Wspomnijmy Tych, którzy żyli w naszym mieście i dla których Augustów był tak samo bliski jak dziś jest dla nas. Byli Oni – jak my - polskimi obywatelami i augustowianami. Byli Sąsiadami i Przyjaciółmi naszych przodków. Spotkajmy się 2 listopada o godz. 15.00 na terenie dawnego getta na ulicy Waryńskiego przy pomniku z napisem cmentarz żydowski.
Impresje oniryczne po lekturze „Czas utrwalony. Augustowski świat Judela Rotszejna” wyd. Stow. I. S-K „Nad Czarną Hańczą” oraz APK. Suwałki-Augustów 2014.
Nazywam się Judel Rotsztejn i 20 lat prowadziłem zakład fotograficzny w Augustowie. Moja żona Chaja, moja córka Szulamis i syn Szloma jesteśmy zamknięci w getcie za stawami rybnymi na Barakach. Nie wiem, co z nami będzie. Co będzie z moją pracownią na rynku i zdjęciami, które musiałem tam zostawić. Żałuję, że nie zdążyłem wysłać do gazet zdjęć, jakie ostatnio robiłem w podaugustowskich wsiach. Może ktoś się nimi zaopiekuje. Na wyjazdy na wieś z ciężkim sprzętem poświęciłem dużo czasu i wysiłku. Może kiedyś po wojnie dotrą one do czytelników tak jak wiele innych moich zdjęć. Lecz kiedy będzie koniec wojny?
Nazywam się Chaja Judeta Lewitówna i jestem żoną Judela Rotsztejna z Wiłkowyszek. Pobraliśmy się 12 listopada 1918 w moim rodzinnym Augustowie. Judel przeprowadził się do Augustowa dla mnie. Ożenił się ze mną, ale – żartowałam – ożenił się także z moim miastem, które z każdym rokiem coraz chętniej fotografował. Szczególnie lubił robić zdjęcia jezior i lasów za miastem. Odkrywał piękno, którego wcześniej nie dostrzegałam. Cieszyłam się, gdy widziałam zdjęcia mojego miasta w pismach warszawskich. Dzięki mojemu Judelowi cała Polska poznała Augustów. Być może niektórzy zostali jego zdjęciami zachęceni do przyjazdu do Augustowa.
Bogdan Falicki
Fot. Krzysztof Zięcina
Napisz komentarz
Komentarze