- Przede wszystkim trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że szczury to gatunek synantropijny, czyli taki, który przystosował się do życia w środowisku silnie przekształconym przez człowieka. My oczywiście takiego sąsiedztwa unikamy, jednak od zarania dziejów, gryzonie te, bez naszej obecności w środowisku naturalnym nie występują. To tak na marginesie – mówi prezes. - Natomiast, co do istoty problemu, to jakiś czas temu było przeprowadzane na tamtym osiedlu zwalczanie tych gryzoni. W budynkach jednak nie wykładaliśmy wówczas trutek, bo nie zgłaszano nam ich obecności w mieszkaniach.
Prezes dodał, że ostatnio rzeczywiście otrzymał pismo od mieszkańców o szczurach, i że przekaże sprawę dalej.
- Dziwi mnie zachowanie mieszkańców. Wszyscy wiedzą, że reprezentantem wspólnoty jest jej zarząd i to od niego dużo zależy. I to do niego w pierwszej kolejności należy się zgłaszać. Niemniej jednak pismo to przekazałem zarządowi i teraz czekamy na odpowiedź – zaznacza. – Mogę tylko powiedzieć, że z pobieżnej analizy okazuje się, że większego problemu z gryzoniami nie ma. Nie dostaliśmy też żadnego sygnału od osób, które stale zajmują się sprzątaniem tego terenu. Owszem pojawiają się gryzonie przy studzienkach w jakiś szparach, czy dziurkach, ale sukcesywnie je zasypujemy gruzem. Jednak jak powiedziałem, ostatnie słowo mają właściciele i ich reprezentanci. Także jeżeli będą sobie życzyć, to my takie zwalczanie gryzoni w tamtym miejscu przeprowadzimy.
Napisz komentarz
Komentarze