Iwona Michałowska to osoba bardzo drobna, ale pełna energii i niesamowitego wigoru. Od dziecka jej miłością są kwiaty, a ogrodnictwem zajmowała się już we wczesnym dzieciństwie.
-Od młodych lat uwielbiam pracować w ogrodzie. W domu były nas dwie dziewczyny i każda miała domowe zadania do wykonania. Mi przypadło zajmowanie się ogrodem i kwiatami domowymi. Może dlatego, że lubiłam to robić i robiłam to dobrze. Największą moją ogrodniczą miłością są kwiaty. Nie mam swoich ulubionych, wszystkie są piękne, jak kwitną -mówi Iwona Michałowska. –Mogę godzinami patrzeć na kwiaty, one dają mi siłę do pracy. Praca w ogrodzie do łatwych nie należy, ale jest moją ogromną pasją. Mimo, że czasami trzeba się namęczyć, to wykonując ją odpoczywam. Jeśli zajmuję się jakimiś czynnościami domowymi, których nie lubię, to wtedy robię sobie przerwę i idę do ogrodu.
Iwona Michałowska dodaje, że odczuwa ogromną satysfakcję z pracy w ogrodzie, bo przynosi ona potem wspaniałe efekty. Ze swojej pasji uczyniła też zawód. Rozpoczęła działalność w Centrum Integracji Społecznej w Augustowie, które już od kilku lat zajmuje się dbaniem o miejską zieleń i sprzątaniem terenów miejskich, częściowo powiatowych i prywatnych. Centrum powstało wiele lat temu w ramach działalności augustowskiego Stowarzyszenia Inicjatyw Społeczno -Gospodarczych im. Króla Zygmunta Augusta. Celem CIS-u jest przede wszystkim aktywowanie osób wykluczonych społecznie, z różnymi niepełnosprawnościami, mających za sobą wszelkiego rodzaju uzależniania czy zwyczajnie mających kłopoty rodzinne.
-CIS powstał z inicjatywy Krzysztofa Anuszkiewicza, prezesa SISG. To on wpadł na pomysł, by stworzyć stowarzyszenie, które poprzez pracę, niewymagającą szczególnych kwalifikacji, uaktywnić osoby wykluczone społecznie. W CIS-ie pracuję od początku jego powstania.
Moją rolą jest przede wszystkim sprawowanie pieczy nad podopiecznymi i nauczenie ich nowych umiejętności, które mogą się im w życiu przydać. Przez długi czas także planowałam nasadzenia, wybierałam kwiaty i krzewy, które sadziliśmy w mieście. Teraz też to robię, ale pod kierunkiem miejskiej architekt krajobrazu. Razem planujemy wszystkie zmiany wyglądu, wybieramy rośliny. Współpraca nam się naprawdę bardzo dobrze układa. Świadczy o tym fakt, że mieszkańcy podchodzą do nas kiedy pracujemy nad klombami czy rabatami i dziękują nam mówiąc, iż miasto pięknie wygląda -podkreśla Iwona Michałowska. -Takie słowa są dla nas bardzo cenne, szczególnie dla podopiecznych stowarzyszenia. Słuchając ich dostają skrzydeł i naprawdę bardzo się starają. Chociaż nie zawsze jest łatwo, bo te osoby mają wiele problemów, nie wynieśli z domów dobrych wzorców, nawet zwykłych czynności -pielenia czy grabienia liści muszą się nauczyć. Trzeba mieć do nich mnóstwo cierpliwości. Ważne jednak jest to, że mimo swoich barier słuchają się mnie i pracują czasami bardzo ciężko. Cieszę się, że dzięki temu mają ogromną satysfakcję z tego co robią widząc efekty swoich działań. Do tego spełniają się i zarobią sobie trochę pieniędzy. Czują się potrzebni, a to jest bezcenne. Zdobyłam ich zaufanie i jakoś udaje mi się nad nimi panować.
W CIS-ie pracuje około 30 osób. Podopieczni stowarzyszenia codziennie przez wiele godzin pielą klomby, sadzą kwiaty, zbierają suche liście i podlewają rośliny.
-Angażuję ich wszystkich do pracy, uczę ich ogrodnictwa i sprzątania. Pracy jest ogrom, bo to trzeba suche kwiatki oberwać na nasionka czy teraz jesienią liście pozbierać. Staramy się, żeby to wszystko pięknie wyglądało -dodaje Iwona Michałowska.
Domowy ogród pani Iwony wygląda imponująco. Każdy jego element jest dokładnie zaplanowany, wszystkie rośliny są bardzo zadbane i wypielęgnowane. Rosną w nim piękne kwiaty, krzewy i drzewka. Widać, że wkłada w niego mnóstwo pracy.
Napisz komentarz
Komentarze