Gdy generał Jaruzelski wygłaszał słynne orędzie do narodu, Leszek Cieślik był studentem drugiego roku prawa Uniwersytetu Gdańskiego. Mieszkał wraz z żoną w akademiku przy ulicy Polanki w Gdańsku.
-O tym, że dzieje się coś niedobrego dowiedziałem się wyglądając z okna, ponieważ akademik został otoczony przez transportery opancerzone i wojsko. Administracja akademika poinformowała nas rano, że wszyscy studenci muszą opuścić akademik. Była to niedziela, a małżeństwa mogły pozostać kilka dni dłużej. Wyjechaliśmy z Gdańska w czwartek wieczorem. Nie było możliwości wynajęcia mieszkania, dlatego przyjechaliśmy do Augustowa, skąd pochodzi moja żona –mówi w rozmowie z Przeglądem Powiatowym Leszek Cieślik. 13 i 14 grudnia na uczelni odbyły się protesty. We władzach strajku był m.in. ŚP Maciej Płażyński, który sprawował funkcję przewodniczącego NZS-u Uniwersytetu Gdańskiego. Protest z powodu bezpieczeństwa skończył się po dwóch dniach, natomiast część studentów udała się do Stoczni Gdańskiej.
-Szczególnie mocno wspominam największą manifestację, która odbyła się 16 grudnia. Wzięło w niej udział ponad 100 tysięcy osób. Dziś doceniam, że wyszedłem z niej cało. Tłum zmierzał pod pomnik stoczniowców, do którego dostępu broniło ZOMO –wspomina wyraźnie poruszony były burmistrz Augustowa i świadek tych wydarzeń.
Napisz komentarz
Komentarze