Krzysztof Przekop
Na ostatniej sesji rady miasta gościł redaktor naczelny „Przeglądu Powiatowego”. Krzysztof Przekop poinformował radnych o sytuacji, która od kilku tygodni bulwersuje augustowską opinię publiczną, a mianowicie o naciskach na dziennikarza.
W jednym z ostatnich numerów naszej gazety pojawił się artykuł pt. „Afera działkowa”, gdzie opisaliśmy planowaną inwestycję na Zarzeczu. Inwestorem jest prominentny działacz Naszego Miasta, mąż radnej Bielawskiej. Na działce, gdzie można wybudować dom, miał powstać obiekt, który w rzeczywistości miał być hotelem. Decyzję o pozwoleniu na budowę uchylił wojewoda, zaś jego argumenty były druzgocące dla urzędników starostwa.
Autorem artykułu była Beata Perzanowska. Nasza redakcyjna koleżanka prywatnie należy do rady programowej augustowskiego dyskusyjnego klubu filmowego. To niezwykle renomowany klub, który w ostatnich latach wielokrotnie był uhonorowany w prestiżowych konkursach ogólnopolskich. Beata wkłada wiele pracy i dużo serca w jego funkcjonowanie. Jakiś czas po emisji tekstu „Afera działkowa” do prezesa DKF zadzwonił mąż radnej Bielawskiej. Kandydat Naszego Miasta do rady miejskiej w wyborach samorządowych z 2018 roku, zwrócił się z silną sugestią o usunięcie Beaty Perzanowskiej z rady programowej klubu. Powiedział, że w innym wypadku zaprzestanie jego sponsorowania. Sprawa została przedstawiona na posiedzeniu rady programowej. W ciągu kilku dni temat przestał być tajemnicą. Nasza koleżanka przeżywa tę sytuację bardzo osobiście. Przez kilka dni płakała, nie mogła zrozumieć tej sytuacji.
-Traktuję ten fakt, jako nacisk na dziennikarza, próbę wpływania na tematy, które nie mogą być poruszane, wreszcie za rodzaj szantażu. Mam nadzieję, że wśród nas nie ma zgody na tak niedopuszczalne działania. Jeżeli damy przyzwolenie na takie naciski, to za chwilę ktoś z nas może mieć przebite opony. Nie chcę myśleć co jeszcze może nas spotkać –powiedział Krzysztof Przekop na sesji rady miejskiej.
Radna miejska Sylwia Bielawska stwierdziła, że nie będzie komentować „bzdur” wypowiedzianych przez redaktora naczelnego. Inni radni koalicyjni w ogóle nie odnieśli się do sprawy. Zamiast tego skorzystali z obecności K. Przekopa, żeby przeprowadzić brutalne „przesłuchanie” i ponownie zaatakować „Przegląd Powiatowy” za ujawnianie prawdy.
Ci ludzie nie dorośli do demokracji
Przywołana historia mocno zbulwersowała radnych opozycji. Przewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej Leszek Cieślik uważa, że środowisko polityczne rządzące miastem nie dorosło do demokracji. W ocenie wieloletniego burmistrza Augustowa podobne standardy widziane były w czasach słusznie minionych. Powrót do tamtych realiów byłby szalenie niebezpieczny.
-Opisana przez redaktora naczelnego sytuacja jest niespotykaną formą nacisku. Takie sceny pamiętamy jedynie z czasów minionych. Dzisiaj osobom sprawującym władzę w Augustowie wydaje się, że mogą wszystko i wszystkim powinni rządzić. W ich sferze wpływów mają być również artykuły publikowane w prasie. Stosują zasadę, że osoby niepodzielające ich punktu widzenia mogą spotkać przykre konsekwencje. Ci ludzie nie dorośli do demokracji. Uważają, że wszystko można kupić, załatwić, wyegzekwować używając różnego rodzaju nacisków, aby zaspokoić swoje aspiracje. Najlepszym przykładem kształtowania pod siebie opinii publicznej jest finansowanie przez miasto „Augustowskiego Reportera”, którego współwłaścicielem jest żona radnego Tomasza Dobkowskiego. W ich głowie narodził się pomysł, że kupią gazetę i portal, żeby dzięki temu pisać laurki dla władzy, jak jest pięknie i jakie osiągają sukcesy. Już od pokoleń wiadomo, że kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą –uważa L. Cieślik.
Były burmistrz Augustowa przypomniał na ostatniej sesji, że sprawując władzę wielokrotnie był krytycznie recenzowany przez „Przegląd Powiatowy”, a nie rościł za to żadnych pretensji.
-Zachowanie męża radnej Bielawskiej, o którym mówił pan Przekop, było absolutnie naganne. Ale też ocierało się o złamanie prawa. Ludzie z ugrupowania Nasze Miasto nie rozumieją, że wolne media, piszące czasami krytycznie albo boleśnie, mogą służyć lepszemu sprawowaniu władzy. Bez wolnych mediów bylibyśmy teraz świadkami władzy absolutnej. Każda władza deprawuje, ale władza absolutna deprawuje absolutnie. Będąc burmistrzem byłem wiele razy mocno krytykowany przez „Przegląd Powiatowy”. To normalna sytuacja w demokracji, gdyż media bacznie obserwują proces rządzenia. Mają duże doświadczenie, gdyż zajmują się tym zawodowo. Sprawowałem funkcję włodarza miasta blisko czternaście lat i nawet do głowy mi nie przyszło, żeby za krytykę działalności publicznej pozywać gazetę do sądu lub stosować w jej kierunku jakieś represje. Media czy radni opozycji mogą mieć odmienny punkt widzenia niż rządzący. Czasem może to być pomocne dla rozsądnej władzy –komentuje szef klubu KO.
Zdaniem Leszka Cieślika nie tylko radni czy przedstawiciele mediów obawiają się publicznie krytykować władzę, ale również mieszkańcy. Niedawne wydarzenia mogą pogłębić te obawy.
-Władza chcąc zemścić się na nieprzychylnych jej osobach zawsze znajdzie narzędzia. Przed rokiem koalicja rządząca zgodziła się na zwolnienie z pracy radnego, który krytykował obóz władzy. Ale jak widać, nie tylko radni mogą być represjonowani, bo przedstawiciele mediów również. Najlepszym dowodem jest sytuacja, jaka spotkała panią Beatę Perzanowską. Wiem, że w prywatnych rozmowach wielu ludzi mówi o rządzących inaczej niż publicznie. Ludzie nie chcą wypowiadać swoich prawdziwych przekonań, bo boją się ewentualnego odwetu. Nie powinno być to jednak traktowane przez Nasze Miasto jako powód do radości. Mieszkańcy raczej rzadko otwarcie krytykują poczynania rządzących, ale przychodzą wybory i można bez obaw wyrazić swój pogląd. Mam nadzieję, że augustowianie zrozumieli, że opozycja, wolne i krytyczne media czy niezależne sądy leżą przede wszystkim w ich interesie. Osobiście nie po to przyszedłem do rady, by wchodzić w jakieś układy, przyklaskiwać władzy. Jestem radnym chcącym reprezentować mieszkańców. Będąc burmistrzem łączyłem różne środowiska. Dziś liderzy rządzącej formacji brylują głównie we wzniecaniu konfliktów –twierdzi radny Cieślik.
Próba nałożenia sankcji na redakcję
Przewodniczący augustowskiego PiS Marcin Kleczkowski uważa, że zrelacjonowana przez Krzysztofa Przekopa sytuacja jest dalece skandaliczna, może prowadzić do poważnych pytań.
-Jeżeli opisana przez redaktora naczelnego sytuacja miała miejsce, to jest dalece skandaliczna. Podczas sesji druga strona tej historii nie skorzystała z okazji do dementi, co jeszcze bardziej potęguje podejrzenia. Ta sprawa ma dwa aspekty. Po pierwsze niedopuszczalnym zjawiskiem jest, aby ktokolwiek wpływał na media poprzez uzależnienie od finansowania przedsięwzięć miejskich czy kulturalnych. Opisana sytuacja skłania do pytań, czy osoby publiczne albo ich rodziny mogą wpływać na czwartą władzę stosując tak bulwersujące metody? Drugi aspekt tej sprawy dotyczy tego, jak potraktowano panią Beatę Perzanowską, która włożyła przecież bardzo wiele wysiłku, czasu i zaangażowania na rzecz przedsięwzięcia kulturalnego uznanego w całym kraju. Podobnych inicjatyw z tak wysokiej półki jest teraz niewiele, zwłaszcza w Augustowie. To oburzające, że próbuje się sekować taką osobę –mówi M. Kleczkowski.
Były przewodniczący rady miejskiej dostrzega, że Beata Perzanowska została postawiona w bardzo trudnym położeniu. Próba represji mogła dotykać jej życia prywatnego i zawodowego.
-Sankcje wobec Beaty Perzanowskiej mogły wiązać się nawet z wykonywaną przez nią pracą. Jeżeli pani redaktor ugięłaby się i zaczęła pisać pod dyktando określonych osób lub przestała opisywać niewygodne tematy dla rządzących, to stawiałoby ją w niekorzystnym świetle, jako dziennikarza nieobiektywnego i niewykazującego solidnością. To mogłoby ją narazić nawet na utratę pracy, gdyż w oczach właściciela gazety straciłaby ona rękojmię do obiektywnego pisania o wydarzeniach mających miejsce w mieście. Tego typu standardy, jak zrelacjonowane przez pana Przekopa, są niedopuszczalne w demokratycznym państwie prawa i normalnie funkcjonującym samorządzie –twierdzi lider augustowskiego PiS.
Groźna patologia, niebywała arogancja
Mocno poruszony bulwersującą historią jest również Adam Sieńko. Radny Koalicji Obywatelskiej mówi o wzorcach z dyktatur bananowych.
-Sytuację, w której szantażuje się kogokolwiek za informacje zawarte w materiale dziennikarskim, uważam za bardzo groźną patologię, niebywałą arogancję wobec czytelników i także wobec uczestników imprez organizowanych przez DKF. Autor szantażu pomylił sponsorowanie z kupowaniem sobie pochlebstw lub ukrywaniem prawdy w artykułach prasowych. Ociera się to o korupcję –ocenia sytuację radny Koalicji Obywatelskiej A. Sieńko.
-Podjęcie próby wpływania na skład rady programowej poprzez uniemożliwienie rzetelnego wykonywania profesji dziennikarskiej to jest albo powrót do czasów słusznie minionej komuny, branie wzorców z dyktatur bananowych lub układów mafijnych. To niebywały akt buty i pychy. Jestem przekonany, że takie postępowanie jest bardzo negatywnie oceniane i jednoznacznie odbierane przez mieszkańców Augustowa. Jeżeli opisana sytuacja zostanie potwierdzona, a nie mam podstaw, by w to nie wierzyć, to zarówno osoba, która dopuściła się takiego czynu jak i osoby ją popierające muszą usunąć się z życia publicznego –dodał Sieńko.
Sytuacja do potępienia i napiętnowania
Radna Aleksandra Sigillewska uważa, że przedstawiona przez Krzysztofa Przekopa sytuacja wymaga potępienia, zaś zakulisowa presja na niezależne dziennikarstwo zawsze jest naganna.
-Trudno mi odnieść się do konkretnej sprawy przedstawionej przez redaktora Krzysztofa Przekopa na ostatniej sesji rady miasta, ponieważ nie znam żadnych szczegółów. O ile opisywana sytuacja miała rzeczywiście miejsce, należy ją stanowczo potępić i napiętnować. Sponsor oczywiście zawsze ma prawo wycofać swoje finansowe wsparcie, powinien natomiast zakomunikować to w sposób jawny, uczciwy i otwarty. Jakiekolwiek próby zakulisowego wywierania presji na dziennikarzy, o ile do nich dochodzi, są zawsze naganne i zasługują co najmniej na szczególne potępienie, a w rażących przypadkach powinny podlegać zgłoszeniu do właściwych organów jako podejrzenie popełnienia przestępstwa z artykułu 191 kodeksu karnego –uważa opozycyjna radna Prawa i Sprawiedliwości Aleksandra Sigillewska.
Radna jest czujnym obserwatorem życia publicznego. Zauważała, że w ostatnich miesiącach ze strony rządzącej większości widać jest sporą nerwowość wobec „Przeglądu Powiatowego”.
-Wolność prasy i wolność wypowiedzi są jednymi z podstawowych wolności obywatelskich, którymi w pełni możemy cieszyć się w końcu od nie tak długiego czasu. Zauważam od jakiegoś czasu wzmożoną aktywność i nerwowość rządzącej miastem większości w odniesieniu do „Przeglądu Powiatowego”, przypominającą próby cenzurowania i wywierania wpływu na treści publikacji. Postrzegam te próby jako niczym nieuprawnioną chęć ingerencji w wolność wypowiedzi. Trudno mi ocenić powody takiego zachowania. Chciałabym wierzyć, że wynika ono wyłącznie ze specyficznie pojmowanej nadwrażliwości tych osób na swoim punkcie i nie kryją się za tym żadne bardziej mroczne, niegodziwe pobudki –mówi radna PiS.
-Osoby działające w przestrzeni publicznej muszą liczyć się z tym, że ich działalność podlega krytycznej ocenie opinii publicznej oraz jest analizowana pod kątem przejrzystości i zwykłej ludzkiej uczciwości. Z ocenami takimi można się nie zgadzać, można z nimi polemizować, ale polemika taka musi zawsze opierać się na rzetelnie ustalonych i przedstawionych faktach oraz odbywać się w ramach cywilizowanej i otwartej debaty, a nie zakulisowych rozgrywek czy wywierania na ludziach jakiejkolwiek formy presji –ocenia radna Aleksandra Sigillewska.
Komentarz posła na Sejm Rzeczypospolitej
O sprawie rozmawialiśmy też z posłem na Sejm Rzeczypospolitej. Jarosław Zieliński bardzo mocno zainteresował się opisaną historią, a także informacjami z artykułu „Afera działkowa”.
-Przedstawione w artykule pt. „Afera działkowa” informacje i okoliczności bulwersujące opinie publiczną, muszą zostać szczegółowo zbadane i wyjaśnione. Podlegać będą zapewne nie tylko ocenie pod kątem moralnym, czy ocenie społecznej, ale również kwalifikacji prawno-karnej. Prokuratura Rejonowa w Suwałkach nadzoruje śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez burmistrza Augustowa i radnych miasta Augustowa przy opracowywaniu i uchwalaniu planu zagospodarowania przestrzennego dla ulicy Zarzecze oraz urzędników starostwa powiatowego w Augustowie przy wydawaniu pozwolenia na budowę tego kontrowersyjnego obiektu. Trzeba poczekać na ustalenia tego śledztwa –uważa Zieliński.
-Ważnym dla całej sprawy faktem jest decyzja wojewody podlaskiego z 14 lutego 2020 roku uchylająca pozwolenie na budowę obiektu, wydane przez starostwo powiatowe w Augustowie niezgodne z planem zagospodarowania przestrzennego. Obiekt ten w istocie miał być hotelem czy pensjonatem, podczas gdy w tym miejscu możliwa jest lokalizacja jedynie budynku mieszkalnego jednorodzinnego z ewentualną funkcją użytkową nieprzekraczającą 30% jego całkowitej powierzchni użytkowej –podkreśla obecny poseł i były sekretarz stanu w MSWiA.
-Wielostronicowe uzasadnienie decyzji wojewody zawiera opis szeregu nieprawidłowości dotyczących powyższego zezwolenia wydanego przez starostwo powiatowe w Augustowie. Szczegółowego wyjaśnienia wymagałyby okoliczności nabycia mienia komunalnego przez, jak wynika z artykułu, państwa Bielawskich w sytuacji, gdy pani Sylwia Bielawska pełni funkcję radnej rady miasta w Augustowie. Takie przypadki zawsze rodzą uzasadnione pytania i muszą być w pełni transparentne. Kolejną sprawą do zbadania jest legalność wycinki drzew na tej działce w kontekście obowiązujących przepisów i ochrony konserwatorskiej, która obejmuje tę część miasta. Wraz z opinią publiczną oczekuję od właściwych organów pełnego i obiektywnego wyjaśnienia tej sprawy, rzetelnej oceny prawno-karnej, co pozwoli na ocenę społeczną z punktu widzenia praktyk i relacji w augustowskich instytucjach samorządowych kształtowanych przez określone osoby pełniące funkcje publiczne –komentuje poseł Zieliński.
Parlamentarzysta nie ma również wątpliwości, że zrelacjonowana mu sytuacja, która dotknęła naszą redakcyjną koleżankę, ma znamiona zemsty, godzi w wolność prasy i jest skandaliczna.
-Osobną kwestią jest odniesienie się do działań właściciela działki w reakcji na artykuł pani Beaty Perzanowskiej opublikowany w „Przeglądzie Powiatowym”. Z rozmowy z panią redaktor oraz redaktorem naczelnym wynika, że takie działania, które należy traktować jako próbę odwetu, rzeczywiście miały miejsce. Jeżeli obywatel, przedsiębiorca, mąż radnej, a ponadto osoba ubiegająca się o funkcję publiczną, zamiast wytłumaczyć się przed opinią publiczną z zarzutów przedstawionych w publikacji prasowej, żąda wyciągnięcia konsekwencji wobec autorki artykułu, uzależniając od spełnienia tego żądania dalsze sponsorowanie organizacji społecznej, jest to karygodne i zasługuje na społeczne potępienie. Nosi to znamiona zemsty i rodzaj szantażu oraz godzi w wolność prasy. Nie może być na to zgody –podsumował poseł na Sejm RP Jarosław Zieliński.
W naszej ocenie Beacie Perzanowskiej należą się szczere przeprosiny od męża radnej Bielawskiej. Przeprosiny powinny być także skierowane do prezesa i członków rady programowej DKF. Mąż radnej wszystkich członków klubu filmowego postawił w wyjątkowo niezręcznej sytuacji. To niezwykle utytułowana i zasłużona instytucja i wplątywanie jej w prywatne rozgrywki jest niegodziwością. Dlatego przeprosiny to minimum minimorum w zaistniałej sytuacji.
Napisz komentarz
Komentarze