Sprzeczka radnego i mecenas
Po ostatniej sesji rady miejskiej można było odnieść wrażenie, że radny Marcin Kleczkowski wyjątkowo nie przepada za radcą prawnym urzędu miasta Beatą Kornelius. Nie zawsze tak było. Dysponujemy archiwum wydań „Przeglądu Powiatowego”. Pod koniec listopada 2017 roku napisaliśmy artykuł o zmianach personalnych w obsłudze prawnej magistratu, podjętych przez ówczesnego burmistrza Wojciecha Walulika. Efektem tamtych zmian było także m.in. rozstanie z urzędem mecenas Kornelius. W rozmowie z naszą gazetą M. Kleczkowski mówił wtedy, że jego ocena pracy mec. Kornelius jest pozytywna, a z pewnością nie jest negatywna. W aktualnej kadencji samorządu pani mecenas udziela porad prawnych, m.in. na sesjach rady.
Teoria o kłócących się rolach
Podczas niedawnych obrad 28 kwietnia doszło do dużej sprzeczki. W punkcie przeznaczonym na wolne wnioski, radny PiS Marcin Kleczkowski bardzo szeroko komentował słowa, które w trakcie sesji usłyszał ze strony oponentów. W pewnym momencie odniósł się do jego zdaniem niestosowanych rozważań, czy ma za dużo pracy. Oceniał niezwykle enigmatycznie, m.in., że stracił pracę za przyczyną dealu: wiceburmistrza Filipa Chodkiewicza z „chłopcem z Lipska”.
-Pozbawiacie mnie państwo pracy i dworujecie sobie z tego, że może mam za dużo czasu, bo obserwuję urząd miasta i widziałem jak jeden z deweloperów przesiadywał w urzędzie przez półtorej godziny w Wigilię. Tak się złożyło, że dwukrotnie tędy przejeżdżałem i zauważyłem to. Nie macie państwo żadnego umiaru. Dyskredytujecie nie tylko mnie, ale też inne osoby zarzucając mi np. nieodpowiedzialność za słowa. Odpowiadam za swoje słowa –ocenił radny.
-W jednym z artykułów prasowych mówiliście państwo, że Augustów musi wrócić do zasad przejrzystości, a działania samorządu muszą być transparentne. Pytam pana wiceburmistrza Filipa Chodkiewicza, gdzie ta transparentność w sytuacji, kiedy prawnik zatrudniony przez dewelopera jest prawnikiem urzędu miasta? Mówię o pani Beacie Kornelius. Gdzie jest ta przejrzystość? Pan znowu łapie się za głowę. To my, jako mieszkańcy łapiemy się za głowy, że może być taka sytuacja, iż prawnik występuje w tak dwuznacznej roli, w tak kłócących się ze sobą rolach. Z jednej strony jest rzecznikiem osoby, która załatwia interesy w mieście, z drugiej reprezentuje interesy tego miasta –mówił na ostatniej sesji radny PiS M. Kleczkowski.
Dementi od radcy prawnego
Jak nietrudno się domyślić, do komentarza radnego odniosła się mecenas Kornelius. Radczyni zauważyła, że jej zawód nauczył ją reagować w sposób bardzo cierpliwy zwłaszcza na bardzo niemerytoryczne i niskie argumenty w dyskusji. Zaznaczyła, że przestrzega tej zasady, jednak wyjątkowo zmuszona jest wystąpić w swojej prywatnej sprawie, bo transmisję z sesji słuchają mieszkańcy. Mecenas czuła się zniesławiona sugestiami radnego, oczekiwała jego przeprosin.
-Wzywam pana Marcina Kleczkowskiego, żeby do końca mojej wypowiedzi przeprosił mnie za wypowiedź, którą zredagował. Dotyczyła tego, że jestem zatrudniona przez dewelopera i będąc zatrudnioną w urzędzie pozostaję w konflikcie interesów. Oświadczam, że nie jestem zatrudniona przez żadnego dewelopera. Jest to moje oświadczenie w pełni skutków prawnych. W drugiej kwestii, nigdy nie zajmowałam się jakąkolwiek sprawą, która godziłaby w konflikt interesów. Daję panu radnemu czas do końca mojej wypowiedzi, by przeprosił za te słowa, w przeciwnym razie niestety, ale spotkamy się na drodze procesu, ponieważ było to klasyczne pomówienie mnie z imienia i nazwiska –ripostowała w trakcie sesji mecenas Beata Kornelius.
Jako, że radni obradowali w formie zdalnej, to na ekranie komputerów widać było ich reakcje. Jeden z największych adwersarzy M. Kleczkowskiego radny Dariusz Ostapowicz, wymownie pokazał gest kciuków do góry po słowach wypowiedzianych przez radczynię prawną urzędu. Z kolei zastępca burmistrza F. Chodkiewicz, manifestacyjnie podniósł swój palec wskazujący.
Wspomnienia lat minionych
M. Kleczkowski oznajmił, że wycofuje się ze swoich słów, jakoby mecenas była zatrudniona np. w formie umowy o pracę przez osobę zajmującą się działalnością deweloperską, jednak w jego opinii B. Kornelius jest współpracownikiem takiej osoby. Radny PiS przywołał również przykłady poprzednich lat, które miałyby zobrazować przedstawione przez niego wątpliwości.
-Faktycznie nie wiem czy ma pani umowę o pracę z deweloperem i z tego się wycofuję. Natomiast faktem jest, że współpracuje pani z osobą, która tą działalnością się zajmuje. Pamiętam z poprzednich kadencji, że nawet bywała pani na komisjach rady miasta, np. ws. planu zagospodarowania przestrzennego –fragment wypowiedzi radnego M. Kleczkowskiego.
-Pamiętam sytuację, gdy dyskutowaliśmy o zmianie planu zagospodarowania przestrzennego na ul. Przemysłowej. Zmianą była zainteresowana osoba zajmująca się deweloperką, budową i inwestycjami w Augustowie. Pani reprezentowała tę osobę, była na komisji. Doszło wtedy do zabawnej sytuacji, że osoba, którą pani reprezentowała zagłosowała nawet z radnymi w swojej sprawie. Wycofuję się ze słów, co do zatrudnienia pani przez osobę zajmującą działalnością deweloperską. Natomiast jest rzeczą oczywistą i trudno, by pani zaprzeczyła, że z takimi osobami pani współpracuje, czy świadczy dla nich usługi –oceniał miejski radny PiS.
Negacja kolejnej okoliczności
Mecenas Kornelius zaprzeczyła sugestiom radnego, jakoby była współpracownikiem osoby z branży deweloperskiej. Oświadczyła, że neguje kolejną okoliczność podniesioną przez M. Kleczkowskiego. Stwierdziła, że mieszkając w Augustowie rzeczywiście zna się z wieloma ludźmi i utrzymuje różnego rodzaju relacje. Radczyni zwróciła się do radnego o sprostowanie jego słów, jednakże nie chciała podejmować podczas sesji decyzji, co do skutków prawno-procesowych. B. Kornelius poprosiła radnego, aby nie wywoływał w taki sposób jej osoby w trakcie obrad, ale może z nią porozmawiać telefonicznie bądź przyjść na spotkanie do urzędu.
Napisz komentarz
Komentarze