Podczas spotkania z mediami Tadeusz Jaworski nawiązał do marcowego posiedzenia komisji rozwoju, na którym omawiana była sprawa horrendalnych stawek za ciepło miejskie w Augustowie. Do urzędu przyszło wówczas wiele osób.
-Czasami moje wystąpienia są za bardzo emocjonalne. Ale kiedy słucham burmistrzów i widzę brak empatii i ich podejście do mieszkańców, wtedy nie wytrzymuję i emocje biorą górę. Na komisji rozwoju pan Filip Chodkiewicz wygłosił litanię, jakie wielkie sukcesy odnosi miasto i jak poprzednicy nic nie robili. Zapytałem go w kuluarach, co zrobił jego obóz polityczny przez dziewięć lat? Przypomniałem, że ugrupowanie Nasze Miasto w poprzedniej kadencji miało 12 mandatów w 21 osobowej radzie i mogło przegłosować wszystko -podkreślił Tadeusz Jaworski.
-Pieniądze na modernizację ciepłowni pojawiły się w 2014 roku, kiedy Nasze Miasto przejęło władzę w mieście i miało bezwzględną większość. Dlaczego wtedy nie podjęto działań? Jedna z mieszkanek zalewała się łzami na komisji, że otrzymuje 1.600 zł emerytury i musi zapłacić za ogrzewanie 1.200 zł. Kiedy radni pytali, jak jej pomóc, burmistrz publicznie zaprosił ją do sali narad. W gabinecie burmistrz gości dygnitarzy, by zwykli ludzie nie mogliby zobaczyć, jak luksusowe warunki pracy stworzyli sobie panowie Karolczuk i Chodkiewicz -mówił Jaworski, popularny w Augustowie społecznik.
Tadeusz Jaworski jest zbulwersowany sugestiami, jakie padały ze strony burmistrza Karolczuka.
-Bardzo mnie uraziło, kiedy burmistrz Mirosław Karolczuk odesłał mieszkankę do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Jako wieloletni urzędnik miejski powinien się doskonale orientować, że o wsparciu z MOPS decydują źródła dochodu. Limit dochodowy to 1.070 zł. Przy emeryturze 1.600 zł mieszkanka nie może liczyć na żadną pomoc. Tak wygląda realizacja szczytnego hasła: „Augustów to jego mieszkańcy” -zakomunikował prezes Stowarzyszenia Inicjatyw Społecznych „Integracja”.
-Jedna z uczestniczek spotkania relacjonowała, że mieszka na Kasztanowej i kilka lat temu nakłaniano mieszkańców tej ulicy, aby podłączali się do miejskiego ciepła. Pani zdecydowała się na podłączenie, gdyż ogrzewanie miejskie było wtedy jednym z najtańszych źródeł energii. Na podobny krok nie zdobył się pan radny Mieczysław Szczerbakow, bo on dobrze się orientował, że wiąże się to z ryzykiem. Albo radni działają w interesie społecznym i mają na uwadze dobro mieszkańców, albo patrzą tylko na dobro własne i kolesiów -stwierdził społecznik.
-Nie podobała mi się narracja pani radnej Krystyny Wilczewskiej. Zachęcała ona do tego, żeby nie dyskutować już o tym, co było, a za to skupić się wyłącznie na tym, jak pomóc mieszkańcom. Nie zgadzam się z taką retoryką. Jest to myślenie na zasadzie: „Nieważne, co zostało zrobione lub zaniedbane, nie trzeba myśleć perspektywicznie”. O wyjściu z kłopotów myślimy dopiero, kiedy wdepnęliśmy w bagno. Burmistrz i radni powinni przede wszystkim posiadać wizję na rozwój miasta. Muszą mieć na uwadze konsekwencje wszystkich działań -powiedział Jaworski.
Napisz komentarz
Komentarze