Krzysztof Przekop by Koty2
Kilka tygodni temu na portalu dziennikpowiatowy.pl uruchomiliśmy ankietę z pytaniem, kto jest najbardziej wpływową osobą w Augustowie. Niespodziewanie najwięcej głosów zebrała Alicja Dobrowolska, ale tuż za nią uplasował się lider Naszego Miasta Tomasz Dobkowski. Z kolei burmistrz Mirosław Karolczuk znalazł się w ankiecie daleko za nimi, na miejscu ostatnim. Fakt, że włodarz miasta zebrał wśród internautów o wiele mniej głosów niż szef jego politycznego środowiska, jest znamienny. W kuluarowych rozmowach zdarza się nam słyszeć opinie, że w Augustowie karty rozdaje Dobkowski, a określenia typu „nadburmistrz” nie są już tylko elementem drwin. Wynika to z tego, że jakkolwiek sam by zaprzeczał, T. Dobkowski jest politykiem pełną gębą.
Dobkowski sprzeciwia się polityce
Na styczniowej komisji statutowej dyskutowano o wydłużeniu czasu wypowiedzi radnych. Dziś radny w jednej sprawie może wypowiadać się przez dwie minuty, a np. skarbnik czy zastępca burmistrza nie ma już żadnego limitu. Aleksandra Sigillewska chciała, żeby czas wypowiedzi wszystkich uczestników sesji nie przekraczał pięciu minut. Pomysł radnej PiS został odrzucony przez koalicję rządzącą. Wobec niepowodzenia A. Sigillewska wniosła o kosmetyczną poprawkę, aby czas wypowiedzi radnego wydłużyć z dwóch do trzech minut. Ale rządząca większość ponownie zablokowała nawet tak minimalną zmianę. Populistyczne slogany o chęci współpracy po raz kolejny okazały się puste.
Krótko po pacyfikacji pomysłów opozycji głos zabrał Tomasz Dobkowski i stwierdził, że cały czas czeka na współpracę z opozycją. Dodał, że rozmowy o współpracy z Leszkiem Cieślikiem trwają od czasu wyborów, ale polityka sprawiła, że jest ona niemożliwa. Dobkowski wygłosił kolejną w ostatnich miesiącach teorię spiskową, że jakieś bliżej nieokreślone osoby nakłaniają radnych opozycji do zjednoczenia się i obalenia burmistrza oraz rządzącej większości. Radny Naszego Miasta enigmatycznie opowiadał o tym, że osoby ukierunkowane politycznie chodzą na ważne dla miasta spotkania tylko po to, żeby wyciągnąć wszystkie informacje i być może zniweczyć podejmowane przez miasto działania. W podsumowaniu swojej płomiennej mowy T. Dobkowski ocenił, że polityka powinna być jak najdalej od samorządu i tego będzie bronił.
Dobkowski przesiąknięty polityką
Leszek Cieślik zripostował, że Dobkowski nie nadaje się do współpracy i nie wyobraża sobie wspólnego działania z liderem Naszego Miasta. Ale najbardziej emocjonalną ripostę wygłosił Tomasz Miklas. Radny PiS stwierdził, że ugrupowanie Nasze Miasto udaje pokrzywdzonych przez politykę, piętnowanych przez wszystkich, krytykowanych na różnych forach. Zdaniem T. Miklasa obóz polityczny T. Dobkowskiego sam zapracował sobie na taką sytuację. Miklas odniósł się też do teorii o rzekomej inicjatywie obalenia burmistrza pytając, kto podpowiadał Naszemu Miastu obalenie byłego przewodniczącego rady. Przypomnijmy, że po odwołaniu z funkcji przewodniczącego Marcina Kleczkowskiego, T. Miklas niejednokrotnie sugerował, że do przewrotu w radzie doszło w niejasnych okolicznościach i były w tej sprawie wywierane naciski zewnętrzne. Padały spekulacje o zawiązaniu politycznego dealu, który doprowadził do odwołania Kleczkowskiego. T. Miklas odnosząc się do osoby Tomasza Dobkowskiego ocenił, że jego środowisko polityczne jest ubabrane w brudną politykę. Zadał też tajemnicze pytanie.
-Powie pan skąd idą pieniądze i za jakie układy? –T. Miklas zwrócił się do T. Dobkowskiego.
Radny wrócił i radę ze sobą skłócił
Tomasz Dobkowski startował w wyborach 2018 roku z trzeciego miejsca listy wyborczej Naszego Miasta w okręgu 3, ale zdobył dopiero czwarty wynik. Fakt, że w takich okolicznościach T. Dobkowski ponownie dostał się do rady, był niewątpliwie elementem politycznej rozgrywki. Po zmianach w prezydium rady, zawiązaniu koalicji Naszego Miasta z banitami z klubu PiS oraz otrzymaniu mandatu radnego przez Tomasza Dobkowskiego, relacje wewnątrz rady miejskiej zaczęły się bardzo psuć. Wcześniej bywało różnie, choć radni na początku kadencji pracowali raczej w spokojnej atmosferze.
Po wejściu do rady Dobkowskiego rządzący z każdym miesiącem coraz mocniej pokazywali lekceważący stosunek do opozycji i realizowali jedynie swoje zamierzenia. Doskonałym dowodem na poparcie tej tezy jest powołanie w Augustowie dwóch zespołów szkolno-przedszkolnych. Pomimo faktu, że aż trzy z czterech rad pedagogicznych placówek wskazanych do połączenia negatywnie zaopiniowały akt założycielski zespołów, rządzący przeforsowali budzącą kontrowersje reformę. Nie brak głosów, że projekt władz miasta z natury rzeczy miał podłoże polityczne. Już po głosowaniu Dobkowski mówił buńczucznie o zwyrodnialcu, który miał rzekomo wprowadzić w błąd osoby sceptycznie nastawione do powstania zespołów. Przez niemal cały ubiegły rok obserwowaliśmy pacyfikowanie projektów opozycji. Zdecydowana większość wniosków jest bezrefleksyjnie odrzucana. Po przejęciu przez koalicję rządzącą wszystkich komisji w radzie miejskiej T. Dobkowski złożył wniosek o odwołanie z funkcji przewodniczącej komisji ds. budżetu Aleksandry Sigillewskiej. Brak chęci wypracowania ponad podziałami wniosków do Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych oraz brak woli do dyskutowania nad wnioskami opozycji do budżetu, ostatecznie zadały kłam opowieściom Dobkowskiego o otwartości na współpracę. Augustów nie otrzymał ani złotówki z ostatniej transzy RFIL na dofinansowanie projektów zawartych we wnioskach, które złożono po sesji z września ubiegłego roku.
Dziwne standardy Naszego Miasta
Dobitnym przykładem hucpy przy odcinaniu się Dobkowskiego od polityki była też sprawa związana z finansowaniem przez miasto biznesu jego żony. Chodzi oczywiście o zamawianie sowicie opłacanych artykułów z laurkami dla burmistrza zamieszczanych we współnależącym do żony T. Dobkowskiego „Augustowskim Reporterze”. Lider Naszego Miasta i jego koalicja nie dostrzegają w tym niczego zdrożnego, a jako winnego afery gazetowej wskazują „Przegląd Powiatowy”. Dobkowski wbrew regulaminowi nie wyłączył się z głosowania w komisji rewizyjnej, kiedy dyskutowano o finansowaniu mediów z kasy miejskiej. Za nic miał sobie opinie, że nie może być sędzią we własnej sprawie. Warto przypomnieć historię z poprzedniej kadencji, gdy Nasze Miasto pozbawiło funkcji szefa komisji rewizyjnej Wojciecha Krzywińskiego, a krótko po tym usunęło go z jej składu. Stało się to w momencie, gdy radny Krzywiński otrzymał etat pracownika w spółce miejskiej. Radni klubu, któremu przewodził Dobkowski podkreślali, że obiektywizm Krzywińskiego przy ocenie działań ówczesnego burmistrza może być wątpliwy. Jednak w przypadku „Reportera” T. Dobkowski nie ma z tym już żadnych problemów.
Liczą się fakty, a nie czcze gadanie
Przykłady na uprawianie polityki przez Dobkowskiego można mnożyć. Dość przypomnieć, że radny „broniący samorządu przed polityką” zaangażował się w kampanię prezydencką. Wielu osobom śledzącym dotychczasową karierę polityczną Tomasza Dobkowskiego niemal opadły szczęki widząc, jak w obecności marszałka województwa podlaskiego podpisywał deklarację poparcia dla Andrzeja Dudy. Było to szczere poparcie czy zwykły przejaw koniunkturalizmu?
Obecnie T. Dobkowski insynuuje, że ktoś ma zamiary obalenia burmistrza i podburza do tego radnych. Należy przypomnieć kolejne pamiętne wydarzenie z poprzedniej kadencji rady. Pod koniec października 2017 roku miasto odkupiło dworzec kolejowy. Na konferencji prasowej radnych Naszego Miasta poinformowano o transakcji, jednak słowem nie wspomniano o roli burmistrza w tym przedsięwzięciu, co było z pewnością działaniem politycznym. Był to czas, kiedy Wojciech Walulik opuścił szeregi Naszego Miasta. Tomasz Dobkowski wydał głośne oświadczenie, w którym zachęcał ówczesnego burmistrza do rezygnacji z funkcji, bo „staje się dla Augustowa balastem uniemożliwiającym utrzymanie tempa pozytywnych zmian”. Gdy dziś ten sam człowiek bulwersuje się głosząc teorie o planach obalenia burmistrza, to trudno to nawet komentować. Jeżeli ktokolwiek zarzucałby obecnej opozycji totalność, to powinien sięgnąć po nagrania z sesji, gdy szefowany przez Dobkowskiego klub kłócił się z Walulikiem.
Przed drugą turą wyborów w 2018 roku Mirosława Karolczuka poparł miejscowy PiS. Później jego szef, Marcin Kleczkowski tłumaczył, że wyrażone przez niego i jego partię poparcie nie było warunkowane niczym z wyjątkiem ustalenia, że zastępcą burmistrza nie będzie nikt z Naszego Miasta. Zapewnienie miało paść na spotkaniu, w którym uczestniczył T. Dobkowski. Stało się inaczej, a to dowód nawet nie na politykę, a politykierstwo Tomasza Dobkowskiego.
Napisz komentarz
Komentarze