Bartosz Lipiński
Nowe standardy rady miejskiej
Kiedy ponad rok temu doszło do przewrotu w augustowskiej radzie miejskiej, inicjatorzy tych zaskakujących posunięć zapowiadali dobrą zmianę. Przede wszystkim można zauważyć, że wypracowywanie uchwał nie wynika teraz z długich i merytorycznych dyskusji, ale ze zwykłej przewagi liczebnej. Przewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej Leszek Cieślik powtarza: „Mając większość można wszystko przegłosować, nawet pogodę”. Jasnym dowodem tego była sesja rady miejskiej 6 lutego. Na obradach w kilku przypadkach podejmowane były inne decyzje niż zaopiniowane wcześniej po wielu godzinach dyskusji na komisjach. Opozycja w akcie protestu opuściła salę posiedzeń i zerwała kworum. Rządzący znaleźli rozwiązanie, by takie sytuacje się nie powtórzyły. Przy kolejnej okazji złożyli swój akces do wszystkich komisji. W ten sposób część komisji rozrosło się do rozmiarów niemal całej rady miasta.
Rację ma ten, kto jest u władzy
Inną konsekwencją wydarzeń z lutego 2020 było wprowadzenie przez przewodniczącą rady Alicję Dobrowolską zasady twardego trzymania się zapisów statutu. Oznaczało to tyle, że radni mogli w danym temacie zabrać głos w sztywnie ustalonych ramach czasowych. Czas wypowiedzi radnych był od tej pory liczony na sesji skrupulatnie do sekundy. Ale dowodów, że rządzący podejmują decyzje raczej nie biorąc pod uwagę głosu innych osób jest więcej. Najlepszym przykładem z ostatnich miesięcy było powstanie dwóch zespołów szkolno-przedszkolnych. Pomimo faktu, że trzy rady pedagogiczne z czterech wskazanych do łączenia placówek negatywnie zaopiniowały akt założycielski i swój daleko idący sceptycyzm zgłaszały w tej sprawie inne środowiska, decyzja o połączeniu zapadła na sesji 16 czerwca. Na tym samym posiedzeniu mogliśmy zaobserwować jeszcze jedno bardzo ciekawe zjawisko.
Rządzący w radzie mogą więcej
Przewodnicząca rady, która słynie z przerywania i odbierana głosu opozycji, jeżeli uzna ich wypowiedzi za niestosowne, bez problemów pozwoliła na wyjątkowo obraźliwy komentarz radnemu koalicji rządzącej. Alicja Dobrowolska milczała i nie przerywała, gdy Tomasz Dobkowski, szef Naszego Miasta mówił, że „chciałby poznać nazwisko zwyrodnialca”, który wprowadził w błąd Sybiraków. Tak Dobkowski nawiązywał do obaw środowisk sybirackich, że szkoły utracą imiona po połączeniu w zespoły. Przypomnijmy, że słowem „zwyrodnialec” określamy zwykle osobę zdegenerowaną i dopuszczającą się wyjątkowo ohydnych czynów, zazwyczaj zagrożonych karą wieloletniego więzienia. Dobkowski w wystąpieniu kilkukrotnie użył tego słowa, dlatego brak reakcji ze strony przewodniczącej nie mógł być wynikiem niedopatrzenia. Szef Naszego Miasta zrównał działania, których rzekomym celem miało być wprowadzenie w błąd Sybiraków do przestępstwa „kradzieży na wnuczka”, czyli do okradania osób starszych po ich wcześniejszym oszukaniu. Przewodnicząca pozwalała na tak skandaliczne porównania.
Uzasadnienie jest niepotrzebne
Na sesji 30 lipca opozycja zgłosiła do porządku obrad projekt uchwały zakładający obniżenie stawki opłaty adiacenckiej przy podziale działki z 30 do 1 procenta. Uzasadnienie w imieniu wnioskodawcy chciał przedstawić radny Marcin Kleczkowski. W trakcie wystąpienia Alicja Dobrowolska odebrała głos Kleczkowskiemu i uniemożliwiła zapoznanie się z uzasadnieniem nie tylko radnym, ale oglądającym sesję mieszkańcom. Być może gdyby do tego nie doszło, nie doszłoby później do wielu gorszących scen np. zwołania konferencji prasowej przez grupę radnych i wylewania pomyj na lokalną gazetę, straszenia lokalnych mediów sądem, podjęcia prób zszargania wizerunku „Przeglądu Powiatowego” przez ekipę rządzącą. Na wspomnianej konferencji prasowej spytaliśmy przewodniczącą, w jaki sposób radni oraz mieszkańcy mogą wyrobić sobie zdanie na temat zasadności danej uchwały, jeśli nie pozwala się wnioskodawcy na uargumentowanie swojej propozycji. Alicja Dobrowolska utrzymuje jednak, że Marcin Kleczkowski przedstawił uzasadnienie projektu uchwały zgłoszonego przez opozycję.
30 sekund dla 400 miejsc pracy
-Na wniesienie wniosku formalnego radny ma 30 sekund, tak wynika ze statutu. Pilnuję tylko prawa. Przyznałam panu radnemu więcej czasu. Przedstawił tę sprawę oraz argumentację, ale zaczął poruszać poboczne tematy, dlatego przerwałam. Poprosiłam pana radnego o przesłanie nam całego projektu uchwały z uzasadnieniem do sprawdzenia tego pod względem prawnym. Wszyscy radni dostali e-maila z uchwałą i uzasadnieniem. Mieli te materiały też w systemie e-sesja, dlatego byli świadomi nad czym głosują. Po to zrobiona została dłuższa przerwa. Pan M. Kleczkowski przedstawił uzasadnienie, tylko później zaczął bocznym torem przekazywać jeszcze więcej wiadomości, ale już niedotyczących tego projektu –twierdziła przewodnicząca.
Nawet gdyby przyjąć tłumaczenie A. Dobrowolskiej należy podkreślić, że mieszkańcy miasta nie mają dostępu do systemu e-sesja i skrzynek e-mailowych radnych. Ponadto temat opłaty adiacenckiej w świetle możliwości powstania 400 nowych miejsc pracy był niezwykle ważny, dlatego radny wnioskodawca powinien mieć możliwość dłuższej wypowiedzi niż określonej w statucie. Ale jest jeszcze jeden, chyba najważniejszy argument. Tę uchwałę rządzący mogli odrzucić podczas sesji. Zamiast tego nie dopuszczono do jej umieszczenia w porządku obrad, co było kolejnym przykładem, że głos opozycji w radzie miasta jest marginalizowany.
Błaha sprawa, niegodna dyskusji
Marcin Kleczkowski ma odmienną opinię niż Alicja Dobrowolska. Jego zdaniem każdy mógł zobaczyć jak przewodnicząca rady ucięła dyskusję i nie dała szansy na uzasadnienie wniosku.
-Przewodnicza nie dała możliwości uzasadnienia projektu nie tylko dla mnie, ale też innym zgłaszającym go radnym, chcącym zabrać głos. Jeżeli pani Dobrowolska uważa tę sprawę za błahą, której nie powinno się poświęcić więcej czasu niż minutę lub dwie, to świadczy o niej fatalnie. Pokazuje też niefrasobliwość przewodniczącej w takich kwestiach jak rozwój miasta lub jego hamowanie oraz nakładaniu podatków na mieszkańców –skomentował Kleczkowski.
Przewodnicząca nie mówi prawdy?
Lider augustowskiego PiS przekonuje, że Alicja Dobrowolska mija się z prawdą twierdząc, że wszyscy radni dostali przed głosowaniem uzasadnienie do projektu uchwały drogą e-mailową.
-Radni nie otrzymali e-maila z uzasadnieniem. Statut miasta do tego nie zobowiązuje, dlatego uzasadnienie nie zostało radnym przesłane. Gdyby nawet było tak jak mówi przewodnicząca, pozostaje jeszcze kwestia debaty publicznej. Skoro prezentowanie uzasadnienia do wniosków radnych jest nieistotne, dlaczego ustawodawca obliguje samorządy do prowadzenia transmisji video na żywo z posiedzeń rady miejskiej? Po to zmieniono ustawę o samorządzie gminnym, aby stanowienie prawa miejscowego było jawne, przejrzyste i transparentne dla wszystkich. Dyskusje o projektach uchwał powinny odbywać się publicznie. Przewodnicząca nie może w swoich działaniach tego prawa ograniczać. Każdy mieszkaniec powinien wiedzieć, czym jest opłata adiacencka, jaki ma wpływ na rozwój Augustowa, jakie są obciążenia podatkowe dla mieszkańców miasta. Najwłaściwsze było wprowadzenie projektu do porządku obrad, jednak koalicyjna większość go odrzuciła. Podczas omawiania uchwały na sesji głos mogliby zabrać radni i ich kluby. Postawa przewodniczącej była nieodpowiedzialna –dodaje M. Kleczkowski.
Opozycja w ostatnich miesiącach zwracała też uwagę na to, że rządzącym o wiele łatwiej jest ograniczyć możliwość dyskusji przy obradach zdalnych. Nie brakowało opinii, że upieranie się przez obóz rządzący przy posiedzeniach online właśnie temu służy. Niedawno odbyło się wielogodzinne posiedzenie Sejmu. Na sali plenarnej polskiego parlamentu zajęte były niemal wszystkie miejsca. Ale zwołanie stacjonarnej sesji w Augustowie dalej pozostaje niemożliwe.
Napisz komentarz
Komentarze