Artykuł w wersji audio (12 minut):
: Brak transparentności i przejrzystości, ukrywanie porażek i nepotyzm to codzienne zarzuty do ekipy burmistrza Karolczuka. Nie powinno to dziwić gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że dwóch radnych ugrupowania burmistrza utraciło mandaty w wyniku potwierdzenia zachowań korupcyjnych. Przykładów kontrowersyjnych działań jest jednak więcej, np. w zakresie zatrudnienia na wysokich funkcjach urzędniczych członków rodziny Wnukowskiego, radnego wojewódzkiego z listy PiS.
Najnowsze wątpliwości dotyczą kierownik wydziału inwestycji urzędu miasta i prowadzonego przez nią nadzoru nad inwestycjami. Magdalena Sokołowska cieszy się niezwykłym poparciem burmistrza Mirosława Karolczuka. Pani Sokołowska wspierała Karolczuka w trakcie kampanii wyborczej i jest w gronie urzędników zaangażowanych polityczne.
Burmistrz Karolczuk w swoich wypowiedziach często rozpływa się nad zasługami kierownik i zarządzanego przez nią wydziału. Opozycja ma wiele zastrzeżeń do prowadzonych inwestycji. Niedawno usłyszeliśmy groźnie brzmiący zarzut dotyczący konfliktu interesów, być może nawet korupcji. Sprawa była szeroko omawiana na miejskiej komisji rewizyjnej.
Radny Marcin Kleczkowski powiedział, że w przetargach organizowanych przez miasto w tej kadencji z powodzeniem brała udział firma, w której rolę kierowniczą sprawuje małżonek kierownik wydziału inwestycji. Czy miało to wpływ na wybór zwycięskiej oferty? Nie tylko Kleczkowski uważa, że sprawa powinna być wyjaśniona, bo nie może zostać nawet cień podejrzeń. Wątpliwe, by rządzący uważali tak samo.
-Pokazuję w sposób oczywisty, że zaistniała sytuacja jest naganna i niepożądana i rodzi oczywiste podejrzenia -stwierdził radny Kleczkowski.
Szereg wątpliwości natury prawnej i etycznej ma też Leszek Cieślik. Były burmistrz Augustowa przekonuje, że niektóre inwestycje z obecnej kadencji są fuszerką, co zweryfikują następne lata.
-Jeśli prawdą jest, że mąż pani Sokołowskiej kieruje jakimś projektem realizowanym na rzecz miasta, to jest to sytuacja na granicy prawa -mówi Leszek Cieślik.
Miejscy radni opozycyjni wielokrotnie zgłaszali zastrzeżenia do jakości zadań inwestycyjnych i niedoszacowania ich kosztów, skutkującego koniecznością dokładania dodatkowych setek tysięcy, a nawet milionów złotych. Ostatnio poznaliśmy inne zarzuty. Chodzi o związki rodzinne kierowniczki wydziału z pracownikiem jednej z firm. Radny Marcin Kleczkowski uważa, że istnieje poważne podejrzenie konfliktu interesów.
-Kodeks etyki stanowi, że pracownik urzędu nie może nikogo faworyzować, nie podejmuje żadnych czynności, które pozostawałyby w sprzeczności z obowiązkami służbowymi, a w przypadku zaistnienia konfliktu interesów zobowiązany jest do wyłączenia się z działań mogących wywołać podejrzenia o stronniczość lub interesowność -mówił Marcin Kleczkowski na spotkaniu komisji rewizyjnej.
-Mając na uwadze te zapisy proszę o skontrolowanie procesów inwestycyjnych w Augustowie. W listopadzie 2020 roku został przeprowadzony przetarg na przebudowę i rozbudowę ulicy Jagodowej oraz przebudowę ulicy Czereśniowej. Komisji przetargowej przewodniczyła pani Magdalena Sokołowska. W Biuletynie Informacji Publicznej urzędu miasta znajdujemy protokół z otwarcia ofert. Wpłynęło siedem ofert. Pod informacją o najkorzystniejszej ofercie widnieje podpis pana burmistrza. Zwycięską ofertą okazała się firma, w której kierownikiem tego projektu jest mąż kierownik Magdaleny Sokołowskiej -dodał radny.
Radny Kleczkowski w rozmowie z naszą gazetą podzielił się też kolejnymi ustaleniami w tej sprawie.
-Obecny nadzór nad inwestycjami pozostawia bardzo wiele do życzenia. Podczas komisji podałem przykład układania asfaltu na ulicy Tartacznej podczas ulewy oraz wykonywania przecisków pod nawierzchniami dróg miejskich, które niszczą nawierzchnię i całą konstrukcję jezdni. Przecież chodzi o bardzo poważne kwoty wydawane z budżetu miasta z publicznych pieniędzy -tłumaczy Kleczkowski.
-Rodzi się pytanie, czy nadzór nad inwestycjami może być rzetelny, jeśli prowadzi go osoba, której najbliższy członek rodziny pracuje w firmie wykonawczej? Ale podstawowym pytaniem jest, czy osoba, która sama przed laty pracowała w prywatnych firmach świadczących inwestycje na rzecz miasta, powinna być kierownikiem wydziału inwestycji? Uważam, że nie, bo te firmy wygrywają przetargi na milionowe przedsięwzięcia -komentuje radny Kleczkowski.
-Kilka lat temu pani Sokołowska miała w swojej karierze przerwę od pracy w urzędzie miasta i pracowała w tym czasie w jednej z firm drogowych, która teraz wygrywa przetargi na budowę ulic na terenie Augustowa. Dziś w interesie tej pani jest budowanie dobrych relacji z konkretnymi firmami, żeby ewentualnie znaleźć tam zatrudnienie, gdyby w efekcie zmiany burmistrza lub reorganizacji urzędu, utraciła swą obecną funkcję. To oczywiście założenie, ale niebezpodstawne. Aby uniknąć takich podejrzeń, nadzór nad inwestycjami powinien prowadzić ktoś inny, kto robiłby to właściwie -uważa Kleczkowski.
Szereg wątpliwości natury prawnej i etycznej ma też Leszek Cieślik.
-Jeśli prawdą jest, że mąż pani Sokołowskiej kieruje jakimś projektem realizowanym na rzecz miasta, to jest to sytuacja na granicy prawa. Nic nie zmieniłoby nawet to, gdyby pani Sokołowska wyłączyła się z takiego postępowania. Tak naprawdę firma, gdzie pracuje mąż kierownika wydziału inwestycji urzędu miasta nadzorującego przetargi, nie powinna przystępować do konkursów. Czymś oczywistym jest, że kierownik wydziału ma wpływ również na pozostałych pracowników. Nie musi im nic mówić, niektórzy sami będą chcieli jej się przypodobać. Wydział inwestycji decyduje m.in. o zlecaniu prac dodatkowych, na co przeznaczane są dodatkowe pieniądze -mówi Leszek Cieślik.
-Taka sytuacja nie jest przejrzysta. Załóżmy, że przy jakiejś inwestycji zaplanowano wymianę 40 centymetrowej warstwy gruntów, a wymieniono 20 cm. Czy kierownik zatwierdzająca cały proces będzie tego dochodziła? Nie twierdzę, że należy skontrolować wszystkie inwestycje, ale część z pewnością.
Były burmistrz Augustowa przekonuje, że niektóre inwestycje z obecnej kadencji są fuszerką, co zweryfikują następne lata.
-Moim zdaniem niektóre ulice były realizowane bez głębszej analizy, co w perspektywie kilku lat może być widoczne. Będziemy śledzić, czy nie kruszy się asfalt, jeśli nie położono odpowiedniej warstwy, nie zrobiono kanalizacji burzowej, nie wykonano odpływów. Warunki atmosferyczne, mróz i roztopy doskonale to wszystko zweryfikują -komentuje Cieślik.
-Przykładem fuszerki jest wykonany przez miasto remont ulicy Kilińskiego. Ta ulica wymagała modernizacji i dobrze, że została zrobiona. Ale nie potrafię zrozumieć, jak można zrobić remont ulicy w centrum miasta i nie zlikwidować naziemnej linii energetycznej. Stare betonowe słupy prezentują się tam fatalnie. Zawsze mówiłem, że kiedy znikną linie napowietrzne w miastach, to będzie dowód na ostateczne zakończenie komunizmu i postkomunizmu. Ulica jest ładna, ale ponownie trzeba będzie ją rozpruć, żeby schować kable do ziemi. Nawet na wsiach likwiduje się linie napowietrzne, a w Augustowie pozostawia się. Dziś to wstyd, bo tak się prowadziło prace trzydzieści lat temu -dodaje radny Koalicji Obywatelskiej.
Kiedy radni opozycji zgłosili na komisji rewizyjnej postulat skontrolowania inwestycji, bardzo mocno w debatę angażowała się radczyni prawna urzędu miasta, która zachowywała się jak polityk opcji Karolczuka.
-Dziwię się pani mecenas Beacie Kornelius-Wnukowskiej, która bardzo mocno angażowała się w zniechęcanie radnych do kontroli i mówiła o ogromnych kosztach kontroli. Pani mecenas nie jest radną, dlatego nie powinna opowiadać takich rzeczy. Koszty mogą powstać jedynie, jeśli komisja faktycznie dopatrzy się jakichś nieprawidłowości. Wtedy istotnie trzeba będzie powołać biegłego. Jeśli miasto uważa, że wszystko było w porządku, to nie powinno się obawiać. Brak kontroli może być bardziej kosztowny dla mieszkańców miasta -twierdzi Cieślik.
-Jako przykład budzący ogromne wątpliwości podam bazę sportów wodnych. Zakładano, że będzie kosztowała 3 mln zł, później cena nagle wzrosła do 6 mln zł. Radni ugrupowania Nasze Miasto godzili się na dokładanie pieniędzy do tej inwestycji z budżetu miasta. Ale w tej sprawie zakłopotanie powoduje coś jeszcze. Ten sam wykonawca, który budował bazę sportów wodnych, w tym samym czasie realizował również inwestycję na rzecz szefa ugrupowania Nasze Miasto pana Tomasza Dobkowskiego. Chyba nie powinno dziwić, że powoduje to kontrowersje. To wszystko trzeba wyjaśnić, a przyszły burmistrz zmuszony będzie przeprowadzić bardzo drobiazgowy audyt -wskazuje radny Cieślik.
O komentarz zwróciliśmy się do kierownik Sokołowskiej. Odpowiedź przyszła z wydziału promocji.
„Zarzuty pana radnego Marcina Kleczkowskiego nie mają oparcia w faktach i dowodzą jedynie jego nieznajomości prawa zamówień publicznych. Wbrew sugestiom radnego Kleczkowskiego, koperty z ofertami przetargowymi nie zawierają oznaczenia oferenta. Komisja przetargowa poznaje zatem oferty i oferentów dopiero w trakcie procedury otwarcia kopert. Kierownik wydziału inwestycji, zgodnie z obowiązującym prawem, natychmiast po uzyskaniu informacji o oferentach, złożyła stosowne oświadczenie i wyłączyła się z prac komisji przetargowej. Po wyborze przez komisję najkorzystniejszej oferty, kierownik wydziału inwestycji ponownie poinformowała o możliwym konflikcie interesów i wyłączyła się z prowadzenia wszelkich spraw związanych ze wspomnianą inwestycją. W świetle powyższych faktów, wypowiedzi pana Kleczkowskiego można traktować jako usiłowanie oczernienia urzędnika, który postąpił zgodnie z prawem i etyką, co znajduje pełne odzwierciedlenie w faktach i dokumentach”.
Pozostaje nam naiwna wiara w to, że rodzina Sokołowskich nie porusza spraw służbowych w domu i pani kierownik dopiero po otwarciu ofert dowiedziała się, że firma jej męża złożyła ofertę.
Napisz komentarz
Komentarze