Krzysztof Krawczyk urodził się 8 września 1946 roku w Katowicach, a zmarł 5 kwietnia 2021 roku w Łodzi. W latach 1963-1973 i 1976 roku był wokalistą zespołu Trubadurzy, a od 1973 roku był artystą solowym. Krzysztof Krawczyk był obdarzony przepięknym barytonem. Grał też na gitarze i komponował. Artysta koncertował w Augustowie w lipcu 2001 roku podczas Dni Augustowa. Z ówczesnym kolegą redakcyjnym Tomaszem Jabłońskim przeprowadziliśmy z nim krótki wywiad. Czasu na rozmowę mieliśmy jedynie kilka minut. Zaprosił nas do swojego auta i tam chwilę rozmawialiśmy. Krzysztof Krawczyk, choć przecież był ogromną gwiazdą polskiej sceny muzycznej, okazał się być człowiekiem bardzo miłym i niezwykle przystępnym. Rozmawiało się nam z nim naprawdę bardzo dobrze i cieszę, że miałam możliwość go poznać. Przypominamy treść wywiadu pod tytułem „Piosenkarz rodzinny”, który ukazał się na łamach tygodnika augustowskiego „Przegląd Powiatowy” 19 lipca 2001 roku.
Rozmowa z gwiazdą polskiej estrady Krzysztofem Krawczykiem
-Jak się panu podoba w Augustowie?
-Z tym pięknym miastem jestem związany od bardzo wielu lat. Często tu bywam, nie tylko ze względu na koncerty. Niewiele osób wie, że w Suchej Rzeczce, oddalonej od Augustowa o kilkanaście kilometrów, urodziła się moja teściowa, która pochodzi z zacnej rodziny Klukowskich. Dziadek mojej żony, a mojej teściowej tata, był w Suchej Rzeczce znanym budowniczym, był też partyzantem. Byłem z nim emocjonalnie związany, był on dla mnie swego rodzaju wzorem. Opiekowałem się nim przed samą śmiercią. Natomiast mój wuj Kostek pływa na statkach w randze podporucznika. Szczyci się tym, że wiózł papieża podczas jego wizyty na Augustowszczyźnie.
-Ostatnio dało się zaobserwować nowe oblicze Krzysztofa Krawczyka. W jaką stronę zmierza pan ze swoją muzyką?
-To prawda, ostatnio przychodzą mi do głowy zupełnie nowe pomysły. Na przykład całkiem niedawno nagrałem płytę z Goranem Bregovicem, dosyć podobną do przedsięwzięcia Kayah. Liczę, że odniesie ona sukces i będzie się podobać. Jest bardzo dynamiczna, szybka i -jak na mnie -bardzo folkowa, a wręcz ludowa, chociaż znajdują się na niej też ballady. Musiałem się trochę nagiąć i poddać sugestiom Gorana. Nieco wcześniej nagrałem jeszcze jedną płytę, która ma roboczy tytuł „Tylko miłość”. Stworzyłem ją z bardzo młodymi, lecz znakomitymi wokalistami i muzykami. Album ten jest bardzo żywy, taneczny i nie ma co ukrywać, również komercyjny. Jest to coś naprawdę nowego. Myślę, że wielu fanów będzie zaskoczonych.
-Czy nagrywając płyty brał pan pod uwagę oczekiwania swoich fanów?
-Moja twórczość przeznaczona jest dla szerokiego grona odbiorców. Jestem uważany za piosenkarza rodzinnego. Chociaż nie stronię od eksperymentów muzycznych. Przykładem jest duet z Norbim.
-Jaka jest pana recepta na tak długie utrzymanie się na scenie muzycznej?
-Najważniejsze to nie dać się zaszufladkować, nie trzymać się kurczowo jednego stylu muzycznego. Krzysztof Krawczyk śpiewał niemal wszystko -utwory poetów Młodej Polski, rock ‘n’roll lat pięćdziesiątych i muzykę dyskotekową -ale nie disco polo -za którą zresztą zostałem nieźle obsmarowany. Nie żałuję niczego. Bywały okresy, kiedy śpiewałem głównie dla pieniędzy, musiałem z czegoś żyć. Obecnie śpiewam głównie dla przyjemności.
Napisz komentarz
Komentarze