Krzysztof Przekop
Na wrześniowej sesji rady miejskiej w Augustowie Marcin Kleczkowski prosił w interpelacji o podanie kosztów, jakie w 2020 roku poniosło miasto w związku z płatnymi publikacjami w wydawnictwach papierowych i elektronicznych. Burmistrz odpowiedział w pierwszej połowie października. Koszt publikacji w „Przeglądzie Powiatowym” wyniósł 7.957,12 zł, w „Agorze” 3.690,00 zł, w „Gazecie Współczesnej” 15.344,25 zł i „Gazecie Wyborczej” 11.007,64 zł. Ale najbardziej w oczy rzucała się ogromna kwota 21.667,38 zł na publikacje w „Augustowskim Reporterze”. Dysproporcja środków w porównaniu z innymi wydawnictwami jest porażająca. Biorąc pod uwagę, że radny PiS otrzymał odpowiedź na pytanie zadane we wrześniu można domniemywać, że w skali całego roku „Augustowski Reporter” może liczyć nawet na 32.500 zł z publicznych pieniędzy, miesięcznie ponad 2.500 zł. Szokujący jest jeszcze inny aspekt tej sprawy.
Z informacji dotyczących firmy zawartych w Krajowym Rejestrze Sądowym dowiadujemy się, że współwłaścicielem i prezesem zarządu „Augustowskiego Reportera” jest żona radnego miejskiego Tomasza Dobkowskiego, lidera rządzącego ugrupowania Nasze Miasto. Właśnie z tego środowiska politycznego pochodzi obecny burmistrz Mirosław Karolczuk. Taka sytuacja budzi oczywiste wątpliwości i powoduje pytania nie tylko natury etycznej czy wizerunkowej.
Chodzi o promowanie burmistrza
Przewodniczący augustowskiego PiS Marcin Kleczkowski jest oburzony informacjami, jakie otrzymał w odpowiedzi na interpelację. Jego zdaniem cała historia jest kompromitacją burmistrza, który lekką ręką wspomaga publicznymi pieniędzmi firmę żony Tomasza Dobkowskiego.
-Sytuacja, w której ogromną część środków przeznaczonych na promocję w mediach, miasto przeznacza dla firmy będącej własnością żony pana radnego Dobkowskiego, jest oburzająca -mówi nam radny Kleczkowski. -Należy wspomnieć, że pan radny nie ma rozdzielności majątkowej ze swoją żoną. Zakładając nawet, że od strony formalnej „Augustowski Reporter” nie jest własnością radnego Tomasza Dobkowskiego, to jest to jednak biznes przynoszący korzyści jego współmałżonce, z którą ma wspólnotę majątkową. To wręcz uderzające, że miasto bez żadnego skrępowania wydaje duże pieniądze na utrzymanie biznesu żony radnego Naszego Miasta –uważa Marcin Kleczkowski.
-Trzeba pamiętać, że biznes polegający na wydawaniu „Augustowskiego Reportera” oraz na prowadzeniu portalu internetowego ma budżet, opierający się w dużej mierze na przychodach uzyskiwanych z urzędu miasta. To kolejna zastanawiająca rzecz i prowadząca do wniosku, że gdyby nie przychody z magistratu, biznes żony radnego prawdopodobnie nie miałby szans na utrzymanie. Można zapytać, skąd wynika tak wysokie finansowanie? Odpowiedź jest prosta, chodzi o promowanie burmistrza i Naszego Miasta. To są sprawy tak rażące i rzucające się w oczy, że można mówić o konflikcie interesów. Uważam, że powinno to pobudzić wątpliwości wszystkich stron debaty publicznej miasta. Jest rzeczą oczywistą, że publiczne pieniądze są przekazywane na propagandę rządzących, wystarczy sięgnąć po „Augustowskiego Reportera” i wszystko robi się jasne. To sytuacja wręcz kompromitująca –ocenia lider PiS w Augustowie.
Sprawdziliśmy w KRS. KRS to Krajowy Rejestr Sądowy, do którego spółki składają sprawozdania finansowe. Czytamy tam, że przychód ze sprzedaży „Augustowskiego Reportera” w roku 2019 wyniósł 89.049 zł. Jeżeli dotacja z urzędu miasta byłaby na podobnym poziomie jak w roku bieżącym, mogłaby stanowić ponad 36% wszystkich przychodów. W roku 2019 „Augustowski Reporter” zanotował stratę w wysokości ponad 4,5 tys. zł, zatem bez dotacji miejskiej strata mogłaby sięgnąć prawie 40.000 zł. To wydawnictwo byłoby faktycznym bankrutem. Niestety nie mamy dokładnych danych o wysokości dotacji z pieniędzy podatnika dla firmy żony radnego Dobkowskiego w ubiegłych latach. Wystąpiliśmy o te informacje do burmistrza Karolczuka, ale na razie czekamy.
M. Kleczkowski w ostatnich miesiącach często podnosił kwestie wydawania przez miasto biuletynu „Informator Miejski”. Radny narzekał, że kwartalnik jest tak naprawdę laurką, jaką sam sobie wystawia burmistrz i nie ma tam miejsca na odrębne głosy. Biuletyn miejski budzi od dawna skrajne emocje. Filip Chodkiewicz krytykował jego wydawanie, kiedy był radnym w opozycji do byłego burmistrza Wojciecha Walulika. Na poparcie swoich ocen przywoływał nawet opinie Rzecznika Praw Obywatelskich i Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej. Jednak po wygraniu wyborów przez Mirosława Karolczuka punkt widzenia uległ zmianie. Miasto nie przestało redagować biuletynu pod rządami nowego burmistrza, co przypomina Kleczkowski.
-Wydawanie przez miasto „Informatora Miejskiego” to inny przykład kierowania pokaźnych pieniędzy na propagandę. Jest to robione w sposób tak niefrasobliwy, że nie są zachowywane nawet pozory obiektywizmu. Zdarza się w innych miastach lub miejscowościach, że rządzący piszą o sobie. Ale w wielu przypadkach zachowuje się przynajmniej złudzenie bezstronności i otwartości na inne poglądy. Przykładem są Suwałki, gdzie podobne wydawnictwo również jest wspierane przez miasto. Jednak tam niemalże w każdym wydaniu jest przeznaczone miejsce na opinie opozycji lub informacje o dyżurach radnych niekoniecznie sprzyjających władzy. Pamiętamy doskonale, jak pan wiceburmistrz Chodkiewicz krytykował wydawanie miejskiego biuletynu będąc w opozycji do poprzedniego włodarza miasta. Należy mu o tym przypominać –podsumowuje w rozmowie z „Przeglądem Powiatowym” Marcin Kleczkowski.
Trudno skomentować tę sytuację
Przewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej Leszek Cieślik jest zbulwersowany informacją o ogromnych kwotach przekazywanych przez miasto dla „Augustowskiego Reportera”. Jego zdaniem ta sytuacja służy jedynie propagandzie władzy za publiczne pieniądze i jest próbą oddziaływania na kształtowanie opinii mieszkańców. Były wieloletni burmistrz uważa też, że skandalem jest finansowanie przez miasta mediów, których współwłaścicielem jest żona jednego z radnych koalicji rządzącej. Lider KO mówi, że jest to fatalne w aspekcie moralnym i może być na granicy prawa. L. Cieślik sądzi, że finansowanie powinien poprzedzać przetarg.
-Aż trudno jest komentować sytuację, w której tak duża kwota ze środków publicznych zasila prywatny biznes żony radnego Dobkowskiego. Nie jest to normalna sytuacja. „Augustowski Reporter” powinien dokładnie oznakowywać publikowane teksty, aby mieszkańcy wiedzieli, który z nich jest sponsorowany. Informacje o tak horrendalnych pieniądzach przekazywanych przez miasto na rzecz prywatnego interesu żony radnego, są zatrważające. To skandal, którego nie sposób porównać nawet z sytuacją, gdyby firma radnego sprzedawała paliwo miejskiej spółce. Wtedy byłby przynajmniej przetarg na świadczoną usługę –komentuje Leszek Cieślik.
-Miasto przekazuje ogromne pieniądze, żeby gazeta i portal internetowy żony radnego mogły funkcjonować, inaczej prawdopodobnie trzeba byłoby dokładać do całego interesu. Publiczne środki są przekazywane wyłącznie na propagandę obozu rządzącego, ponieważ trudno jest tu mówić o jakiejkolwiek promocji miasta. „Augustowski Reporter” ma ograniczony zasięg i zawarte w nim artykuły trafiają do naszych mieszkańców, a nie osób z zewnątrz. Przypomnę, że pan Dobkowski nie jest zwykłym radnym. To prominentny polityk Naszego Miasta i lider lokalnego ugrupowania, z którego wywodzi się burmistrz. Celem każdego ugrupowania jest zdobycie władzy i utrzymanie się przy niej. Media żony pana radnego mogą mieć wpływ na kształtowanie opinii publicznej i przez to na preferencje wyborcze –podkreśla lider klubu KO.
Leszek Cieślik podaje analogiczny przykład. Jego zdaniem zaistniałą sytuacją może porównać np. z hipotetycznym wydzierżawieniem stołówek szkolnych przez firmę powiązaną z radnym.
-Można mieć wrażenie, że w Augustowie dochodzi do finansowania propagandy politycznej rządzącego ugrupowania poprzez media będące własnością rodziny radnego. To się dla mnie nie mieści w głowie. Zrozumiałbym, gdyby finansowanie poprzedził przetarg, choć i w takich okolicznościach firma powiązana z radnym powinna się od tego wstrzymać. Moralnie jest to kompromitujące, ale i na granicy prawa. Jeśli radny wydzierżawi stołówkę w szkole i chce świadczyć usługę dla miasta, musi zrzec się mandatu bądź zrezygnować z interesu. Podobnie jest tutaj, bo pana Dobkowskiego z żoną łączy nie tylko więź emocjonalna –ocenia L. Cieślik.
Zastępcy burmistrza Filipowi Chodkiewiczowi zadaliśmy konkretne pytania. Zapytaliśmy, na co dokładnie została przeznaczona i z czego wynika tak duża kwota pieniężna skierowana przez miasto dla „Augustowskiego Reportera”? Poprosiliśmy go o skonkretyzowanie, czego dotyczyły publikacje? Chcieliśmy również dowiedzieć się, czy wiceburmistrz nie dostrzega niestosowności w tym, że właścicielem medium, na które miasto wydaje tak duże kwoty jest żona radnego? Mimo monitów, nie otrzymaliśmy odpowiedzi na żadne z zadanych pytań.
Napisz komentarz
Komentarze