Były dyrektor Centrum Sportu i Rekreacji, który piastował tę funkcję w kryzysowym okresie z końca kwietnia bieżącego roku, do tej pory nie mówił o szczegółach tamtych wydarzeń. Teraz przerwał milczenie. W rozmowie z naszą redakcją opowiedział jak walczył o podwyżki. Twierdzi, iż pracownicy CSiR bezskutecznie prosili burmistrzów o wzrost płac.
-15 marca 2022 roku udałem się razem z przedstawicielami załogi CSiR do urzędu miejskiego w Augustowie na rozmowy dotyczące podwyżek. Byli na nim reprezentanci wszystkich grup zawodowych jednostki. Usiadłem z moimi pracownikami, po drugiej stronie siedzieli obaj zastępcy burmistrza. Delikatnie ujmując nasza rozmowa nie była sympatyczna. Usłyszałem bardzo wiele negatywnych uwag na temat mojego warsztatu pracy od pana Sławomira Sieczkowskiego. Nie pozostałem mu dłużny i krytycznie oceniłem naszą współpracę. Nasza rozmowa nie przyniosła oczekiwanych efektów, a pracownicy nie otrzymali podwyżek -relacjonuje były dyrektor CSiR.
-Na spotkaniu mówiono, że burmistrz tak naprawdę nie wie, jakie są finanse jednostki. Padały zarzuty, że ja osobiście nie proponuję jakichś rozwiązań. Przecież nie mogłem w połowie marca zakładać jakichkolwiek oszczędności bądź przesunięć. Był w planie przestój technologiczny pływalni z pracami naprawczymi. Zbliżał się sezon letni i miałem obawy, że pomosty nad Neckiem będą wymagały napraw po okresie zimowym. Niestety, nie myliłem się. Jako dyrektor chyba zapadłbym się pod ziemię ze wstydu, gdyby za mojej kadencji pomost przy wyciągu nart wodnych wyglądał jak w tym roku. Z pewnością wcześniej wystąpiłbym o dodatkowe pieniądze na remont -dodaje Paweł Głowacki.
-Pierwsze spotkanie dotyczące podwyżek z udziałem burmistrza Mirosława Karolczuka i załogi CSiR odbyło się w lutym. Pracownicy poinformowali mnie, że pan burmistrz rozumie ich sytuację i że podwyżki są przewidziane. Byłem zaskoczony i zdumiony, bo nie wiedziałem skąd mam wziąć na to pieniądze. Pan burmistrz o niczym mnie nie poinformował, nie wezwał na żadne spotkanie. Może miał na myśli przesunięcie pieniędzy do budżetu CSiR, które miało miejsce już po zakończeniu mojej przygody w jednostce? Od pracowników dowiedziałem się, że podnosili argument, że burmistrz otrzymał kilkudziesięcioprocentową podwyżkę i powołał na funkcję drugiego zastępcę, a dla nich pieniędzy nie ma. Te fakty padały także na spotkaniu w marcu, jak również na wewnętrznych spotkaniach z pracownikami CSiR na terenie jednostki -opowiada Głowacki.
-Myślę, że powinienem odejść z pracy w CSiR już 15 marca, po spotkaniu w urzędzie. Zgubiła mnie jednak złudna nadzieja, iż mimo wszystko mogę się porozumieć ze zwierzchnikami. Podnoszenie przez pracowników opinii, że pan burmistrz dostał podwyżkę, że został powołany drugi zastępca, spowodowało w mojej ocenie tzw. rozgrzebywanie rany, która w domniemaniu moich zwierzchników została ponownie naruszona, przy mojej biernej postawie –uważa były dyrektor.
Głowacki zapewnia, że niejednokrotnie pytał główną księgową o możliwość znalezienia środków na podwyżki w budżecie CSiR i zawsze słyszał odpowiedź, że pieniędzy nie ma. To przeczy narracji, jaką słyszeliśmy podczas strajku ratowników i po jego zakończeniu na sesjach czy komisjach rady miejskiej. Głowacki wspomina o słynnym przesunięciu środków z budżetu.
-Za finanse firmy tak naprawdę odpowiada główna księgowa. Niejednokrotnie rozmawiałem z panią księgową na temat jakichkolwiek podwyżek w CSiR. Pytałem, czy jesteśmy w stanie na obecną chwilę wygospodarować jakieś środki na zwiększenie wynagrodzeń? Za każdym razem otrzymywałem odpowiedź, że nie. Twierdzenie, że można było przyznać podwyżki, bo jeden z ratowników wziął kilkumiesięczny bezpłatny urlop, co przełożyło się na oszczędności, to czyste kuriozum. Nie można przewidzieć oszczędności przed sezonem letnim, gdy mogą być przecież nagłe potrzeby naprawcze czy konieczność dodatkowego zatrudnienia. Dlatego zwracałem się do burmistrzów w rozmowach oraz korespondencji e-mailowej o zastrzyk finansowy. Niestety mój apel nie został przez nich wysłuchany -podkreśla były dyrektor Centrum Sportu i Rekreacji.
-Przesunięcie środków z budżetu miasta do budżetu CSiR, o którym wszyscy mówili, chyba miało jakiś cel. Jak można mówić, że były fundusze na podwyżki, a jednocześnie przesuwać pieniądze? Nie wiem, czy po moim odejściu oprócz dotacji docelowej z miasta, coś zmieniło się w budżecie CSiR. Pragnę poinformować, że moim zamiarem było podniesienie płac zdecydowanej większości pracowników CSiR, nie tylko ratownikom, z wyłączeniem kilku pracowników piastujących samodzielne stanowiska pomocnicze i urzędnicze, których wynagrodzenie już wówczas postrzegałem jako godne, a w jednym przypadku jako znakomite, a wręcz wyborne. Chciałbym, aby to naprawdę mocno wybrzmiało. Może warto poinformować opinię publiczną, kto na kanwie mojego odejścia z pracy polepszył sobie finansowy "byt" w jednostce oprócz ratowników, a kto został pominięty? Można przecież taki finansowy, stanowiskowy audyt zlecić i przeprowadzić. Uważam nawet, że trzeba. Panie i panowie radni, do dzieła. Rekapitulując chciałbym przytoczyć pewien fakt i zdementować pewną wypowiedź. Prawdą jest to, że dyrektor jednostki tworzy budżet, natomiast robi to zgodnie z wytycznymi ze strony organu nadzorującego. Ocenę pozostawiam Czytelnikom.
Napisz komentarz
Komentarze