DKF już po raz piąty zaprosił augustowskich kinomanów na oscarową ucztę filmową. W ramach tegorocznego cyklu „Namiary na Oscary” widzowie obejrzeli cztery filmy, z których większość zostało nagrodzonych przez Amerykańską Akademię Filmową. Prowadzącym trzydniowe święto oscarowego kina był Błażej Hrapkowicz, krytyk filmowy, który także prowadził transmisję gali z Los Angeles, emitowaną na żywo w Canal +. Cykl rozpoczął się polskim filmem, nominowanym w trzech kategoriach tej nagrody czyli „Zimną wojnę” Pawła Pawlikowskiego. Niestety dzieło polskiego reżysera nie otrzymało żadnej statuetki, ale za to po tym seansie widownia mogła zobaczyć zwycięzcę tegorocznych Oscarów, czyli obraz Peter’a Farrelly’ego, który wygrał w kategorii Najlepszy Film. Warto wspomnieć, że ten reżyser jest głównie znany z takich produkcji jak „Głupi i głupszy”. Gościem tego pokazu był Sebastian Smoliński, krytyk filmowy, który wraz z Błażejem Hrapkowiczem i widownią zastanawiali się nad tym obrazem i słusznością przyznanej nagrody. „Green book” opowiada w bardzo zabawny sposób, historię przyjaźni dwóch mężczyzn, bogatego artysty Afroamerykanina i jego szofera, włoskiego emigranta, którego poznajemy jako rasistę. Historia, dzieje się w latach 60-tych w Stanach Zjednoczonych Ameryki, gdzie rasizm wobec czarnoskórych był na porządku dziennym. Wspólna podróż bohaterów stwarza między innymi przyjacielską relację. Drugi dzień cyklu wzbudził ogrom niesamowitych emocji wizualnych i dźwiękowych. A wiązały się one z pokazem filmu „Roma” Alfonso Cuarona, który został nagrodzony aż trzema statuetkami za Najlepszego Reżysera, Najlepszy Film Nieanglojęzyczny i Najlepsze Zdjęcia. Czarno -białe zdjęcia uwiodły chyba niemal wszystkich widzów, a niesamowicie skomponowany dźwięk dopełniał całości i wzmagał odbiór obrazu. Film był polskim kontrkandydatem „Zimnej wojny”. O związkach polskiej produkcji z meksykańską „Romą” opowiadał kinochłonowej widowni, tuż po seansie Błażej Hrapkowicz i Jakub Mikurda, filmoznawca i reżyser.
-Paweł Pawlikowski i Alfonso Cuaron są tak naprawdę przyjaciółmi. Jak można było zauważyć na końcowych napisach „Zimnej wojny” są zawarte podziękowania dla Cuarona i analogicznie, na napisach „Romy” Cuaron dziękuje Pawlikowskiemu -oznajmił widowni Jakub Mikurda. -Mało tego. Cuaron poszukiwał operatora, bo jego stały współpracownik akurat nie mógł mu pomóc. Zwrócił się więc do Łukasza Żala, autora zdjęć „Zimnej wojny” z propozycją pracy, ale ten odmówił, gdyż właśnie rozpoczął pracę nad filmem Pawlikowskiego. W efekcie za kamerą w „Romie” stanął sam Cuaron.
Prowadzący dyskusję zdradzili kulisy powstania „Romy”. Cuaron to reżyser, który jest już bardzo uznany więc mógł sobie pozwolić na kręcenie filmu dla samego siebie i tak naprawdę stworzył dzieło, które jest jego wspomnieniem z dzieciństwa. O tym filmie można by było dyskutować godzinami, ale nie chcemy zdradzać fabuły, bo zapewne wiele osób tego obrazu nie widziało. Przejdźmy więc do kolejnego dnia „Namiarów na Oscary”, który przeniósł widzów w świat faworyt, królów i książąt brytyjskich. Na ekranie widzowie mogli bowiem obejrzeć kostiumową „Faworytę” Jorgosa Lantimosa. Olivia Colman, odtwórczyni głównej roli królowej Anny została nagrodzona Oscarem za Najlepszą Aktorkę. I rzeczywiście kreacja tej aktorki w „Foworycie” jest niezapomniana. Warto przypomnieć, iż dzieło Lantimosa jest filmem kostiumowym i właśnie o tworzeniu kostiumów widownia Kinochłona mogła porozmawiać z Jagodą Murczyńską, która zajmuje się między innymi teorią mody i kostiumem filmowym. Do tego warto zaznaczyć, że świat faworyt witał już od progu zebraną na pokazie w Kinie Iskra widownię. Dwie damy, ustylizowane na damy dworu, w osobach aktorek Teatru Pneumatycznego Wioli Czokajło i Anny Gajdzińskiej przechadzały się po holu i zapraszały do kinochłonowej oscarowej ścianki, autorstwa Izabeli Cembor do wspólnego zdjęcia. Oscarowe filmowe wydarzenie już za nami. DKF Kinochłon zaprasza teraz na kolejny pokaz, tym razem filmu „Kafarnaum”, który odbędzie się w poniedziałek, 18 marca, o godz. 18.30 w Kinie Iskra.
Krótki komentarz Błażeja Hrapkowicza prowadzącego „Namiary na Oscary” i prowadzącego tegoroczne studio oscarowe w Canal +
-Przede wszystkim same Oscary się zmieniły. W tym roku podczas gali zrezygnowano z prowadzącego, co miało efekt dwojaki. Z jednej strony rzeczywiście gala w Los Angeles była sprawniejsza i na tym zależy Amerykańskiej Akademii Filmowej. Nie ma co kryć, że oglądalność Oscarów spada od wielu lat i też rywalizacja z przekazem internetowym, który jest bardzo skondensowany jest tutaj kluczowa. Zapewne też chodziło w tym roku akademii o właśnie skondensowanie tej gali. Z drugiej zaś strony nie było tego prowadzącego komika, który w sposób trochę bardziej drapieżny i ironiczny komentowałby co się dzieje. Tak więc ten aspekt rozrywkowy moim zdaniem ucierpiał. Sam werdykt akademii specjalnie mnie nie zaskoczył. Triumf „Green book’a”, który jest zrobiony według wszelkich prawideł tradycyjnego, amerykańskiego kina był tutaj jednak mało zaskakujący. Mogę powiedzieć, że bardzo mnie ucieszyły dwa Oscary. Pierwszy dla Olivii Colman za rolę w „Faworycie” z naprawdę wspaniałą kreacją wręcz taką cielesną, wykorzystującą mnóstwo środków aktorskich wyrazu. Drugi Oscar to za Najlepszy Pełnometrażowy Film Animowany dla „Spiderman’a Universum”, który jest nie tylko najlepszym filmem o Spidermanie, jaki powstał, ale jest też jednym z najlepszych filmów jaki widziałem w ostatnich latach. Bardzo innowacyjna, zrobiona z ogromną wyobraźnią surrealistyczna adaptacja komiksowa. Świetny film o dojrzewaniu, zabawny i błyskotliwy. Na koniec dodam, że zwycięstwo „Romy” nad „Zimną wojną” też mnie nie zaskoczyło. Lubię „Zimną wojnę”. Uważam, że to jest świetne kino natomiast „Roma” to film wspaniały i Cuaron Oscary zdobył zasłużenie. Podczas augustowskiego przeglądu „Namiary na Oscary” dobór oscarowego repertuaru był naprawdę bardzo dobry, bo mieliśmy tu pełen przekrój od „Green book’a” klasycznego kina amerykańskiego, potem „Romę” opowiadaną swoim własnym rytmem, niepoddającym się regułom głównego nurtu i bardzo autorski film „Faworyta”. Co ciekawe, te filmy do „Namiarów na Oscary” były wybierane dużo wcześniej niż zapadł werdykt Oscarów, także DKF ma naprawdę duże wyczucie.
(Rozm. B. Perzanowska)
Napisz komentarz
Komentarze