Krystyna Żelewska Mirska urodziła się w Augustowie. Jest wielkim miłośnikiem przyrody, kwiatów i zieleni. Jej pasją jest tkactwo i tkanina artystyczna. Mieszkała w Warszawie. Swoje prace prezentowała w warszawskiej Galerii Debiutów, Galerii Chomiczówka i w Galerii Kanon. W 1984 roku pani Krystyna przenosi się do Gdyni. Tam stworzyła i prowadziła przez 15 lat tkacką grupę Penelopy pod egidą GSM. Artystkę odznaczono medalem „Zasłużonej dla Gdyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej” oraz medalem Zasłużonej dla Kultury Gdyni. W latach 2002-2018 artystka współpracowała z Polską Ymcą i wystawiała swoje prace w Galerii Pod Gołym Niebem oraz współpracowała z galerią Cafe del Arte i Triadą z Sopotu.
Jest pani osobą wszechstronnie uzdolnioną artystycznie. Pasjonuje się pani tkactwem, tworzeniem tkanin artystycznych, nietuzinkowych obrazów na papierze czerpanym i także poezją. Niedawno można było podziwiać pani prace w Małej Galerii Miejskiego Domu Kultury w Augustowie.
-Wystawa nazywała się „Sierpniowe sploty”. Składały się na nią miękkie rzeźby wykonywanie na krośnie pionowym z farbowanej juty, sizalu, jedwabiu i lnu, kolaże kwiatowe wkomponowane w papier czerpany i obrazy z zatopionymi zbieranymi przez mnie muszlami z różnych krajów, ale i też ze Studzienicznej. Był także kostium sceniczny wykonany z różnego rodzaju tkanin, koronek, firanek, serwet i elementów dzierganych szydełkiem. Niektóre elementy wydziergała mi bardzo zdolna mieszkanka Augustowa Krystyna Walicka, znana raczej z poezji, ale jak widać, ma też ogromne zdolności manualne.
Pani Krystyno obejrzałam wystawę i jestem pod jej ogromnym wrażeniem. Szczególnie urzekły mnie te niesamowite jutowe tkaniny. Wykonanie takiej pracy musi być pracochłonne.
-Wykonanie niektórych trwało nawet ponad rok. Kiedyś dostałam ogromny balot juty i właśnie z tego naturalnego materiału postanowiłam stworzyć te tkaniny. Taką miękką rzeźbę wykonuje się na krośnie pionowym, najpierw jutę farbuję, a potem plecie i przycina. Zaczynam od farbowania, bo wtedy widzę, jaką barwę ma materiał i wówczas go formuję w spójną całość.
Pięknie wyglądają też kolaże na czerpanym papierze. Czy do tych, nazwijmy obrazów, używa pani żywych kwiatów czy suszonych?
-Zarówno żywych, jak i suszonych. Wszystkie zbieram w swoim ogrodzie. Czasami kwiatom podbarwiam tło, a czasami pozostawiam naturalne. Zresztą muszę powiedzieć, że jestem zakochana w kwiatach i roślinach. To za sprawą mojej mamy, która zawsze dbała o nasz rodzinny ogródek. Jak byłam mała, to bardzo nie lubiłam pielić, ale teraz uwielbiam to robić. Tworzę nawet profesjonalne ogrody z oczkami wodnymi i innymi instalacjami. Uczę również florystyki. Uczyłam, jak zrobić papier czerpany dzieci w augustowskim przedszkolu przy ulicy Waryńskiego, Warsztatach Terapii Zajęciowej w Augustowie i Szkole Podstawowej nr 2 w Augustowie. Muszę także wspomnieć o mojej siostrze Lucynie Jakubiak -Porębie, która pisze przepiękne wiersze o kwiatach i imionach. Wszystkie moje prace na wystawach okraszam jej wierszami.
Jest pani spowinowacona z Waldemarem Dziekońskim, rzeźbiarzem, twórcą augustowskiej rzeźby „Gołej Zośki”. Zdradziła mi pani, że Dziekoński tworzy kolejne rzeźby, które pojawią się w Augustowie. Proszę zdradzić jakie.
-Trwa proces przygotowywania rzeźby generała Ignacego Prądzyńskiego, budowniczego Kanału Augustowskiego. Jego popiersie ma stanąć w augustowskim Muzeum Kanału Augustowskiego. Przymierzamy się także do wykonania rzeźby Emila Młynarskiego, patrona augustowskiej szkoły muzycznej. Niedługo będziemy wykonywać tam zdjęcia, które posłużą do pracy nad jego popiersiem. Finalne dzieło będzie zdobiło właśnie szkołę muzyczną, ale decyzje są jeszcze niepodjęte. Wspólnie zastanawiamy się także nad uświetnieniem w ten sposób innych znanych postaci, które zrobiły wiele dobrego dla Augustowa. Jeśli chodzi o nieżyjące osoby to mam kilka pomysłów. Na przykład pan Ken z ulicy Kilińskiego, augustowski lutnik, który trudnił się wykonywaniem instrumentów, naprawianiem ich, ale i też wniósł wiele w edukację muzyczną mieszkańców. Wychował wiele wspaniałych muzyków i stworzył chór, w którym zresztą śpiewałam. Był postacią niesamowitą. Chodził w prochowcu i miał cudowną szopę kręconych włosów. Występował również w programie telewizyjnym Tele Echo Ireny Dziedzic. Myślę także o Rysi Urbańskiej, wybitnej akordeonistce. Kusi nas, by też zrobić popiersie osoby żyjącej współcześnie, która naprawdę zasłużyła się dla tego miasta. Nie mogę też nie wspomnieć o Andrzeju Masiewiczu, który bardzo wspierał artystów, pomagał przy projekcie Rzeźby w Puszczy, organizował transport, włożył duży wkład w posadowienie rzeźby „Gołej Zośki”, tworzył bulwary, kanalizację i drogi. Był postacią bardzo przychylną artystom i pamięć o nim pozostaje nie tylko w naszych sercach, ale także w ciągle palących się świeczkach na jego grobie.
Apelujemy do czytelników, by zgłaszali nam swoje propozycje. Jesteśmy niezmiernie ciekawi jakie osoby wybraliby sami mieszkańcy.
Dziękujemy serdecznie za rozmowę.
Rozm. Beata Perzanowska
Napisz komentarz
Komentarze