List do redakcji Tadeusza Jaworskiego:
Argumentacja Pana Chodkiewicza o przesunięciu terminu sesji do mnie nie przemawia.
Pani radna Lisek zadała jasne i proste pytanie, czy pan przewodniczący bierze osobiście odpowiedzialność za zwołanie obrad w tym terminie, żądając jasnej i krótkiej odpowiedzi „TAK lub NIE”. Nie byłby to pan Chodkiewicz. Odpowiedź przerodziła się w „cały wykład”. No cóż ten pan tak ma, lubi dużo pogadać byle niekonkretnie. Aż dziw bierze, że po oświadczeniu burmistrza nie zwołał konferencji prasowej Naszego Miasta.
Ale wracając do sedna sprawy. Jakieś rozmowy z burmistrzem po posiedzeniu komisji rozwoju „na korytarzu” ( dziwny sposób i miejsce), skoro z tego co mi wiadomo, zarówno pan burmistrz, jak i radni mają już swoje gabinety i wszyscy porozumiewają się w języku polskim. Mam nadzieję, że znają również ogólnie przyjęte w Polsce formy i obyczaje. Rzekomo termin przesunięto na wniosek czterech radnych w tym panów Wierzbickiego i Ostapowicza. Niestety ci panowie mówiąc wprost (przepraszam za wyrażenie) oleli to i nie zaszczycili swoją obecność obrad sesji. Zabawne też było zachowanie radnego Świątkowskiego, podpisał listę i opuścił obrady – zapewne nie chciał być pozbawiony diety. Nadmieniam, że wszyscy w/w startowali z list Komitetu Wyborczego PiS. Biorąc pod uwagę nieobecność radnego Krzywińskiego, również z tego komitetu rodzi się pytanie, czy jakaś wewnętrzna instrukcja „frakcji” tego zakazała ? Piszę „frakcji”, ponieważ komitet miał swoich reprezentantów w osobach panów Truszkowskiego (dawno odżegnał się publicznie twierdząc, że nigdy nie był w tej partii i nie czuje się z nią związany) oraz Miklasa (dzielnie wspieranego w roli osobistego suflera przez radnego powiatowego pana Marcina Kleczkowskiego). Biorąc pod uwagę, że pan Kleczkowski pełni funkcję Powiatowego Przewodniczącego PiS, rozumiem, że „właściwą” ścieżkę tej partii reprezentuje w radzie miejskiej radny Miklas.
Jako żywo przypomina to już historię sprzed lat. Jedynką na listach wyborczych do powiatu tej partii był pan, który zaraz po wygraniu również uroczyście oświadczył, że nigdy nie był jej członkiem i absolutnie nie czuje się z nią związany, ale owszem dzięki temu został starostą na następną kadencję.
Mam nadzieję, że w tegorocznych wyborach samorządowych na listach partyjnych (każdej partii) znajdą się tylko i wyłącznie zweryfikowani członkowie danego ugrupowania, bądź też sympatycy, którzy w pełni identyfikują się z polityką i programem danego ugrupowania.
Biorąc pod uwagę operatywność pana przewodniczącego Kleczkowskiego, liczę na to, że osobiście tego dopilnuje i pod koniec kadencji następnych władz samorządowych nie będzie mówił, że niektórzy znów nie dotrzymali umów związanych z umieszczeniem ich na listach jego ugrupowania.
Z wyrazami szacunku
Tadeusz Jaworski
Napisz komentarz
Komentarze