Pod koniec października w pobliżu wsi Osowy Grąd w powiecie augustowskim grupa archeologów z Biura Poszukiwań i Identyfikacji Instytutu Pamięci Narodowej, przeprowadziła prace poszukiwawcze i znalazła szczątki prawdopodobnie jednej z ofiar Obławy Augustowskiej. Zachodzi podejrzenie, że kości należą do ppor. Wacława Sobolewskiego ps. Sęk. Tożsamość szczątków mają ustalić badania genetyczne.
Obława Augustowska jest nazywana Małym Katyniem. W okresie od 10 do 25 lipca 1945 roku Sowieci wspierani przez jednostki NKWD otaczali wsie Augustowszczyzny, Suwalszczyzny i Sejneńszczyzny i aresztowali ich mieszkańców podejrzanych o kontakty z partyzantką niepodległościową. Zatrzymano wówczas ponad siedem tysięcy osób, które torturowano i w brutalny sposób przesłuchiwano. Część tych osób wróciła do domów, ale los ponad 600 aresztowanych jest do tej pory nieznany. Śledztwo w sprawie tej największej zbrodni komunistycznej w powojennej Polsce od wielu lat prowadzi białostocki oddział Instytutu Pamięci Narodowej, ale do tej pory strona rosyjska odmawia pomocy w wyjaśnieniu tej zbrodni. Od tych tragicznych wydarzeń minęło już 74 lata i nadal nie wiadomo, gdzie dokładnie znajdują się groby ofiar Obławy Augustowskiej. Od wielu lat historycy poszukują miejsca pochówku i do tej pory nie natknięto się na żaden ślad szczątków ofiar. Do tej pory, bo pod koniec października tego roku IPN dokonał odkrycia szczątków w Osowym Grądzie, należących najprawdopodobniej do jednej z ofiar Obławy Augustowskiej.
„Sęk” zginął podczas ucieczki z konwoju
Pracownik Biura Poszukiwań i Identyfikacji Instytutu Pamięci Narodowej w Białymstoku przeprowadził kwerendę archiwalną, czyli ponownie przejrzał zgromadzone archiwum i w wyniku rozmów z mieszkańcami regionu ustalił, że w pobliżu miejscowości Osowy Grąd mogą znajdować się szczątki ppor. Wacława Sobolewskiego ps. „Sęk”, jednej z ofiar Obławy Augustowskiej. Przypuszczenie to potwierdzały wspomnienia spisane w 1987 roku przez brata „Sęka” Tadeusza Sobolewskiego i relacje żyjącego świadka zabójstwa Wacława Sobolewskiego. Z tym świadkiem pracownik IPN-u rozmawiał wiosną tego roku. Ze wspomnień świadka wynika, iż „Sęk” został zamordowany przy próbie ucieczki z sowieckiego konwoju. Ciało zastrzelonego ppor. Wacława Sobolewskiego miało zostać przewiezione w pobliże poniemieckich okopów i tam zakopane. Okoliczności zamordowania „Sęka” dokładnie opisał jego brat Tadeusz Sobolewski w maszynopisie „Życie w niewoli. Wspomnienia z lat 1939–1987” (Augustów 1987). Oto treść tego zapisu: „Po kilkunastu dniach „Sęka” zabrało dwóch bojców i poprowadziło do Augustowa, odległego o około 12 km. W miejscowości Osowy Grąd, jeden z bojców wszedł do pobliskiego domu, gdzie był zainstalowany wojskowy telefon. „Sęk” pozostał z jednym tylko bojcem. Mając ręce skute do przodu – grzmotnął kajdankami w łeb bolszewika. Ten wywrócił się zamroczony, a „Sęk” zaczął uciekać w kierunku pobliskiego lasu. Ucieczka nie rokowała wielkich nadziei, był przecież skuty, a ponadto w czasie badań mocno pobity. Stąd też bieg jego nie był szybki. Drugi bojec wybiegł z mieszkania i widząc, co się dzieje, puścił serię z automatu w kierunku uciekającego. Niestety, była celna –„Sęk” upadł. Ogłuszony bojec odzyskał przytomność i obaj mordercy podeszli do leżącego. Widząc, że jeszcze żyje – jeden z nich oddał serię z automatu wzdłuż ciała (…). Ciało załadowali na chłopską furmankę i zawieźli do znajdujących się w pobliżu okopów po artylerii niemieckiej i tam zakopali”.
Ppor. Wacław Sobolewski ps. „Sęk”, „Skała” urodził się 12 sierpnia 1916 we wsi Topiłówka. W wieku 16 lat został przyjęty do Podoficerskiej Szkoły Piechoty dla Małoletnich w Śremie. Po jej ukończeniu w 1935, został skierowany do 78 pp. w Baranowiczach. Podczas wojny obronnej 1939 walczył pod Mławą, a następnie w obronie Warszawy. Po kapitulacji miasta dostał się do niewoli, z której zbiegł. W 1940 w wyniku zdrady został zatrzymany przez NKWD i umieszczony w augustowskim areszcie, a następnie w więzieniu w Grodnie, skąd wyszedł w czerwcu 1941. 7 sierpnia 1941 został zaprzysiężony przez Piotra Milanowskiego ps. „Ćma” do konspiracji. W czerwcu 1942 zagrożony aresztowaniem zbiegł do lasu, gdzie zorganizował oddział partyzancki. Po zakończeniu akcji „Burza” (1945) zamieszkał razem z narzeczoną we wsi Kamienna Nowa (pow. sokólski). W 1945 roku ok. 30-osobowy oddział pod dowództwem „Skały” dokonał szeregu akcji zbrojnych skierowanych przeciwko przedstawicielom władzy ludowej, posterunkom MO i UB, a także transportom. Podczas tzw. Obławy Augustowskiej został zatrzymany przez Sowietów i zabity w trakcie próby ucieczki. Odznaczony Krzyżem Walecznych i Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami. Pośmiertnie awansowany do stopnia ppor. czasu wojny.
Szczątki znaleziono w październiku
Grupa archeologów w dniach 28-30 października w domniemanym miejscu pochówku „Sęka” przeprowadziła prace poszukiwawcze. Natknęła się na szczątki jednej osoby. To czy należą do ppor. Wacława Sobolewskiego potwierdzi identyfikacja genetyczna. Jeśli badania potwierdzą tożsamość odnalezionej osoby, to jak informują specjaliści z białostockiego IPN-u, będzie to bardzo ważny krok na drodze do przywracania pamięci o ofiarach Obławy Augustowskiej.
Na podstawie komunikatu białostockiego oddziału IPN
Fot. Paweł Nowik z IPN
Rozmawialiśmy z Danutą Kaszlej, prezeską Klubu Historycznego im. Armii Krajowej w Augustowie. Klub zajmuje się między innymi pielęgnowaniem pamięci o ofiarach Obławy Augustowskiej. Nasze pytanie dotyczyło znaczenia odnalezienia szczątków ppor. Wacława Sobolewskiego, ps. „Sęk”, „Skała”. Danuta Kaszlej twierdzi, że odnalezienie szczątków jest ważne z trzech powodów.
Jak mówi pani prezes możemy zadbać o pochówek i oddanie hołdu człowiekowi, które całe swe 29 -letnie życie poświęcił Polsce. Dobrze się zasłużył walcząc o jej niepodległość jako żołnierz Wojska Polskiego w 1939 r. i jako dowódca partyzancki w strukturach AK – AKO Obwodu Augustów. Był dowódcą o długim stażu i dużym doświadczeniu, walczącym z okupantem niemieckim i sowieckim. On sam i jego rodzina byli represjonowani przez obydwa totalitaryzmy – rodzinę zesłano w głąb ZSRS, on i bracia doświadczyli aresztowania przez NKWD, uwięzienia, ukrywania się przed Niemcami, walki z nimi w szeregach Armii Krajowej. Wacław Sobolewski przetrwał koszmar prawie sześciu lat wojny i zginął w czasie rzekomego pokoju, już po kapitulacji Niemiec. Został zastrzelony w lipcu 1945 r. przez sowieckie wojska, realizujące wymierzoną w polskich patriotów Obławę Augustowską. Ten pochodzący z Topiłówki Żołnierz Wyklęty, bo Niezłomny, zasłużył na godny pochówek i naszą pamięć.
Odnalezione szczątki ppor. Wacława Sobolewskiego, ps. „Sęk”, „Skała”, są w chwili obecnej – pomimo upływu ponad 74 lat – jedynymi, spośród wszystkich ofiar Obławy Augustowskiej, które możemy pogrzebać. To ważne, ponieważ po identyfikacji zaistnieje choć jedna prawdziwa mogiła. To „aż” i „tylko” , bo reszta osób zamordowanych w lipcu 1945 r. swoich mogił wciąż nie ma. Niestety odkrycie jamy grobowej w Osowym Grądzie nie przybliża nas do odnalezienia zbiorowych dołów śmierci pozostałych ofiar. „Skała” zginął inaczej niż przewidywał to sowiecki plan zbrodni - został zastrzelony podczas próby ucieczki i zakopany w pobliżu miejsca śmierci. Źródła wskazują potencjalne miejsce zbiorowego dołu śmierci ofiar Obławy Augustowskiej w pasie nadgranicznym po białoruskiej stronie w pobliżu Kalet, w rejonie nieistniejącej już leśniczówki Giedź. Władze Białorusi nie zgadzają się na sprawdzenie tego miejsca. Nie ma też zgody Rosji na udostępnienie dokumentów archiwalnych pozwalających na lokalizację szczątków ofiar sowieckiej zbrodni z lipca 1945 r. Od kilku lat trwa impas w prowadzonym przez prokuratorów IPN śledztwie w sprawie Obławy Augustowskiej i odnalezienie przez historyków miejsca ukrycia ciała Wacława Sobolewskiego go nie przełamie. Jego grób będzie miał znaczenie symboliczne.
Odnalezienie szczątków Wacława Sobolewskiego każe szanować relacje świadków, uczy wytrwałości i rzetelności. Fakt zastrzelenia „Skały” w pobliżu wsi Osowy Grąd był znany od 74 lat, mówili o tym świadkowie wydarzeń, utrwalił to w pamiętniku brat Wacława – Tadeusz Sobolewski. Pomimo zachowania pamięci o tym wydarzeniu, dotąd starania o znalezienie miejsca zakopania ciała były nieskuteczne. Wdzięczność należy się historykom z białostockiego Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN, którzy tego dokonali.
Napisz komentarz
Komentarze