Jeszcze kilka miesięcy temu ogólnopolskie media informowały, że poważnie rozważany jest scenariusz likwidacji urzędów pracy. Dobra koniunktura gospodarcza w Polsce powodowała, że wskaźnik bezrobocia był na najniższym po 1989 roku poziomie. Pracodawcy musieli zabiegać o pozyskanie pracownika. Sytuacja w krótkim czasie może zmienić się jednak o 180 stopni. W realiach, kiedy wiele zakładów pracy stoi, a bardzo duża część polskiego społeczeństwa zostaje w domach, może czekać nas wielki kryzys gospodarczy. Miniony miesiąc dla wielu przedsiębiorstw był próbą przetrwania. Zapytaliśmy kilku augustowskich przedsiębiorców świadczących usługi, jak wygląda ich bieżąca sytuacja. Do każdego z naszych rozmówców skierowaliśmy te same pytania. Chcieliśmy dowiedzieć się o zauważalne różnice w stosunku do wcześniejszych miesięcy, jakie konsekwencje mogą pojawić się jeżeli sytuacja nie będzie szybko opanowana oraz jakiej pomocy potrzebują.
Nie popadam jeszcze w panikę
Waldemar Rusiłowski jest właścicielem restauracji „Grill Bar” w Augustowie. Prowadzi swój biznes od 35 lat i jak twierdzi, nigdy wcześniej realia w branży gastronomicznej nie były tak trudne jak dzisiaj. Drastycznie spadła liczba klientów. W marcu obroty dziennej sprzedaży wyniosły zaledwie 20 procent w porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku oraz 25 procent w stosunku do lutego. W. Rusiłowski stara się jednak zachować spokój.
-Nie ukrywam, że sytuacja jest bardzo ciężka. Zatrudniam pięć osób i oprócz wynagrodzeń mam też siedem opłat z tytułu ZUS. Między bajki można włożyć oczekiwania, że takie małe firmy jak moja, bez żadnej dotacji i przywilejów, dysponują jakąś rezerwą na wypadek takich kryzysów. Nawet w latach prosperujących z dobrą koniunkturą, system podatkowy w Polsce jest ustawiony tak, że drenuje firmy z większości ich dochodów. Najczęściej przedsiębiorcy działają korzystając z kredytów i leasingów, a dodatkowo mogą trochę zarobić. Największym marzeniem pracodawcy jest to, aby mógł zabezpieczyć interes pracowników. Dotychczas nie było z tym łatwo, a teraz jest zupełnie krytycznie. Miałem tydzień przerwy, ale spróbowałem wznowić pracę. Klienci mogą zakupić posiłek, ale tylko na wynos –informuje W. Rusiłowski.
-Pomimo kryzysu przedsiębiorcy niepopadający w panikę nadal kalkulują, w jaki sposób móc dalej prowadzić swój biznes. Ja również do nich należę -mówi dalej pan Rusiłowski.
-Zapowiedzi tarczy antykryzysowej ze strony rządu, związane m.in. z możliwościami przełożenia płatności ZUS, napawają nieco optymizmem. Każdy pracodawca musi zdawać sobie sprawę, że obecna sytuacja nie wynika z konfliktu zbrojnego, a epidemie kiedyś się kończą. Wypłacę pracownikom pensję za marzec i będę czekał na rozwój wydarzeń. Bardzo możliwe, że za dwa tygodnie sprawy się wyklarują i moje wnioski będą jeszcze głębsze albo łagodniejsze. Dziś to wielka niewiadoma. Jest czymś oczywistym, że w działalności usługowej najprostszą i najgorszą drogą do wyjścia z kryzysu będzie zwolnienie pracownika. Ale po 35 latach prowadzenia biznesu jedno wiem na pewno, że dobrych pracowników każdy z przedsiębiorców będzie starał się utrzymać. Jeśli sytuacja nie unormuje się do lata, kiedy wszyscy żyjemy z obecności w mieście turystów, to wielu rodzimym firmom gastronomicznym może być trudno utrzymać się na rynku. Nie sądzę, żeby ktokolwiek pozwolił na zaleganie z czynszami za lokale. Ja dysponuję własnym lokalem, ale to wiąże się z kolei z wysokim podatkiem od nieruchomości. Mam nadzieję, że miasto będzie wyrozumiałe dla naszych firm, ale przed nami jest długa batalia –mówi właściciel „Grill Baru”.
Anulowano wszystkie zamówienia
Magda Kalinowska-Salah jest właścicielką popularnej restauracji w centrum Augustowa „Szuflada Bistro” oraz apartamentów „Szuflada”. Twierdzi, że obecna sytuacja wiąże się ze spadkiem obrotów o ok. 90 procent. Pokazuje to nam przede wszystkim, jak bardzo powinniśmy doceniać to, co posiadamy.
-Do czerwca anulowano wszystkie zamówienia, które przyjęłam na hotel. Z kolei restauracja pracuje, ale prowadzimy jedynie dowóz posiłków przez cały tydzień do godziny 17. Trudno powiedzieć, jakie będą dalsze konsekwencje, jeżeli sytuacja nie unormuje się w ciągu kilku tygodni. Mam nadzieję, że trwający kryzys będzie tylko tymczasowy. Jako pracodawca robię wszystko, by nie zwolnić nikogo z mojej załogi. Staram się przede wszystkim dbać o interes pracowników, bo każdy z nich ma swój dom, rodzinę, zobowiązania i dla wszystkich jest to trudna sytuacja. Chcemy wspólnie przejść przez ten ciężki czas –mówi M. Kalinowska-Salah.
-Oczywiście są instrumenty, które mogą pomóc przetrwać przedsiębiorcom. Jako właścicielka lokalu wiem, że w naszym mieście są wysokie stawki podatku od nieruchomości. Teraz, gdy hotelarstwo i gastronomia nie są w stanie zarobić na taką opłatę, to należałoby pomyśleć o jej całkowitym umorzeniu na okres przynajmniej 2-3 miesięcy. Natomiast propozycje ze strony państwa dla przedsiębiorców nie są może idealne, ale lepsze są takie niż żadne. Umorzenie składek ZUS może pomóc osobom prowadzącym biznes. O ile nasze państwo i augustowskie urzędy idą przedsiębiorcom na rękę, to podobnych działań można też oczekiwać ze strony banków. Idea odroczenia rat kredytowych na trzy miesiące, a następnie rozłożenia na raty trzymiesięcznych zaległości nie jest dobrą propozycją. Skumulowanie się kredytu może nieść duże problemy –ocenia właścicielka restauracji „Szuflada Bistro” i apartamentów „Szuflada”.
Nowe realia w gabinetach kosmetycznych
Marzena Kozłowska prowadzi od dwudziestu czterech lat gabinet kosmetyczny „Żena” w centrum Augustowa. Branże kosmetyczne i fryzjerskie są jednymi z najmocniej dotkniętych epidemią.
-Gabinet został zamknięty ponieważ w mojej profesji mam bardzo bliski kontakt z klientem, nie jestem w stanie zapewnić należytej ochrony przez brak dostępu do środków dezynfekcji.
-Uważam, że bardzo wielu zakładom kosmetycznym i fryzjerskim może grozić zamknięcie. W Augustowie są przede wszystkim małe gabinety, a nie firmy sieciowe. Jako przedsiębiorca mam oczywiście nadzieję, że zostanie nam zaoferowana pomoc. Liczę, że opłata składek ZUS będzie na pewien okres całkowicie umorzona, bo jej odroczenie czasowe nie byłoby żadnym wsparciem. Inne płatności za lokal czy sprzęt, który wcześniej znalazł się w gabinecie i tak trzeba uiszczać. Potrzebna jest też pomoc ze strony miasta i zmniejszenie obecnego podatku od nieruchomości –puentuje właścicielka gabinetu kosmetycznego „Żena”.
Napisz komentarz
Komentarze