W ubiegłym roku Leszek Czokajło został wezwany na interwencję weterynaryjną. Po ulicach 29 Listopada i Partyzantów w Augustowie przechadzały się dwa łabędzie, stwarzając potencjalne zagrożenie dla przechodniów i ruchu drogowego. Na miejsce przyjechał patrol policji i straż pożarna. Po przyjeździe lekarza weterynarii ptaków nie było już w wyznaczonym miejscu. Czokajło znalazł jednak rannego łabędzia kilkanaście metrów dalej przy ulicy Portowej. Zabrał go do lecznicy i tam stwierdził, że zwierzę ma skrzydło owinięte żyłką wędkarską. Oswobodził je i opatrzył. Następnie wystawił miastu do zapłacenia fakturę, a miasto przygotowało oskarżenie o oszustwo.
Lekarz weterynarii zrelacjonował, że burmistrz Mirosław Karolczuk zakwestionował wykonie usługi i złożył przeciwko niemu zawiadomienie do prokuratury. Pokłosiem donosu Karolczuka był bezprecedensowy proces sądowy.
Nasz rozmówca informuje, że zawiadomienie burmistrza do prokuratury przyniosło mu wiele negatywnych konsekwencji. Czokajło był zmuszony do kilkukrotnego składania zeznań, a na komendzie policji pobrano od niego nawet odciski palców. Lekarz podkreśla, że czuł się jak przestępca i poniósł wielkie straty moralne, których nic nie jest w stanie mu zrekompensować.
Czokajło wygrał proces w pierwszej instancji. Mimo braku podstaw miasto złożyło apelację od niekorzystnego dla siebie wyroku. Wyrok sądu apelacyjnego znowu przyznał rację weterynarzowi.
-Apelacja miasta została prawomocnie oddalona. W uzasadnieniu sąd stwierdził, że tej sprawy w ogóle nie powinno być. Oprócz tego, że pan burmistrz Mirosław Karolczuk bezpodstawnie napisał, że chciałem wyłudzić pieniądze, to prokurator nie powinien wnosić tej sprawy do sądu. Odbyło się około dwudziestu rozpraw, w których uczestniczyło piętnastu świadków. Cały proces o 800 zł kosztował podatników ok. 50-60 tys. zł. Te środki pokryją mieszkańcy Augustowa oraz obywatele Polski. Sąd apelacyjny obciążył ponadto kosztami procesowymi augustowski urząd miejski -twierdzi Leszek Czokajło.
-Do sprawy zaangażowany był sztab ośmiu prawników, których trzeba było opłacić. Wszyscy świadkowie, również osoby powołane na świadków przez stronę skarżącą, zeznawali na moją korzyść. Potwierdzili to, co mówiłem od początku. Interwencja na rzecz łabędzia miała miejsce, uczestniczyła w niej straż pożarna, policja, a przede wszystkim lekarz weterynarii, który dostał zgłoszenie. Jest to kolejna sprawa sądowa przegrana przez miasto. Burmistrz nie płaci ze swoich pieniędzy, dlatego może pozwolić sobie na bezpodstawne procesy. Czegoś podobnego nie było w poprzednich kadencjach. Takiej skali procesów nie obserwowaliśmy w mieście od początku istnienia samorządu. Zwykli mieszkańcy miasta są prześladowani -komentuje Leszek Czokajło.
-Mówi się o około 200 sprawach sądowych w obecnej kadencji samorządu, w których stroną jest urząd miasta.
Przypomnijmy, że jest to już kolejna spektakularna porażka sądowa z przedstawicielami obozu rządzącego w tle. Proces z Filipem Chodkiewiczem i Mirosławem Karolczukiem wygrała była dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3 Wiesława Chrulska. Prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Augustowskiej Marian Dyczewski zwyciężył z szefem ugrupowania Nasze Miasto Tomaszem Dobkowskim. Redaktor naczelny „Przeglądu Powiatowego” Krzysztof Przekop wygrał 6 procesów z grupą radnych koalicji rządzącej, a niebawem sprawa doczeka się prawomocnej decyzji. Mimo tylu głośno komentowanych porażek cały czas słyszymy o nowych procesach na koszt podatników. Wiadomo już o nowej sprawie wytoczonej przez miasto Augustów i Sławomira Sieczkowskiego naczelnemu „Przeglądu Powiatowego” Krzysztofowi Przekopowi.
Napisz komentarz
Komentarze