Do mundurowych z kolei nie miało szczęścia dwóch innych augustowian, którzy pojawili się obok demonstrujących, jeden z nich Marcin Bartoszewicz jest bezpartyjny, drugi to kandydat na radnego sejmiku wojewódzkiego z listy Kukiz 15 Jarosław Grondys. Mężczyźni mieli ze sobą puchatą sowę i miski z ryżem. Było to odniesienie do słów Mateusza Morawieckiego nagranych na taśmie w restauracji Sowa i Przyjaciele, które brzmiały „Jak ludzie zapie..…lają za miskę ryżu, jak było w czasach po drugiej wojnie światowej w trakcie, to wtedy gospodarka cała się odbudowała”. Pana Bartoszewicza i Grondysa policja wylegitymowała i spisała, ale już po odjechaniu premiera Morawieckiego. Fakt ten został zauważony w całej Polsce. Media komentowały nadgorliwość naszych policjantów. Może ich zachowanie było związane z tym, że premierowi towarzyszył wiceminister odpowiedzialny za policję.
-Nie przyszedłem tu po to, by protestować przeciwko konkretnej partii, ugrupowaniu czy komitetowi wyborczemu. Przyszedłem pokazać panu Morawieckiemu sowę, która dla mnie stała się symbolem hipokryzji polityków, bez względu na to, czy są z prawa, lewa czy środka sceny politycznej powiedział nam Marcin Bartoszewicz. - A że kazano policjantom mnie spisać, to tylko dowodzi, że zostałem zauważony. Mam nadzieję, że teraz pan Morawiecki choć trochę przemyśli swoje zachowanie i swoje wypowiedzi.
Podczas spotkania doszło do jeszcze jednego incydentu, który sprowokował jeden z policjantów, wyglądający na dowódcę. Groził anteną od krótkofalówki kandydatce na radną z komitetu Koalicja Obywatelska. Nowoczesna i Augustowska Lewica Ewie Łukaszewicz. Redaktor naczelny „Przeglądu Powiatowego” Krzysztof Przekop zwrócił uwagę funkcjonariuszowi na niestosowność takiego zachowania. Policjant przeprosił schował krótkofalówkę i odszedł na bok.
Napisz komentarz
Komentarze