W 2011 roku Ośrodek Rozwoju Edukacji zakwestionował wynagrodzenie osób zarządzających projektem „Mały Archimedes” i nakazał szkole zwrot pieniędzy. Augustowskie Centrum Edukacji nie zgodziło się z tą decyzją. W efekcie placówka musiała zwrócić ponad 4 000 000 zł. Do spłaty pozostało jeszcze prawie 2 500 000 zł. Teraz ten dług zmniejszył się o 1 500 000.
-Część argumentów, przedstawionych przez zarząd powiatu zostało uznanych przez ORE i ten wydał decyzję korzystniejszą niż przedtem –informuje Jarosław Szlaszyński, starosta powiatu augustowskiego. -ORE przyznało, że dla części pracowników można uznać 40 procent wynagrodzenia, jako dodatek z tytułu pracy przy projekcie, bo nikt nie kwestionuje, że ta praca została wykonana i to dobrze. Powstały zobowiązania z tytułu wadliwie zawartej umowy i porozumień przy negocjacjach pomiędzy ACE i Ministerstwem Edukacji. Złożyliśmy więc odwołanie do Ministerstwa Rozwoju, bo uważamy, że dla pracowników zewnętrznych z wyższych uczelni nie można stosować 40 procentowego dodatku, a powinno się uznać całość kwoty.
Starosta dodaje, że zarząd powiatu przejął kontrole nad wydatkami Augustowskiego Centrum Edukacyjnego, gdyż ono nie przedstawiło planu naprawczego, generującego oszczędności.
-Na wypadek, gdyby odwołanie nie zostało rozpatrzone pozytywnie tworzymy rezerwę – podkreśla Jarosław Szlaszyński. –Posłużą jej środki zaoszczędzone w ramach planu restrukturyzacyjnego, który jest wdrażany w ACE przez zarząd powiatu. Szkoła takiego planu nie wypracowała i zarząd powiatu podjął decyzje, że wszystkie wydatki, jakie realizuje placówka muszą mieć akceptacje zarządu. Jeśli ACE chce wydatkować jakiekolwiek środki musi złożyć wniosek, a ten podlega zatwierdzeniu i później podlega rozliczeniu przez władze powiatu. Ta polityka daje oszczędności. Jakiego rzędu one będą, przedstawimy po zakończeniu roku kalendarzowego.
Warto wspomnieć, że opozycyjni radni powiatowi wielokrotnie krytykowali władze powiatu za to, że nie kontrolowały należycie swojej placówki, a to doprowadziło do ogromnego długu.
-Pan starosta uprawia swoją politykę –mówi Dariusz Szkiłądź, radny powiatowy z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. –Przypomnę tylko, jak doszło do tej niefortunnej sytuacji. Dług powstał w poprzedniej kadencji. A to dlatego, że ówczesny zarząd, w tym obecny starosta nienależycie kontrolował poprzedniego dyrektora Bogdana Dyjuka, który zawierał wadliwe umowy na realizację projektów. To rolą zarządu jest pilnowanie tego typu spraw. Tego zabrakło i niestety powstał ten ogromny dług. W dodatku Jarosław Szlaszyński winą za całą sytuację obarczał nową dyrektorkę placówki, która jest nią od niedawna. Nakazał jej przygotować plan naprawczy, a przecież ona nie ma tego w swoich kompetencjach. Wszystkie negocjacje w sprawie długu scedował na nią, a to zarząd był za to odpowiedzialny i powinien się tym zająć. To dziwna sytuacja, bo przecież starosta przeczy sam sobie. W końcu przecież wcześniej spłacił cześć długu.
Dariusz Szkiłądź przyznaje, że ostatnie działania zarządu powiatu w tej sprawie są dobre.
-Szkoda tylko, że wcześnie starosta nie przyznał się do swojego błędu, bo to zarząd był za wszystko odpowiedzialny. Powinien więc przeprosić nową dyrekcję i bić się za to w piersi –zaznacza radny.
Radny dodaje też, że Jarosław Szlaszyński w końcu robi, to co powinien w tej sprawie.
Do tematu ACE zapewne jeszcze nie raz powrócimy na naszych łamach.
Napisz komentarz
Komentarze