Najpierw nasz wniosek o przekazanie nam faktur i umów zaginął w urzędzie. Ponowiliśmy go. Chociaż samo zaginięcie ważnego wniosku dziwi. Nadmienić należy, że o identyczne dane od kilku miesięcy zabiega bezskutecznie kilku radnych. Zatem może zguba była nieprzypadkowa.
Po kilku tygodniach otrzymaliśmy decyzję odmawiającą nam dostępu do informacji o pieniądzach na propagandę. Decyzja zdumiała nas brakiem profesjonalizmu. Należy ją zaszufladkować do miejskich kuriozów. Od osądu Karolczuka odwołaliśmy się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Tuż po Nowym Roku przyszła decyzja. Na dziewięciu stronach uzasadnienia czytamy, że burmistrz Karolczuk złamał szereg przepisów prawa. Kolegium odwoławcze nie ma żadnych wątpliwości, że nasi dziennikarze, a tym samym Czytelnicy, powinni mieć dostęp do żądanych przez nas informacji. Uzasadnianie napisane jest językiem prawniczym, ale wprost kpi z kompetencji prawniczych i urzędniczych burmistrza Karolczuka. Skład orzekający stwierdza wręcz, że Karolczuk wydał decyzję, do której nie był uprawniony.
Nie można chyba mieć wątpliwości, że burmistrz Karolczuk jest skłonny do łamania prawa, wydawania decyzji, do których nie jest uprawniony, byle nie ujawnić prawdy o kosztach własnej propagandy.
Obiecuję naszym Czytelnikom, że do prawdy dotrzemy, choć będzie to wymagało trochę czasu, gdyż Karolczuk może się jeszcze odwołać do sądu.
*Artykuł ukazał się w 1/2023 numerze "Przeglądu Powiatowego".
Napisz komentarz
Komentarze