Bartosz Lipiński
Nie będzie wspólnego stanowiska
Temat południowo-wschodniej obwodnicy Augustowa to jedna z najczęściej komentowanych spraw ostatnich tygodni w naszym mieście. Wszyscy samorządowcy miejscy deklarują, że są przeciwni powrotowi TIR-ów na augustowskie ulice. Różnice pojawiają się wówczas, kiedy dochodzi do dyskusji jak temu zapobiec. Na lutowej sesji rady miejskiej debatowano nad wypracowaniem przez radę jednolitego stanowiska, które mogłoby być później ważną kartą przetargową w rozmowach z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, jak również Ministerstwem Infrastruktury. Niestety takiego porozumienia nie udało się wypracować.
Klub Koalicji Obywatelskiej chciał, aby uchwała została podzielona na dwie części. Opozycja była gotowa poprzeć sprzeciw wobec wariantów proponowanych przez GDDKiA, natomiast nie chciała opowiedzieć się za tzw. wariantem burmistrza. Przedstawiciele koalicji rządzącej radą przypominali, że wariant burmistrza został ponad podziałami pozytywnie zaopiniowany na komisji rozwoju. Rozmowy o kompromisie we wspólnym stanowisku nie przyniosły efektu i radni opozycji odmówili oddania głosu, jednak pozostawali na swoich miejscach w sali obrad.
Kworum jest kwestią dyskusyjną
Stanowisko poparło 10 samorządowców, a reszta nie wzięła udziału w głosowaniu. Leszek Cieślik przypomniał, że kworum w przypadku augustowskiej rady wynosi 11 radnych, tym samym uchwała o stanowisku nie może zostać uznana, za obowiązującą. Jako przykład podał obrady Sejmu, gdzie posłowie mogą wyjąć karty do głosowania zrywając kworum i blokować w ten sposób niekorzystne ich zdaniem ustawy. Radca prawny urzędu miasta Beata Kornelius zauważyła jednak, że kworum oznacza obecność radnych na posiedzeniu, a interpretacja L. Cieślika odwołuje się wyłącznie do regulaminu Sejmu, którego nie stosuje się w radach gmin.
Obwodnice i kompanie wyborcze
Całe zamieszanie skomentowała Magdalena Śleszyńska. Radna Naszego Miasta wspomniała o wydarzeniach sprzed kilkunastu lat, gdy L. Cieślik decyzją m.in. mieszkańców Augustowa zdobył mandat posła. W 2007 roku sprawa wyprowadzenia TIR-ów z miasta, a także budowy obwodnicy była dla społeczeństwa absolutnym priorytetem. Z pewnością miała także wpływ na udaną kampanię wyborczą ówczesnego burmistrza Augustowa, dzisiaj radnego miejskiego.
-Państwa zabiegi nie miały nic wspólnego z merytoryką. Nie pokazaliście żadnej innej wersji od tej, którą część z państwa poparła na komisji rozwoju. Nie rozumiałam, do czego to zmierza, aż pan Cieślik porównał naszą sytuację do Sejmu. Na jednej obwodnicy wszedł pan do Sejmu, może chce pan teraz dostać się tam na następnej. Porównywanie obrad naszego samorządu do wyjmowania kart przez parlamentarzystów, pokazuje pański stosunek do naszej społeczności i do owocnego przebiegu tych obrad. Nie wychodząc z sali uważa pan, że pana nie ma. Jest to absurdem. Po to podpisujemy listę obecności, aby uchwalać jak najlepsze dla miasta rozwiązania. Cztery godziny uprawialiście politykę jak w Sejmie –mówiła Śleszyńska.
Standardy przenoszone z Sejmu
Cieślik ripostował, że zależy mu przede wszystkim na przestrzeganiu ustawy o samorządzie gminnym. Przypomniał, że funkcjonuje w samorządzie przez blisko 20 lat i nie może sobie wyobrazić, aby uchwały były przyjmowane bez kworum. Zauważył, że radni opozycji przed głosowaniem oznajmili, że nie wezmą w nim udziału. Odpierał zarzuty dotyczące czerpania wzorców z Sejmu, gdyż jego zdaniem analogiczna sytuacja miałaby miejsce w przypadku np. związków zawodowych, spółdzielni mieszkaniowej czy stowarzyszeń. Niezwykle ciekawie brzmiała jednak deklaracja radnego skierowana bezpośrednio do radnej Naszego Miasta.
L. Cieślik przekazał M. Śleszyńskiej, że nie będzie więcej kandydował na posła. Po nieudanych startach w ostatnich wyborach zdecydował, że nie podejmie kolejnej próby. Ostatnio podczas rozmowy z naszą gazetą szef klubu Koalicji Obywatelskiej w augustowskiej radzie przyznał, że niesprawiedliwie posądza się go o przenoszenie standardów z Sejmu do Augustowa. Taką postawę widzi u rządzących, np. w przypadku prowadzenia obrad przez przewodniczącą rady. Zdaniem Cieślika forma udzielania głosu radnym przez Alicję Dobrowolską i liczenie sekund to naśladowanie tego, co robił kierując dyskusjami posłów były marszałek Marek Kuchciński.
*Artykuł ukazał się w 10/2020 numerze "Przeglądu Powiatowego".
Napisz komentarz
Komentarze