Śmiecie nad wodą
Upał niesamowity, więc wskoczyłem na rower. Jadę bulwarami nad Nettą. Jest ok. Za Postiwem (byłym) w kierunku hotelu Warszawa jest ścieżka, prowadząca do dzikiej uroczej małej plaży i w końcu do plaży hotelu Warszawa, czyli części zasypanego piaskiem jez. Necko (swoją drogą kto wydał zgodę na zasypanie jeziora do dziś nie wiadomo, ale nie o to chodzi). Miasto turystyczne niby, szczycące się Zdrojem. Ktoś by w głowę się stuknął. Warunki mamy, piękne jeziora zachęcające do rowerów, spacerów. Na pierwszej małej plaży za Postiwem jest taki syf, że się w głowie nie mieści. Przy bulwarach czysto, ale nad brzegami tak jakby nikt tam nie zaglądał. Nie ma koszy, więc ludzie wyrzucają w zasadzie pod siebie. Czy na każdej dzikiej plaży nie może być kosza? Czy przed sezonem nie ma komu przejść i tego sprzątnąć? Po co bezrobotnym dawać pieniądze za nic, jak można za symboliczny czas pracy społecznej dać zasiłek? Za komuny jak były kaucje za butelki to było czysto. Dzieciaki zbierały i miały na lody. Sam też zbierałem. Nawet nikt nie usuwa drzew, które padły na ścieżkę. Do czasu aż ktoś sobie złamie nos i zażąda odszkodowania. Najgorsze w tym wszystkim, jest to, że miasto robi jakieś akcje promocyjne (ostatnio we Włoszech), a syf nad brzegiem taki, jak na melinie. Do tego zachęcają? Może mam wysłać do Włoch do izby turystyki zdjęcia jak miasto mija się z prawdą? To jest brzeg jeziora w centrum! Czy w tym mieście jest ktoś kto dba o czystość?
Wasz stały Czytelnik
Napisz komentarz
Komentarze