Co z programem budowy ulic?
Program budowy ulic miejskich to jedno z najczęściej wymienianych przez obóz Naszego Miasta pozytywnych zmian, jakie zaszły w Augustowie na przestrzeni ostatnich kilku lat. W trakcie poprzedniej kadencji często słyszeliśmy, że dzięki komitetom udało się wybudować w szybkim tempie niespotykaną wcześniej ilość nowych dróg. Poza tym kolejność inwestycji miała być też sprawiedliwsza, dzięki wcześniej ustalonym harmonogramom. Mieszkańcy ulic miejskich, którzy zawiązywali komitet i dokładali do remontu po 1500 złotych mieli nie tylko nową drogę, ale także gwarancję, że nie dotknie ich konieczność płacenia wysokich kosztów opłaty adiacenckiej. Po tym, gdy na lutowej sesji rady miejskiej podjęto uchwałę o ustaleniu 1 procentowej stawki opłaty adiacenckiej z tytułu wzrostu wartości nieruchomości w wyniku wybudowania urządzeń infrastruktury technicznej, sama idea komitetów została zachwiana. O to, czy w obecnej sytuacji pozostaną komitety, dopytywał podczas obrad z 8 lutego Mirosław Chudecki.
Komitety mają być kontynuowane
-Komitety i program budowy ulic będą funkcjonowały nadal w niezmienionej formie. Istnieje uchwała rady miejskiej przyjęta jeszcze w 2014 roku, która ustalała kolejność budowy ulic miejskich. Teraz, aby miasto podjęło inwestycję na danej ulicy, to musi zawiązać się komitet. On współdecyduje o tym, jak ulica ma być budowana. Jest to konsultowane z mieszkańcami na każdym z etapów –przypomniał Filip Chodkiewicz.
–Jeśli chodzi o motywowanie, to nie było żadnej motywacji negatywnej wobec mieszkańców, na zasadzie straszenia karami. Nie było i nie ma takiej możliwości. Brałem udział w zakładaniu kilkunastu komitetów i wiem, że motywacją dla mieszkańców było powstanie drogi oraz wpływ na jej wygląd. Jeśli jest taka wola, to sąsiedzi sami siebie motywują do podjęcia wysiłku. Uruchomiliśmy pewien proces, który odniósł duży sukces, bo powstała społeczna aktywność. Gdy wykonywaliśmy pierwsze ulice, to jak grzyby po deszczu zaczęły zawiązywać się kolejne komitety. Ludzie zaczęli w to wierzyć, że ich ulica zostanie zbudowana w mierzalnej perspektywie, a nie na święte nigdy. Największą wartością tego programu jest to, że jeśli zawiąże się komitet, to mieszkańcy mogą spojrzeć na listę i wiedzą kiedy ich ulica będzie zbudowana. Tego się trzymamy. Nie chcemy wywracać czegoś, co dobrze funkcjonuje –stwierdził zastępca burmistrza dodając, ze skala budowy ulic z ostatnich lat nie miała miejsca wcześniej.
Równie entuzjastycznie ten temat ocenił Tomasz Bukłaho. Zdaniem radnego Naszego Miasta żaden ruch społeczny nie budził takiego zaangażowania jak komitety, a z tym zjawiskiem mogą rywalizować jedynie wybory.
Nasze Miasto mówi o sukcesie
-Słyszeliśmy stwierdzenia, że przez kilkadziesiąt lat ludzie czekali na ulice i poszczególne ekipy nie były w stanie sprostać tym wymaganiom. W końcu doszliśmy do takiego momentu, że udało się osiągnąć sukces, który miał miejsce w poprzedniej kadencji. Na tę chwilę mamy założonych 60 komitetów, blisko 1000 osób jest bezpośrednio zaangażowanych w ten proces. Możemy mówić o powszechnej akceptacji tego programu, a ludzie podejmowali świadomą decyzję o przystąpieniu, wiedząc o partycypowaniu w kosztach i zróżnicowanej stawce opłaty adiacenckiej –komentował T. Bukłaho.
–To mieszkańcy Augustowa zbudowali w ostatniej kadencji blisko 40 ulic, dodatkowo udało się wygospodarować także milionowe wsparcie dla budżetu powiatu na budowę ulic powiatowych. Takiego sukcesu i tylu inwestycji drogowych w takiej skali wcześniej nie było. Torpedowanie składowych części tego programu, w którym m.in. jest opłata adiacencka sprawia, że rozmontowujemy działający system. Mieszkańcy biorąc udział w programie byli świadomi kosztów i zysków. Ludzie, którzy brodzili w błocie przez wiele lat zaangażowali się, poświęcili swój czas i pieniądze, dzięki temu mają zrobione drogi. Starajmy się to w ten sposób prowadzić, żeby program nadal był skuteczny i abyśmy mogli utrzymać wysokie tempo. Rozumiem słowa krytyki do poprzedniej rady miasta. Jednak zobaczymy ile będziemy mieli zrobionych ulic za 40 lat, po torpedowania tego programu –analizował radny Naszego Miasta.
Entuzjastyczne oceny programu starał się studzić Leszek Cieślik. Były burmistrz i obecny radny przypominał okres swojego urzędowania i inwestycji.
Wschód słońca nad Augustowem
-Miałem nie zabierać głosu, jednak pan Bukłaho mnie zmotywował. Naprawdę z poprzednią kadencją i z większością Naszego Miasta nad Augustowem nie wzeszło słoneczko. Augustów realizował swoje inwestycje w różnych okresach, różne były też priorytety –mówił L. Cieślik.
–Wystarczy przypomnieć realizację ulicy Partyzantów i kładki na Mostowej. W przeliczeniu kosztów tamtej inwestycji, gdzie trzeba było zrobić kanalizację, wodociąg, budować kładkę, szeroką ulice i chodniki, to kwota tamtego przedsięwzięcia prawdopodobnie oscylowała na poziomie wszystkich małych uliczek. To bardzo dobrze, że je państwo zrobili. Tylko są inne wartości przy różnych ulicach. Czym innym jest zrobić np. ulicę Krętą czy też jakąś ulicę na Barakach, gdzie nie ma odtworzenia chodnika, a kanalizacja oraz wodociąg już tam były. Od czego by pan zaczął będąc burmistrzem w 1994 roku? Od budowy ulic głównych czy ulic na peryferiach? To jest dylemat. Naprawdę słońce nie wzeszło dopiero w 2014 r. –przekonywał L. Cieślik.
T. Bukłaho ripostował, że potrzeby mieszkańców w minionych czterech latach dotyczyły przede wszystkim dróg i w bardzo wysokim stopniu zostały zaspokojone. Radny Naszego Miasta wskazywał, że w minionej kadencji miasto zostało podzielone na dzielnice m.in. uzdrowiskową, o czym poprzednie ekipy tylko mówiły. Zdaniem Bukłaho ta decyzja sprawiła, że największe zakłady w mieście zaczęły budować kolejne fabryki, które przyniosły zatrudnienie kilkuset osobom. Dlatego mówienie o wschodzącym słońcu w okresie rządów klubu Naszego Miasta może być uzasadnione. W trakcie dyskusji pojawił się jeszcze jeden ciekawy argument. T. Bukłaho przekonywał, że kanalizacje w Augustowie były budowane właśnie dzięki założonym komitetom. Z taką oceną stanowczo nie zgodził się Leszek Cieślik.
Tak powstała kanalizacja w mieście
-Faktycznie społeczne komitety kanalizacyjne i wodociągowe istniały w końcówce lat 80 i na początku lat 90. Tak naprawdę poniosły fiasko. Kiedy obejmowałem urząd burmistrza w roku 1994, kanalizacji w mieście było około 40 procent, a około 45-50 procent wodociągów. Mój poprzednik założył 56 komitetów, a ja je wszystkie rozwiązałem oraz sięgnąłem po środki z zewnątrz. Żaden komitet środków zewnętrznych nie daje. Dobrze, że ludzie chcą wpłacać, ale nie zrealizuje się ulic w całym mieście za pośrednictwem komitetów, gdyż nie będzie można sięgnąć po dodatkowe środki. To nie komitety zbudowały kanalizację, tylko miasto środkami własnymi oraz pochodzącymi m.in. z Unii Europejskiej oraz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska –argumentował obecny radny Koalicji Obywatelskiej. T. Bukłaho przyznał, że docenia osiągnięcia starszego kolegi i rozumie także fakt, że każdy czas miał swoją specyfikę.
Napisz komentarz
Komentarze