Niedawno otrzymałem prywatny akt oskarżenia między innymi związany z jej treścią, choć na razie opublikowałem zaledwie dwadzieścia kilka rozdziałów.
To jednak nie pierwszy raz, gdy muszę zmierzyć się z taką sytuacją. Wcześniej spotkałem się z próbami zastraszenia sprawą karną ze strony mafii wiatrakowej, która domagała się nie tylko mojego uwięzienia, ale także 4,5 mln złotych odszkodowania. Przez telefon od mafiosów słyszałem, że wiedzą, gdzie uczą się moje dzieci, wiedzą, gdzie mieszkam, co robi moja żona, że samochody nie zawsze jeżdżą po asfalcie, czasami jeżdżą po grubych drzewach. Jakoś mnie wówczas nie przestraszyli.
Dzisiaj na tę samą ścieżkę, wydeptaną przez mafię, wszedł Sławomir Sieczkowski. Nie zamierzam się bać. Burmistrz Karolczuk wraz z Sieczkowskim już raz wytoczyli mi sprawę cywilną za stwierdzenie, że Sieczkowski okłamał radnych. Teraz postanowili dodać do tego oskarżenie prywatne. W grubym akcie oskarżenia, napisanym osobiście przez Sieczkowskiego, mam nadzieję, że nie w godzinach pracy i bez pomocy prawników miejskich, znalazł się biedny Miron, ale też Sławojek. Będą udowadniać, że to książka o nich? Przedziwna strategia.
Na co liczą Sieczkowski i Karolczuk? Być może chcą mnie wykończyć psychicznie. To taktyka znana jako Slapp. Unia Europejska pracuje nad jej karaniem, choć proces ten przebiega bardzo powoli. Póki co, jest to wciąż legalne. Możliwe, że mają też nierozważną nadzieję na wsparcie ze strony żony Sieczkowskiego, która jest sędzią w Suwałkach. Nie zauważają, że sędzia to sędzia.
Liczą może, że wśród tylu wytaczanych spraw, choć jedna zaskoczy i sędzia opowie się w jakiejś małej chociażby części po ich stronie. Warto przypomnieć, jak kiedyś redakcja wygrała sprawę o dostęp do informacji publicznej, ale sąd nie uwzględnił naszego wniosku o ukaranie burmistrza za utrudnianie dostępu. Propaganda miejska podała wówczas do wiadomości tylko tę drugą część postanowienia.
Panowie wybrali zły moment na spory sądowe. Sprawa cywilna nie dobiegnie szybko końca, a karna może trwać lata. Wydaje się, że są niezwykle optymistycznie nastawieni co do swojej przyszłości w samorządzie. Gdybym miał oceniać, to szanse Karolczuka na reelekcję wynoszą 20-25%, a jeszcze nie ma innych kandydatów, natomiast Sieczkowski po wyborach samorządowych zniknie z Augustowa, niezależnie od wyników. Wkrótce będę mógł więc sądzić się z prywatnymi osobami, które będą musiały pokryć koszty procesów z własnej kieszeni. To będzie godne i sprawiedliwe.
P.S. Mamy kolejnych autorów opowieści o Mironie. Wszystkich do sądu chyba nie podadzą.
Krzysztof Przekop
Redaktor naczelny
Napisz komentarz
Komentarze