Radni Koalicji Obywatelskiej chcieli rozmawiać o nadchodzącym sezonie grzewczym oraz o sytuacji Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej już na początku sierpnia. Wówczas burmistrz Mirosław Karolczuk deklarował, że taka dyskusja odbędzie się na kolejnej sesji jeszcze w sierpniu, ale słowa nie dotrzymał. W związku z tym radni KO złożyli wniosek o zwołanie nadzwyczajnej sesji. Niespodziewanie pojawiły się kłopoty i komplikacje.
Najpierw przewodnicząca rady miejskiej podważała oryginalność podpisów złożonych pod wnioskiem o zwołanie sesji. Później w sposób kuriozalny tłumaczyła, że podpisy nie powinny być złożone czarnym długopisem, bo pismo przypomina skan. Alicja Dobrowolska zarzuciła też radnym, że nie ujęli we wniosku punktu „zamknięcie obrad”, co według niej mogłoby doprowadzić do sparaliżowania pracy rady.
Ostatecznie Dobrowolska zwołała sesję w ostatnim możliwym terminie, w dodatku w trybie zdalnym, co było olbrzymim zaskoczeniem i kolejnym dowodem na to, że rządzący w sposób instrumentalny wykorzystują przepisy dotyczące epidemii. Sesję zwołano na godzinę 19. W oczy rzucało się między innymi to, że radnych ugrupowania Nasze Miasto praktycznie nie widzieliśmy na ekranie, poza krótką chwilą na sprawdzenie obecności.
Na sesji nie pojawił się burmistrz Mirosław Karolczuk. W jego imieniu głos zabierali zastępca burmistrza Sławomir Sieczkowski, a także prezes spółki ciepłowniczej „GIGA” Artur Sofiński. Jednak dyskusję zdominowała przewodnicząca rady. Dobrowolska manifestowała swoją stronniczość pozwalając na nieograniczone wypowiedzi zastępcy burmistrza, ograniczając wypowiedzi radnych opozycji. Niektóre głosy oponentów przerywała po każdym zdaniu, by szeroko i złośliwie je komentować.
O braku kindersztuby przewodniczącej świadczy również fakt, że bardzo długo kazała czekać na zabranie głosu prezesowi spółdzielni mieszkaniowej. Kierowała zadziwiające połajanki do Kazimierza Kożuchowskiego buńczucznie informując go, że sesja nie jest posiedzeniem rady nadzorczej spółdzielni.
Radni Koalicji Obywatelskiej chcieli przyjąć stanowisko wzywające burmistrza do podjęcia pilnych działań mających wpływ na ograniczenie rosnących opłat za energię cieplną. Przewodnicząca rady zawnioskowała o dopisanie, iż w gronie adresatów jest też przewodnicza komisji europejskiej Ursula von der Leyen.
-Zwołaliśmy sesję, ponieważ pan burmistrz pomimo wcześniejszych obietnic nie chciał nam przedstawić sytuacji związanej z przygotowaniem miasta do sezonu grzewczego oraz sprawy kolejnych podwyżek za ciepło i podgrzanie wody. Przygotowaliśmy odpowiednie stanowisko z projektem uchwały, które zostało storpedowane przez przewodniczącą rady niefortunnymi poprawkami. Pani Dobrowolska życzyła sobie dopisać, że Polska wnosi o zawieszenie „kar”, które płacimy za emisję dwutlenku węgla. Jest to totalna nieprawda i zawarcie takiego zapisu kompromitowałoby mieszkańców Augustowa, dlatego zdecydowaliśmy się wycofać wniosek. Pani Dobrowolska zastosowała procedurę łamiącą statut Augustowa -podkreśla Adam Sieńko.
-Zastępca burmistrza Sławomir Sieczkowski zapowiedział, że nie będzie więcej podwyżek. To ciekawa informacja, trzymamy za słowo pana Sieczkowskiego –zauważa radny klubu KO.
Były wieloletni burmistrz Augustowa Leszek Cieślik podkreślił, że mieszkańcy są obciążani problemami, z jakimi boryka się ciepłownia. Gdyby jej modernizację przeprowadzono kilka lat temu, w dobie rządów Mirosława Karolczuka i ugrupowania Nasze Miasto, augustowianie nie ponosiliby tak horrendalnych opłat. Cieślik w imieniu Koalicji Obywatelskiej przedstawił racjonalną propozycję, żeby dokapitalizować MPEC środkami finansowymi z budżetu miasta.
-Od 1 września mieszkańcy Augustowa podłączeni do miejskiego systemu ciepłowniczego, będą za ciepło płacić więcej o 87 procent i około 70 procent drożej za ciepłą wodę. W sąsiednim samorządzie suwalskim podwyżka wyniesie ok. 40-50 procent, u nas aż 87. Zgłosiłem pomysł dokapitalizowania spółki miejskiej, poprzez przetransferowanie do niej środków z budżetu miasta. Myślę, że np. kwota 6 mln zł mogłaby spowodować obniżenie cen odbiorcom. Ponadto spółka miałaby środki na zakupienie węgla -ocenia radny Leszek Cieślik.
-MPEC jest dzisiaj w trudnej sytuacji, gdyż buduje kocioł na biomasę za kredyt w wysokości ok. 13 mln zł. Spółka kupując węgiel musi też zaciągać kredyt, który ponownie obciąży mieszkańców, jeżeli nie będzie wsparcia ze strony miasta. Przed dwudziestoma laty, gdy byłem burmistrzem, miasto wspólnie z Miejskim Przedsiębiorstwem Energetyki Cieplnej przeprowadziło modernizację ciepłowni. Miasto przekazało na to zadanie 3,5 mln zł. Inwestycja poprawiła sprawność urządzeń i zwiększyła moc ciepłowniczą. Nasz samorząd nie poniósł wielkich strat, a uchronił wówczas mieszkańców przed podwyżką –mówi Cieślik.
Były burmistrz Augustowa wskazuje, że w mieście realizowane są inwestycje, które mogłyby poczekać.
-Powinniśmy rozmawiać o tym od dawna. Nie potrzeba było analityków do stwierdzenia, że z uwagi na wojnę na Ukrainie i nałożenie embarga na Rosję, ceny nośników energii wzrosną. Trzeba było pomyśleć nad rezygnacją z niektórych przedsięwzięć, które nie są zadaniami pierwszej potrzeby i zabezpieczyć środki finansowe na pomoc spółce, a tak naprawdę pomoc mieszkańcom. Przykładów można podać wiele, lecz symbolicznym jest modernizacja rynku i posadzenie drzew za 600 tys. zł. Za taką kwotę można by zakupić 300 ton miału węglowego. Obecnie realizowana jest też strefa relaksu, a w jej udziale są również środki własne miasta. Jesteśmy w sytuacji nadzwyczajnej, wymagającej nadzwyczajnych działań -przyznaje Cieślik.
Adam Sieńko przypomina, że kilka tygodni temu opozycja opuściła sesję, kiedy decydowano na niej o historycznym zadłużeniu miasta. Augustów otrzymał z Polskiego Ładu 30 mln zł na inwestycję pn. „Olimpijski Augustów”. Po przetargu okazało się, że wniosek był przerażająco niedoszacowany i miasto będzie musiało dołożyć ponad 23 mln środków własnych w czasach kryzysu gospodarczego. Takie środki powinny być przeznaczone m.in. na MPEC i wodociągi.
-Wypowiedzi zastępcy burmistrza Sławomira Sieczkowskiego, który reprezentował na sesji nieobecnego burmistrza Karolczuka, pokazały, że na razie ten problem jest marginalizowany i sam się rozwiąże. Najpierw musimy zapewnić byt mieszkańcom i nie pozostawiać ich na pastwę losu. Dopiero później powinniśmy realizować zadania z udziałem środków zewnętrznych –podsumowuje Adam Sieńko, radny Koalicji Obywatelskiej.
*Artykuł ukazał się w 35/2022 numerze "Przeglądu Powiatowego" .
Napisz komentarz
Komentarze