Przepisy prawa budowlanego są bardzo rygorystycznie egzekwowane. Osoby działające wbrew pozwoleniu na budowę, czy prowadzące działania bez uzyskania odpowiednich zgód, nie mogą liczyć na taryfę ulgową. Urzędnicy wysokiego szczebla powinni to wiedzieć i być wzorem dla mieszkańców.
Radni Naszego Miasta w poprzedniej kadencji samorządu bardzo wnikliwie sprawdzali działania prowadzone przez Wojciecha Walulika. Kiedy ówczesny burmistrz uruchomił dodatkową salę w przedszkolu na ulicy Ogrodowej, skargę na jego działalność złożyła Magdalena Śleszyńska. Jej polityczni towarzysze wyrażali ogromne wątpliwości, czy prawo budowlane jest zachowane.
-Organy samorządu winny skrupulatnie przestrzegać zasad i ustaw, gdyż każde wykroczenie poza obowiązujące ramy prawne nie tylko naraża na straty miasto i mieszkańców, ale naraża na szwank zaufanie obywateli do władzy samorządowej -przekonywała Magdalena Śleszyńska.
Politycy Naszego Miasta zmienili narrację, kiedy w lipcu ubiegłego roku powiatowy inspektor nadzoru budowlanego wstrzymał budowę miejskiego domu seniora na ul. Hożej.
Inspektor stwierdził złamanie przepisów prawa budowlanego i brak wymaganej decyzji konserwatora zabytków. Część istniejącego budynku, mająca być przeznaczona na rozbudowę i przebudowę, została rozebrana bez żadnej zgody i prowadzono budowę nowego obiektu. Osoby odpowiedzialne za taką sytuację zostały ukarane mandatem. Inwestor nie przyznał się do winy, nie posypał głowy popiołem. Przystąpił do ataku.
Burmistrz Karolczuk zrzucał odpowiedzialność na radnego opozycyjnego, którego tytułował „antyradnym”. Inni członkowie koalicji rządzącej mówili o „donosach”. Nie tylko radny miał być kozłem ofiarnym. Do tego grona dołączył również starosta.
Działania powiatu mocno krytykował zastępca burmistrza Sławomir Sieczkowski.
-Jedynym problemem jest zgoda starosty na to, żeby kilka centymetrów styropianu wystawało na pas drogowy, jako element docieplenia -twierdził na posiedzeniu 30 listopada.
Sprawa była głośno komentowana na niedawnej sesji rady powiatu augustowskiego. Starosta z zastępcą odnieśli się do oskarżeń. Przedstawili fakty niewygodne dla burmistrza i jego formacji.
Spacerując w pobliżu urzędu miasta możemy dostrzec plac budowy. Na jesieni miał tu powstać miejski dom seniora. Rozgrzebaną budowę otacza wysoki płot. W bezpośrednim sąsiedztwie budynku przebiega bardzo wąski chodnik. To miejsce może stać się jeszcze węższe, gdy na budynku pojawi się elewacja z ociepleniem.
Budowa tej świetlicy dla osób starszych to ważny interes społeczny. Jednak nie ma wytłumaczenia dla łamania prawa i samowoli budowlanej. Każde takie naruszenie musi łączyć się z konsekwencjami takimi jak wysokie mandaty, zatrzymanie inwestycji, konieczność rozbiórki.
Podczas ostatniej sesji rady powiatu o tych aspektach opowiedział starosta augustowski. Jarosław Szlaszyński opisał szczegóły działań, które doprowadziły do zatrzymania tej budowy przez inspektora budowlanego. Dlaczego tak wiele miejsca poświęcono inwestycji miejskiej? Niewątpliwie wpływ na to mogły mieć niedawne wypowiedzi zastępcy burmistrza i kierownik wydziału inwestycji urzędu miasta, insynuujące złą wolę starosty i Powiatowego Zarządu Dróg. Próba wybielania burmistrza i zrzucenia winy na powiat przypomina inne działania urzędników miejskich, którzy wcześniej twierdzili, iż do blamażu z budową przyczyniły się „donosy” radnego.
-Ze względu na interes społeczny, 6 grudnia zarząd powiatu wyraził zgodę na usytuowanie przy powiatowej ul. Hożej w Augustowie obiektu budowlanego, w odległości mniejszej niż określa to ustawa o drogach publicznych. Zdumiewa, że w obiegu społecznym pojawiła się też informacja, że zarząd powiatu blokuje tę inwestycję miejską. Chcę bardzo wyraźnie oświadczyć, że jest to nieprawda. Dopiero 15 listopada 2022 roku władze miejskie uzyskały zgodę wojewódzkiego konserwatora zabytków. Było to wymagane, ponieważ jest to obszar objęty ochroną konserwatorską. Nie było żadnej blokady ze strony zarządu, lecz brakowało stosownych dokumentów -uzasadnił starosta.
Racji urzędników miejskich bronił opozycyjny radny powiatowy z ugrupowania Nasze Miasto, Michał Kotarski. Pytał, ilu centymetrów dotyczy kwestia wydania zgody na zajęcie pasa drogowego. Starosta podkreślił, iż w całej sprawie najważniejsze jest respektowanie obowiązującego prawa.
-Miasto realizując inwestycję miało zgodę na rozbudowę i przebudowę budynku drewnianego (istniejącego tam wcześniej -przyp.). W międzyczasie miasto rozebrało ten budynek i wybudowało nowy. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego wstrzymał tę inwestycję, a winnych takiego stanu rzeczy ukarał mandatami. Miasto zaczęło przedkładać wnioski dotyczące zgody na zajęcie pasa drogowego, bo budynek ten leży przy ulicy powiatowej. Powiatowy Zarząd Dróg zwrócił się do inwestora o dokumenty, których brakowało. W trakcie okazało się, że miasto chce zająć 18 centymetrów chodnika ulicy Hożej. Powzięliśmy te informacje dopiero po zbadaniu sprawy. Nie chodzi tutaj jednak o 18 cm, chodzi o poszanowanie prawa -stwierdził Szlaszyński.
-Trzeba było w pierwszym wniosku zawrzeć informację, że chcecie do ściany dołożyć jeszcze docieplenie i tynk. Pewnie byłoby bardziej uczciwie, gdybyście zmieścili się też w gabarytach starego budynku. Jak zarząd powiatu ma rozpatrzeć wniosek mieszkańca, który zechce zająć pas drogowy jakiejś ulicy? Czy powinno się mierzyć taką samą miarą jak w tej sytuacji? Pewnie tak. Dany mieszkaniec może przyjść do mnie i powiedzieć: „Panie starosto, tam daliście zgodę, a mi nie chcecie dać. Czy ja jestem gorszy?”. Panie Michale, trzeba mówić prawdę, zwłaszcza kiedy sytuacja jest trudna. My stosujemy się do procedury oraz prawa -zakomunikował starosta.
Michał Kotarski był najwyraźniej niepocieszony otrzymaną odpowiedzią. Przywołał na sesji anegdotę z pewnej dobrze znanej polskiej komedii.
-Jak widzimy ta walka toczyła się o 18 cm. O „dwa palce”, jak Kargul i Pawlak -zakpił Kotarski.
Sojusznik burmistrza narzekał na współpracę powiatu z miastem i prowadzoną korespondencję. Zakwestionował dobrą wolę starostwa i zdeklarował, że przygotuje prezentację w tym zakresie.
-Nie chodzi o dwa palce. Istotą rzeczy jest szanowanie prawa. To miastu wolno, a obywatelowi nie? Proszę nie wprowadzać w błąd i nie manipulować -apelował starosta Jarosław Szlaszyński.
Opowieść radnego Michała Kotarskiego o „dwóch palcach” nie spodobała się Dariuszowi Szkiłądziowi.
-Uważam pańskie ugrupowanie za skandalizujące. Tworzycie państwo w mieście skandal za skandalem. Sytuacja z domem seniora jest pokłosiem tego, że złamaliście prawo. Pan stara się nam udowodnić, że winnym tej sytuacji jest powiat lub urzędnicy starostwa. Mogę podać setkę przykładów skandali, które wywołujecie w mieście i do których być może mieszkańcy już się przyzwyczaili. Przykładów porażek, które tworzycie przy każdej okazji i działaniu, do którego się pochylicie, wraz z wąską grupą ludzi, która was popiera. Mogę je wymienić, ale musiałbym mówić bardzo długo i zająć dużo czasu. Ograniczę się do meritum -stwierdził Dariusz Szkiłądź.
-Dostaliście pozwolenie na remont i przebudowę budynku. Wybudowaliście nowy budynek, do czego nie mieliście prawa. Ponadto wchodzicie z tym budynkiem nie na swój teren. Złamaliście prawo, za które wielu mieszkańcom zatrzymano budowy, ponieważ postępowali niezgodnie z uzyskanym pozwoleniem. Jako urząd powinniście być wzorem dla mieszkańców. To nie zarząd powiatu ani starosta zatrzymał waszą budowę, tylko inspektor budowlany. Przychodzi pan na sesję, jako ogniwo augustowskich skandalistów i domaga się, żebyśmy zalegalizowali wasze działania. Pan jest urzędnikiem miejskim? To gratuluję takich urzędników -podkreślił Szkiłądź.
Wicestarosta przywołał inną głośną sprawę ostatnich tygodni. Pod koniec ubiegłego roku Filip Chodkiewicz umieścił kontrowersyjny post w mediach społecznościowych. Insynuował w nim, że starosta chce zablokować powstanie miejsca do ćwiczeń na ulicy Konwaliowej w Augustowie. Jak się szybko okazało miasto chciało wykonać inwestycję niezgodnie z planem miejscowym, a działania medialne zastępcy burmistrza były hucpą, mającą zdyskredytować decyzję powiatu.
-Kolejnym przykładem skandalu i łamania prawa jest parking na Wypustach, na którym miasto chce postawić elementy małej architektury i zrobić plac zabaw. Chcieliście go tam wybudować wbrew prawu, czyli obowiązującym zapisom planu zagospodarowania przestrzennego, który uchwaliła rada miejska. Pański towarzysz z ugrupowania Nasze Miasto podniósł wielkie larum w internecie, że powiat augustowski zatrzymał tę budowę. Łamiecie prawo i oskarżacie tych, którzy stoją na straży prawa. Jesteście absolutnie nieprzygotowani do pełnienia jakichkolwiek funkcji publicznych. Również dzisiaj udowadnia pan, że tak jest -komentował wicestarosta augustowski.
-Uważa pan ludzi będących na sali i tych, którzy nas słuchają, za totalnie niekompetentnych? Każdy rozsądny człowiek powie, że złamaliście prawo, gdyż prowadziliście inwestycję wbrew posiadanemu pozwoleniu. Kilka lat temu zatrzymano budowę mojemu nieżyjącemu sąsiadowi i przyjacielowi, bo postąpił niezgodnie z prawem. Co ma dziś powiedzieć jego rodzina, że wam można, a jemu nie wolno było? Bardzo bym prosił, żeby nie przenosił pan tych skandalicznych elementów, stosowanych przez pańskie ugrupowanie, na kanwę rady powiatu. Niczego pan nie uzyska. Tylko stracimy czas na tłumaczenie panu rzeczy oczywistych -spuentował Szkiłądź.
Radny Kotarski miał problem z wyprowadzeniem skutecznej riposty. Mogliśmy zobaczyć jedynie spuszczoną głowę polityka z Naszego Miasta.
Każdego obowiązują jednakowe przepisy. Niezależnie od tego czy jest to burmistrz Karolczuk, czy przysłowiowy Kowalski. Różnica polega na tym, że obywatel może nie posiadać wiedzy z przyczyn obiektywnych. Natomiast burmistrz Augustowa, otoczony przez sztab fachowców od budownictwa i prawa, nie może popełnić takich błędów. Kuriozum potęguje fakt, że inwestycja ta prowadzona jest pod oknami urzędu miasta i można było ją skontrolować kilka razy dziennie.
Napisz komentarz
Komentarze