W zespole Mitch&Mitch wszyscy są... Mitchami. Albo chociaż pół-Mitchami, jak grający na organkach, syntezatorze i basie – Half-Ape Half-Mitch (dla innych Luigi), Spiral Mitch, który jest jednocześnie puzonistą i perkusistą, czy Peter Löffelmitzsch obsługujący jednocześnie saksofon tenorowy, klarnet kontraltowy, gitarę i pozostałe perkusjonalia.
Bo bycie Mitchem zobowiązuje – każdy z muzyków jest tu multiinstrumentalistą, co oznacza, że często i chętnie wymieniają się instrumentami. Powoduje to pewne kłopoty z identyfikacja muzyków. Obecnie zespół występuje w 9-osobowym składzie i pomimo wertowania stron internetowych nie byłem w stanie ustalić personaliów muzyka posługującego się pseudonimem The Mitch.
Obecny skład Mitchów to mieszanka wybuchowa. Założyciele zespołu to wyznawcy punk rocka, a przynajmniej takimi byli na początku muzycznej kariery. Większość muzyków to postacie związane ze sceną jazzowo-jassową i formacjami typu Pink Freud, Baaba. Jednak na przykład CrakinMitch to adiunkt na Warszawskiej Akademii Muzycznej im Fryderyka Chopina, legitymujący się tytułem doktorskim. Równie dobrze może występować na koncertach Mitch&Mitch, jak i na Warszawskiej Jesieni.
Wywiady z Mitch&Mitch są chyba częścią ich kreacji, bo kończący je dziennikarze wcale nie są pewni, czy nie zostali przez muzyków „wkręceni”.
Przykładem tego jest reklama płyty z 2008 „Love for threecroakroaches” wydanej w 2010r, na której Mitch&Mitch, razem z Igorem Krutoglovem, zmierzyli się z twórczością kultowego żydowskiego barda Zeliga Rabitchnayaka, grającego mutacje muzyki klezmerskiej i bluegrassa. Tytuł płyty można przetłumaczyć jako „Historie o 3 karaluchach”. Podłożem twórczości żydowskiego muzyka miał być fakt, że karaluchy w Tel Awivie są tak leniwie ,że nie chcą się wspinać i nie naprzykrzają się ludziom mieszkającym na wyższych piętrach. Niestety po emigracji do Ameryki muzyk stwierdził, że nowojorskie karaluchy są bardzo pracowite i wspinają się doskonale, nawet na wyższe pietra czynszowych kamienic, gdzie mieszkał Zelig. Bard został tak dotkliwie pogryziony,że zaczął pisać utwory o swoich prześladowcach. Jak widać z powyższej próbki nawet reklama płyt Mitch&Mitch musi być niezwykła.
Mitch&Mitch zaczął być szerzej znany po muzycznej współpracy ze Zbigniewem Wodeckim.Początek znajomości zaskoczył nawet samego Zbigniewa Wodeckiego. „Nie wiedziałem nawet, co to w ogóle jest ten Mitch&Mitch. W końcu jednak dałem się im namówić na wspólny koncert w Trójce. Chłopaki zaskoczyli mnie niesamowitą kreatywnością, zdolnością do improwizacji na scenie. Skojarzyli mi się z Frankiem Zappą, który też fantastycznie bawił się muzyką. Odjechany jest ten nasz Macio. Ujął mnie tym, że zainteresował się moimi piosenkami, o których ja sam zdążyłem już zapomnieć. Ta płyta ma przecież 37 lat! A tu nagle okazuje się, że jego ta muzyka kręci. Każdego by to rozłożyło na łopatki” – mówił nam o jednym z założycieli zespołu Macio Morettim, Zbigniew Wodecki. To było tuż przed ich wspólnym koncertem na OFF Festivalu w sierpniu 2013 r. Zbigniew Wodecki zagrał wtedy z zespołem utwory ze swojej debiutanckiej płyty z 1976 r., koncert stał się sensacją i do tej pory jest wspominany jako jedno z najważniejszych wydarzeń w historii tego festiwalu. A wydana jakiś czas potem wspólna płyta „1976: A Space Odyssey” przyniosła autorom m.in. dwa Fryderyki.
Co nas czeka na koncercie w Augustowie?-Tego nie sposób przewidzieć. Jedno mogę napisać na pewno –Mitch&Mitch ma opinię zespołu, który potrafi rozruszać każde audytorium. Zespół nie koncertuje dużo ze względu na zapełnione kalendarze wszystkich Mitchów, a w miastach wielkości Augustowa występuje niezwykle rzadko. Ostatnio w naszych stronach Mitch&Mitch wystąpili w podsejneńskiej Krasnogrudzie w 2012r. Czyli mamy niepowtarzalną szansę na spotkanie z niebanalną grupą muzyków. Podobno konferansjerka prowadzona jest po angielsku bo Mitche utrzymują, że są zespołem amerykańskim. Koncert już 4.03. 2019 w Kinie Iskra. APK zaprasza.
Sławomir Mitros
Napisz komentarz
Komentarze