Czasopismo burmistrza Mirosława Karolczuka, wydawane i kolportowane za publiczne środki, budzi olbrzymie kontrowersje. W poprzedniej kadencji wydawanie periodyku przez burmistrza w ostrych słowach krytykował Filip Chodkiewicz. Jednak po objęciu władzy zmienił pogląd o 180 stopni. Wydawnictwo to służy nieustannej kampanii wyborczej Karolczuka i jego formacji. Burmistrz jest w nim gloryfikowany, a jego oponenci prezentowani w niekorzystnym świetle.
W niedawnym wydaniu „Informatora Miejskiego Augustów” pojawił się konsternujący artykuł o rewitalizacji osiedla Przylesie w Augustowie. Oprócz propagandy sukcesu i wyeksponowania zasług burmistrza zasłuchanego w głosy mieszkańców, znalazły się także odniesienia do działań powiatu augustowskiego. Nieprzychylne, socjotechniczne sformułowania miały sugerować, że starosta jest hamulcowym. Jarosław Szlaszyński zdementował insynuacje zawarte w periodyku.
-Cóż pisze burmistrz na takim pięknym papierze? „Zbudujemy nowe uliczki, chodniki, miejsca parkingowe i oświetlenie LED, a dzieci będą grać w piłkę na nowym boisku i bawić się na bezpiecznym placu zabaw”. Napisano też, że przez ostatnie kilka miesięcy ogłoszenie przetargu wstrzymywały procedury związane z dysponowaniem gruntami powiatu augustowskiego. Proszę pana radnego Kotarskiego, by przekazał burmistrzowi i pracownikom przygotowującym mu decyzje, że powiat nie ma żadnych gruntów na Przylesiu -informował Jarosław Szlaszyński.
-Pan burmistrz podpisał się pod nieprawdą, stwierdził, że „Pan starosta odmówił miastu udzielenia prawa do dysponowania terenem”. Powiat nie ma tam żadnych gruntów, to są grunty Skarbu Państwa. Żeby miasto mogło zrealizować inwestycję, wraz z wojewodą prowadziliśmy ustalenia w sprawie przekazania tych gruntów miastu w formie darowizny, bo były one zbędne na cele Skarbu Państwa. Te działania zakończyły się sporządzeniem aktu notarialnego. Nie było żadnej zwłoki, była to zwyczajna procedura. Miasto dysponuje tymi gruntami, może realizować swoje projekty inwestycyjne, tak jak chce to robić -starosta prostował insynuacje „Informatora”.
Do informacji przekazanych przez starostę odniósł się stronnik i towarzysz partyjny burmistrza Karolczuka, radny powiatowy ugrupowania Nasze Miasto Michał Kotarski. Tradycyjnie bronił stanowiska miasta.
-Poproszę o opublikowanie dokumentów dotyczących uzgadniania tej inwestycji w związku z tym, że znajduje się tam powiatowa ulica Przemysłowa. Być może urzędnicy nie poinformowali pana starosty, jak długo trwały uzgodnienia, a ma to duży związek z inwestycją, dokończeniem projektu, uzyskaniem pozwoleń na budowę -ripostował radny Naszego Miasta Michał Kotarski.
Nie byłoby tych nieporozumień, gdyby przed publikacją artykułu dano szansę wypowiedzenia się w biuletynie staroście. Przypomnijmy, że radni miejscy koalicji rządzącej i reprezentująca ich pełnomocnik w sporze sądowym z redaktorem naczelnym naszej gazety podkreślali, że nie można pisać artykułów w oparciu tylko o jedno źródło informacji. Działania Karolczuka jako redaktora naczelnego miejskiej gazetki przeczą niemal wszystkiemu, co przedstawiciele obozu władzy mówili przed sądem. Jest to przykład, jak wstrętną i kłamliwą propagandę można prowadzić za pieniądze mieszkańców miasta.
Napisz komentarz
Komentarze