Krzysztof Przekop
„Kto nie z Mieciem, tego zmieciem”
W lipcu bieżącego roku „Przegląd Powiatowy” jako pierwszy napisał o fatalnej ocenie pracy wystawionej przez miasto byłej dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3 Wiesławie Chrulskiej. Były burmistrz Augustowa Leszek Cieślik powiedział nam wtedy, że w mieście funkcjonuje dzisiaj maksyma: „Kto nie z Mieciem, tego zmieciem”. Nie przypuszczaliśmy, że tak szybko przekonamy się o tym na własnej skórze. Filip Chodkiewicz udowodnił, że dla każdej niewygodnej sprawy potrafi doprawić ideologię i legendę. W przypadku dyrektor Chrulskiej zaczął mówić o rzekomej przemocy w szkole, ale do dziś nie przedstawił na to żadnych dowodów. Obecnie za cel obrał sobie nasz tygodnik.
Rozpaczliwe odwracanie koto ogonem
Niedawna publikacja Filipa Chodkiewicza na Facebooku jest skandaliczna. W przywołanym wpisie pojawiło się mnóstwo manipulacji, insynuacji i kłamstw, a przede wszystkim znanej z działalności zastępcy burmistrza socjotechniki. Głównym celem Chodkiewicza i jego koalicji pozostaje odwrócenie uwagi społeczeństwa od meritum sprawy, od afery gazetowej, czyli finansowania przez miasto horrendalnymi pieniędzmi biznesu żony radnego Dobkowskiego. Na niektórych fakturach wystawianych w tym roku miastu przez „Augustowski Reporter” za płatne publikacje w danym miesiącu, pojawiają się kwoty 4 tys. zł lub wyższe. Ale nie kwoty są najbardziej oburzające, ale fakt czerpania korzyści z budżetu miasta przez małżonkę lidera rządzącego w mieście ugrupowania, z którego wywodzi się burmistrz. Chodkiewicz udaje, że nie dostrzega tego problemu. Przypomnijmy, że kwestia horrendalnych kwot na finansowanie „Reportera” wyszła przypadkiem i nie z naszej inicjatywy. Takie informacje pojawiły się w odpowiedzi na interpelację radnego, krytykującego brak obchodów patriotycznych w mieście. To wówczas napisaliśmy o finansowaniu przez miasto biznesu żony Tomasza Dobkowskiego.
Niewygodne felietony od mieszkańców
F. Chodkiewicz w swoim skandalicznym wpisie posłużył się dużą ilością „emotek”, chcąc wzmocnić siłę zafałszowanego przekazu. To analogiczna sytuacja do tej, którą możemy teraz zaobserwować na sesjach rady miejskiej w systemie online. Głupie miny zastępcy burmistrza i teatralne chwytanie się za głowę podczas wypowiedzi oponentów stały się codziennością. Podczas jednych z obrad Chodkiewicz opublikował prześmiewczego mema wykorzystując zdjęcie radnego opozycji.
We wpisie Chodkiewicza zaobserwowaliśmy niebezpieczne elementy. F. Chodkiewicz skrytykował naszą gazetę za publikowanie felietonów od mieszkańców, w tym radnych. Próba zamknięcia ust wolnym mediom jest haniebna, ale doszedł nowy składnik. Chodzi o atak na ludzi piszących listy do redakcji i zarzucanie im kłamstw. To już jawna chęć cenzurowania społeczeństwa. Skoro F. Chodkiewicz tak bardzo chce rozmawiać publicznie o finansowaniu mediów, podjęliśmy jego wyzwanie. Podejrzewamy, że po przeczytaniu poniższego tekstu nie tylko radnym, ale także mieszkańcom otworzą się oczy na wielką hipokryzję zastępcy burmistrza. Jego słowa sprzed dwóch lat z aktualnej perspektywy są szokujące. Co mówił Chodkiewicz, gdy był w opozycji?
Wielka hipokryzja Filipa Chodkiewicza
W styczniu 2018 roku „Przegląd Powiatowy” zorganizował spotkanie z Czytelnikami. Oprócz mieszkańców w wydarzeniu uczestniczył też ówczesny przewodniczący rady miejskiej Filip Chodkiewicz z Naszego Miasta. Wielkimi krokami zbliżała się kampania przed wyborami samorządowymi, a burmistrzem był skłócony z Naszym Miastem Wojciech Walulik. Na spotkaniu „Przeglądu Powiatowego” F. Chodkiewicz ocenił, że najważniejszą rolą gazety jest informowanie mieszkańców, a czasami bezlitosne recenzowanie osób będących przy władzy. Jednak najwięcej refleksji radnego dotyczyło finansowania płatnych publikacji w gazetach, opłacanych przez burmistrza bądź starostę. Wypowiedzi F. Chodkiewicza jasno pokazywały, że taka sytuacja mu się nie podoba.
-Radnych najbardziej boli to, gdy pojawia się zafałszowana informacja, plotka, że informacja gdzieś nie dociera. Antidotum na te problemy są media. Dziennikarz jak pisze, nie przeinacza, ma swoją etykę. Cytując pisze, co dana osoba powiedziała. Media to narzędzie bardzo istotne w rękach mieszkańców, które pozwala budować im własną opinię, czuwać, mieć kontrolę nad tym, co się dzieje w mieście –komentował ówczesny przewodniczący rady Filip Chodkiewicz.
-Kilka dni temu byłem w Szczyrku na nartach, wróciłem ze stoku zmęczony, w telewizji leciał film „U Pana Boga za miedzą” -kontynuował Chodkiewicz. -Była tam scena, jak osoba aspirująca do roli burmistrza weszła do redakcji lokalnej gazety. Biedne wnętrze, redaktor w wyciągniętym swetrze. Kandydat na burmistrza mówi „Ojej, jak biednie tu macie, to burmistrz nic nie pomaga?”. Na co dziennikarz odpowiada: „No nie, źle napisałem, zabrał dotację”. Kandydat odparł: „Jak będę burmistrzem, to dam dotację”. Dziennikarz od razu był zadowolony, nawiązała się nić porozumienia i dalsza rozmowa o tym, co gazeta będzie pisać. Wymowa tej sytuacji jest oczywista. Wiem, że niektóre augustowskie media są dostawcami usług dla urzędu, dostają od urzędu pieniądze za pewne publikacje. Teraz pytanie jest takie, czy sytuacja w której media niezależne dostają pewne zamówienia z miasta, powoduje jakąś zależność, która może nasuwać wątpliwości niezależności tych periodyków? –pytał radny NM.
Szacunek do wartości konstytucji
Inna refleksja przewodniczącego rady dotyczyła wydawania przez miasto własnego biuletynu. Będąc w opozycji Chodkiewicz krytykował Wojciecha Walulika za wydawania Informatora Miejskiego, jednak po wyborze Mirosława Karolczuka miasto nadal wydawało swój biuletyn.
-Co do wydawania biuletynów kwestia jest bardzo prosta. Mamy konstytucję, mamy bardzo czytelne stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich, który mówi, że wydawanie periodyków przez władzę jest bardzo złe. Ale również jako zjawisko patologiczne postrzegana jest sytuacja, w której lokalna władza kupuje usługi u lokalnych mediów niezależnych –oceniał w styczniu 2018 roku radny NM Filip Chodkiewicz. -Pytanie, czym się różni pisanie w gazecie od wydawania własnego periodyku? Czym się to różni z punktu widzenia oceny szacunku dla wartości konstytucyjnych i dla wolności prasy? Mam wrażenie, że zgodziliśmy się co do tego, że wydawanie periodyku przez burmistrza jest złe, bo narusza wolność prasy i wartości konstytucyjne. Mamy w orzecznictwie jednolitą linię i czarno na białym stanowisko RPO. Ja pytam, jaka jest różnica pomiędzy tym, że burmistrz wydaje własny periodyk i oceniamy to negatywnie, a tym że publikuje za pieniądze w innym periodyku? –analizował Chodkiewicz na spotkaniu z czytelnikami „Przeglądu Powiatowego”.
-Jesteście oczami i uszami mieszkańców. Jak oceniacie sytuację, że władza za pieniądze podatników publikuje swoje materiały? –komentował ówczesny przewodniczący rady miasta.
Artykuły sponsorowane należy oznaczać
Filip Chodkiewicz krytykował brak odpowiedniego oznakowania tekstów sponsorowanych w gazecie. To kolejna szalenie intrygująca refleksja z perspektywy bieżącej sytuacji politycznej.
-Kiedy mamy w gazecie nagłówek „Wiadomości powiatowe”, to wybaczcie, ale idę w zakład o każde pieniądze, że przeciętny czytelnik za Chiny Ludowe nie domyśli się, że za publikację zapłacił starosta. Gdyby na tym pasku było napisane „Materiał sponsorowany, zamówiony przez starostę augustowskiego”, okej –dodał radny NM.
Warto podkreślić, że w dyskusji na spotkaniu przewijały się kwoty od 100 do 500 zł, a nie ponad 4 tys. zł jak w przypadku „Augustowskiego Reportera”. Jeden z mieszkańców oceniał, że F. Chodkiewicz wysnuł wątpliwość, na ile publikowanie tekstów augustowskich urzędów przez gazetę ją od siebie uzależnia. Mieszkaniec stwierdził, że takie wątpliwości można mieć, gdyby dotyczyły kwestii 5 tys. zł miesięcznie.
-Czyli zgodziliśmy się, a nasza różnica dotyczy jedynie skali –uważał radny Naszego Miasta.
Gdyby Walulik był wciąż burmistrzem…
Przywołana dyskusja pokazuje niezwykłą hipokryzję obecnego zastępcy burmistrza. Kiedy przy władzy był skłócony z nim Walulik, to Chodkiewicz podważał wydawanie przez miasto biuletynu i zamawianie przez władzę płatnych publikacji w lokalnych mediach, nawet za 500 zł miesięcznie. Gdy doszedł do władzy, punkt widzenia zmienił się u niego o 180 stopni. Miasto pod rządami Mirosława Karolczuka kontynuowało wydawanie biuletynu miejskiego, a obecnie media żony radnego Tomasza Dobkowskiego wspiera horrendalnymi kwotami. Obecna sytuacja przypomina idealnie scenę z filmu przytoczoną przez Chodkiewicza. Na koniec warto postawić hipotetyczne pytanie, co by się stało, gdyby Walulik był dziś burmistrzem i miasto przekazywało co miesiąc fortunę na publikacje w mediach żony zaprzyjaźnionego z nim radnego? Nasze Miasto mieszałoby burmistrza z błotem, słało zawiadomienia do prokuratury i wojewody, na ustach mając konstytucję. Na czele protestu stałby Chodkiewicz.
O ocenę wpisu Filipa Chodkiewicza poprosiliśmy młodego człowieka, który sprawnie porusza się w mediach społecznościowych
„Nadużywanie emotikon, zero stylu formalnego, kółeczka, strzałeczki czerwone jak dla dzieci oraz antagonizowanie STRASZNEGO „BIZNESMENA ZWIĄZANEGO Z PRZEGLĄDEM POWIATOWYM” - dla młodego człowieka to serio jest żenujące. Przecież tu chodzi o sprawy publiczne, a Pan Chodkiewicz jest wiceburmistrzem, więc powinien podejść do tego poważnie. Do tego dochodzi jeszcze koszmarna jakość zdjęć, które są dodatkowo zmniejszone by zmieściły się w jeden plik (oczywiście to nie koniec - do tego kompresja zdjęć przez FB co pogarsza sytuacje). W dodatku post na FB? Tu powinno być nagranie jak Pan mówi o tej sprawie patrząc prosto w kamerę a nie post, na którego nie da się patrzeć. Polecam zmienić doradców i odstawić na trochę seriale.”
Napisz komentarz
Komentarze