nic nie stoi na przeszkodzie, aby jego członkowie mogli spotkać się przy stole. Nie potrzeba do tego zwoływania posiedzeń zdalnych i powinno być to już dawno zakończone. Zespół po ocenie dokumentacji ma obowiązek przedstawienia raportu komisji rewizyjnej, a komisja może go przyjąć lub zgłosić swoje uwagi. Jeśli się chce, można skończyć prace bardzo szybko. Przypomnę tylko o innej sprawie, jaką miała zająć się komisja rewizyjna, czyli kwestią rzekomej przemocy w Szkole Podstawowej nr 3. Niewygodny dla rządzących temat omówiono i zamknięto po ledwie jednym posiedzeniu –podsumowuje Cieślik.
*Artykuł ukazał się w 6/2021 numerze "Przeglądu Powiatowego".
Napisz komentarz
Komentarze