Mowa o mieszkańcu Augustowa Przemysławie Niedbale, który postanowił sam wziąć się za znalezienie rozwiązania problemu zalewania ulicy Młodości, zwrócenie uwagi wszystkim możliwym służbom i władzom na sprawę oraz dopilnowanie, by w tej kwestii coś się zmieniło. Motorem do działania augustowianina była wielka ulewa, która miała miejsce pod koniec czerwca. Wtedy na Augustów spadła olbrzymia ilość wody, która spowodowała, że w całym mieście doszło do licznych i dużych podtopień ulic, domów i piwnic. Wielka woda pojawiła się też na posesji Przemysława Niedbały i pomimo tego, że w innych miejscach woda szybko znikała, u niego stała ponad dobę.
- Woda na naszych posesjach powinna stać kilka godzin, a nie ponad dobę, jak to miało miejsce. Byłem urzędzie miasta, starostwie, gminie oraz w straży pożarnej. Sam też próbowałem się jej pozbyć. Obliczyłem, że zalało nas około ośmiu tysięcy metrów sześciennych wody o głębokości 30 cm. Tak duża ilość wody jest nie do ogarnięcia. W dodatku to nie była nasza woda. Wraz z kilkoma sąsiadami przechowaliśmy wodę, która spłynęła z miasta -mówi Przemysław Niedbała. -Przyjrzałem się mapie na geoportalu, będącej wiarygodnym i rzetelnym urzędowym źródłem, na której ewidentnie widać, że miejsce naszego zamieszkania jest naturalną niecką Augustowa. Do nas naturalnie spada woda z ponad 50 ha terenu miasta. Niedaleko naszych posesji płynie rów, który zaczyna się od ul. Rajgrodzkiej i biegnie aż do rzeki, który ma pomóc odprowadzić wodę.
Przemysław Niedbała wskazuje, że z naturalną niecką raczej nic się nie da zrobić, ale można podjąć szereg innych działań, które mogą wpłynąć na zniwelowanie podtopień. Dodaje, że potrzeba jedynie zaplanowanych kroków wielu służb i przede wszystkim zajęcia się kompleksowo tematem, który został zaniedbany przez lata.
- Problem urósł przez to, że na Borkach i Glinkach powstały nowe ulice, które zostały hurtem podpięte do tych samych kanałów burzowych. Wiadomo rury mają swoją objętość i nie można w nie wtłoczyć więcej wody niż mają one przestrzeni. Woda płynąc z góry na dół musiała znaleźć ujście w naszym rowie i tylko tam mogła się wylać -podkreśla Przemysław Niedbała. -My, jako właściciele kilku działek na Młodości, znajdujących się o 800 metrów od Rynku Zygmunta Augusta, przyjęliśmy wodę z setek gospodarstw. Nawet mieszkańcy Glinek i Borek nie zdają sobie z tego sprawy, że ich woda była u mnie na posesji i znajdującym się nieopodal rowie. Ulica Młodości do niedawna była ulicą zaniedbaną. Została wyremontowana, położone zostały nowe rury kanalizacyjne i burzowe, ale nie zostały przy tej inwestycji oczyszczone przyłącza. Odcinek tych rur biegnie po mojej działce i na bieżąco śledziłem wykonawcę prac. Nie widziałem, by ktoś udrożnił przy okazji resztę rur. Dysponuję zdjęciami obrazującymi rurę, oprowadzającą wodę ze studzienek do deszczówki z ulicy do rowu, na których widać, jak sąsiad sam motyką pogłębiał dziurę w rurze, bo nie było w niej prześwitu. Studzienki według mieszkańców nigdy nie były czyszczone, a i sam rów został zaniedbany. Te sprawy zostały zbagatelizowane zarówno przez władze miejskie, jak i powiatowe. Rów wylał, bo nie dał rady przyjąć tej ilości wody.
Nasz rozmówca informuje, że posiada dokumentację zdjęciową, która obrazuje jak przez lata nie dbano o rów.
-Mam zdjęcia zrobione 11 lat temu i w obecnym czasie. O rów nikt nie dbał. Jedynie go obkaszano, ale to za mało, bo przecież rów się zamula. Jego średnica się zmniejszyła i nie jest on w stanie odprowadzić wody. Miejski urzędnik tłumaczył mi, że ten rów był projektowany na taką przepustowość, by w przyszłości przyjąć więcej wody. To jest jakaś bzdura, projektowano go zgodnie z ówczesną potrzebą, bo nie wierzę, że lata temu ktoś przewidywał dokładnie, iż rów będzie musiał odprowadzić więcej wody -tłumaczy Przemysław Niedbała. -Teraz jest podłączonych więcej gospodarstw i więcej ludzi w tym miejscu mieszka. Cały czas powstają nowe domy i są podłączane. Dawna pojemność rowu jest już zbyt mała.
Zresztą sam rów jest nie od tego, żeby wodę przechowywać, a tylko ją odprowadzić. Od przechowywania są zbiorniki retencyjne, które powinny w naszym mieście powstać.
Augustowianin dodaje, iż rozumie intensywność opadów, ale nie satysfakcjonują go tłumaczenia, że wszystko jest kontrolowane. Uważa, że brakuje konkretnych działań w tej sprawie.
-Nikt nie sprawdza, czy jakość udrażniania rowu, czy sieci jest właściwa. Działa to na takiej zasadzie, że wyznaczona osoba ma oczyścić rów i to robi, ale po dwóch tygodniach od czerwcowej ulewy, na wysokości ulicy Kwaśnej woda nadal w nim stała, a przecież w tym czasie nie padało. Mówiono mi, że rów był udrożniany i pogłębiany, ale zrobiono to tylko w jednym miejscu, a nie na całej jego długości. Być może nawet i coś było zrobione, ale może trzeba zastosować inne rozwiązanie. Problem jest nierozwiązany, a być może on znajduje się nie w miejscu gdzie mieszkamy, tylko w zupełnie innym. Naszym zdaniem ten rów jest źle zrobiony, źle konserwowany, a w zasadzie nie konserwowany -podnosi Przemysław Niedbała. - Myślę, że urzędnicy sami nie wiedzą, w czym dokładnie leży problem. Wiadomo, że on nie jest prosty do rozwiązania, ale najłatwiej zwalić to na to, że potrzeba do tego dobrej, kompleksowej i drogiej inwestycji. Na pewno trzeba zrobić audyt tego, co jest i konkretnie zdiagnozować problemy. Należy wiedzieć, że w tych, a tych miejscach mamy ryzyko zalania i wtedy za te obszary odpowiadać powinni konkretni ludzie, którzy pilotują sytuację meteorologiczną i reagują w odpowiednim czasie. Przychodzą przecież alerty o pogodzie SMS-em, można reagować wcześniej i mieć pełny monitoring nad tymi miejscami.
Nasz rozmówca podejrzewa, że źródeł tego problemu może być wiele.
- Wiele osób jest nielegalnie podłączonych z deszczówką do kanalizacji ściekowej, a urzędnicy nie potrafią tego sprawdzić i wyegzekwować, żeby tak nie było. Istnieją przecież jakieś systemy sprawdzające stan rzeczy -mówi Przemysław Niedbała. -Można wrzucać do studzienki świece dymne i u kogo z toalety lub rynny wyleci dym, to u niego prawdopodobnie istnieje nielegalne podłączenie do sieci. Może miasto powinno ogłosić, że kara za nielegalne podłączenie jest bardzo wysoka i dać czas na przyznanie się takim mieszkańcom za uniknięcie kary. A po tym czasie takie osoby po prostu będą musiały karę zapłacić. Oczyszczalnia w czasie tej ulewy została zamknięta z powodu właśnie tych nielegalnych podpięć. Dwa dni po ulewie był znowu alert.Oczyszczalnia była nadal zamknięta i byłem w strachu, bo po poprzedniej woda jeszcze całkowicie nie zeszła, a teraz zaleje nas nie tylko woda tylko jeszcze zawartość kanalizacji. W trakcie rozmów z władzami miasta okazało się, że miasto posiada budżet na udrażnianie rowów w wysokości 16 tysięcy złotych rocznie i mają problem pozyskaniem ludzi do pracy. To na pewno za mało, ale moim zdaniem to też wina złej organizacji i zarządzania.
Temat zalania Młodości poruszany był wielokrotnie publicznie. Trafił przed obrady ostatniej sesji rady miejskiej. Miejscy radni w tej sprawie złożyli cztery interpelacje. Radna Izabela Piasecka wniosła o stworzenie specjalnej komisji, która zajmie się problemem w porozumieniu z mieszkańcami. Mirosław Karolczuk, burmistrz miasta podczas sesji powiedział, że są to kilkudziesięcioletnie zaniedbania i nie da się zaprojektować sieci na ulewy jakie miały miejsce w ostatnim czasie. Dodał, że trzeba udrożnić i poprawić sieć instalacji deszczowej. Poinformował, że odbyła się seria spotkań z różnymi instytucjami i służbami w tej sprawie i zostało ustalone, iż należy kompleksowo zinwentaryzować sieć odprowadzania wody, czym ma się zająć miejska spółka wodociągowa. Burmistrz powiedział też, że w nowym budżecie będą dodatkowe środki na konserwacje i czyszczenie, a newralgicznym miejscom mają przyglądnąć się fachowcy. W poniedziałek, 3 sierpnia odbyło się spotkanie z burmistrzem i zastępcą burmistrza w sprawie Młodości, w którym obok mieszkańców wzięli udział urzędnicy oraz prezes Wodociągów i Kanalizacji Miejskich.
-Przez 3 godziny omawiano przyczyny, genezę i plan działania. Przez większą część czasu omawialiśmy na mapach główną nitkę odprowadzającą wodę z Augustowa. Okazało się, że nitka sieci ma 6,5 km, a w dodatku zbiera wodę z ok. 80% miasta Augustów. Niestety, pomimo wielu miejsc gdzie zbliża się do zbiorników wodnych i rzek, omija je i znajduje ujście dopiero w rzece Turówce. Ta wpada do Netty, dalej do Biebrzy, Narwi, Wisły i finalnie do Bałtyku. Każdy etap tego rowu i sieci rur został omówiony -skomentował spotkanie w mediach społecznościowych Przemysław Niedbała. -Zostanie przygotowany plan podziału zlewni sieci tak, aby odciążyć główną nitkę sieci. Padły pomysły na lokalizację zbiorników retencyjnych. Ma być przygotowany harmonogram monitorowania newralgicznych miejsc i punktów oraz zostanie przeprowadzona inwentaryzacja sieci deszczowej. Spółka Wodociągi i Kanalizacje Miejskie od dwóch tygodni przejęła rolę nad konserwacją sieci rur deszczowych. Zostanie wypracowany plan zarządzania siecią przez jedną instytucję, bo teraz jest prawnie w wielu rękach. Kolejne spotkanie w tej sprawie zostało zaplanowane na za miesiąc po następnych obradach rady miejskiej.
Jak widać, determinacja i wola rozwiązania problemu podjęta przez augustowianina może przynieść skutek.
Napisz komentarz
Komentarze