Były burmistrz Wojciech Walulik zna poglądy przedstawicieli ugrupowania Nasze Miasto, bo przez kilka lat był związany z tym środowiskiem, a Mirosław Karolczuk był jego zastępcą. Po rozstaniu z Naszym Miastem, znany z prawicowych przekonań Walulik, współpracował przede wszystkim z osobami przez lata związanymi z PiS, m.in. Dariuszem Szkiłądziem. Podejmował również wspólne działania z posłem Jarosławem Zielińskim, wielkim krytykiem burmistrza Karolczuka.
Kilka lat temu Walulik odebrał Złoty Krzyż Zasługi z rąk prezydenta Andrzeja Dudy. Marcin Kleczkowski wspomina, że niektórzy obecni koalicjanci Karolczuka proponowali Walulika na kandydata PiS w wyborach na burmistrza w 2018 roku. Dziś były burmistrz jest zażenowany próbą zbliżenia Karolczuka i Naszego Miasta do PiS. Uważa, że to przejaw koniunkturalizmu i fałszu. Podaje przykłady.
-Znam tych ludzi i wiem, że poglądy prawicowe są im dalekie. Pamiętam, jak w wyborach uzupełniających do Senatu poparłem kandydatkę PiS Annę Marię Anders. Posypały się na mnie gromy ze strony radnych Naszego Miasta. Przekonywali mnie, że nie można być samorządowcem i jednocześnie popierać jakąkolwiek partię polityczną. Ponadto słyszałem ich komentarze kuluarowe, w których bardzo ostro wyrażali się o PiS. Kiedy widzę ich obecną postawę, aż nie wierzę, że można być tak fałszywym -mówi Wojciech Walulik.
-To zwykły koniunkturalizm. Rozumiem, że burmistrz musi rozmawiać z władzami państwowymi i partią rządzącą o problemach swego miasta. Ale kiedy z ust tzw. bezpartyjnych samorządowców padają deklaracje popierające jakąś formację polityczną, jest to dowód na ich potężną dwulicowość. Mogę tak stwierdzić znając ich rzeczywiste poglądy -podkreśla Walulik.
Podobną opinię jak Walulik ma Wojciech Krzywiński, który w ubiegłej kadencji był radnym z ramienia PiS i przewodniczącym komisji rewizyjnej. Jak mówi, Nasze Miasto nie cierpiało PiS.
-Przez wiele lat byłem związany ze środowiskiem PiS. Światopoglądowo jestem dużo bliżej tej partii niż pan Karolczuk. Obecna bliska relacja ugrupowania Nasze Miasto z PiS to absolutny szczyt hipokryzji. Ci ludzie nie cierpieli partii Prawo i Sprawiedliwość. Doskonale pamiętam z poprzedniej kadencji, kiedy na sesjach rady miejskiej kilka razy gościł poseł Jarosław Zieliński. Radni Naszego Miasta z niego szydzili, bo dla nich PiS był zaściankiem -opowiada Krzywiński.
-Filip Chodkiewicz na spotkaniach ruchów bezpartyjnych mówił o tłustych partyjnych misiach. Teraz nagle pokochali PiS? To nie do pomyślenia. Dlaczego tak robią? To flirtowanie ma konkretny cel, czyli utrzymanie się u władzy i czerpanie z niej profitów. Zdaję sobie sprawę, że samorząd powinien mieć poprawne stosunki z rządzącymi krajem. Ale w przypadku pana Karolczuka i jego ugrupowania byłoby to wiarygodne, gdyby postępowali tak od 2015 roku, kiedy PiS wygrał wybory parlamentarne. Wówczas Nasze Miasto obśmiewało tę formację -mówi Wojciech Krzywiński.
Napisz komentarz
Komentarze