23 sierpnia, podczas sesji rady miejskiej w Augustowie dyskutowano nad realizacją projektu „Olimpijski Augustów”. Miasto otrzymało 30 mln zł na wniosek, który miał kosztować 33 mln zł. Po przetargu okazało się, że wniosek był mocno niedoszacowany, a kwoty wynikające z ofert są astronomiczne. Aby zrealizować projekt potrzeba zaciągnąć kredyt i dołożyć aż 23 mln zł ze środków własnych. Miasto nie ma takich pieniędzy. Opozycja nie godzi się na horrendalne zadłużanie miasta.
Na sesji nieobecna była radna Raczkowska. Podczas przerwy w obradach radni Naszego Miasta próbowali połączyć się z radną. Burmistrz i radni nie wiedzieli, że mikrofony rejestrowały ich rozmowy. Mogliśmy zapoznać się z kulisami kuchni politycznej i poznać scenariusz na dalszy ciąg obrad. Z kontrowersyjnej narady dowiadujemy się wielu pouczających rzeczy. Na początku nagrania słyszymy, że Katarzyna Raczkowska nie zalogowała się do systemu, gdyż ma popsuty tablet. Rozmawia przez telefon.
Burmistrz Mirosław Karolczuk zachowuje się, jakby powtarzał narzuconą mu rolę. Sprawia wrażenie, że jest jedynie statystą w całym spektaklu do odegrania przed mieszkańcami. Słychać też tradycyjnie „żywe” reakcje przewodniczącej Alicji Dobrowolskiej i enigmatyczne słowa zbulwersowanej radnej Magdaleny Śleszyńskiej. Katarzynę Raczkowską instruuje radczyni prawna urzędu miasta. Beata Kornelius-Wnukowska. Mówi radnej, co i kiedy ma powiedzieć podczas łączenia online.
Zauważalne są koleżeńskie relacje większości nagranych osób, zwracających się do siebie po imieniu, chociaż podczas oficjalnych posiedzeń nie ujawniają swoich zażyłości czy sympatii. Kolejny raz mogliśmy przekonać się, że bezstronność i apolityczność w przypadku mecenas urzędu miasta, nie są cechami dla niej oczywistymi. Osoba udzielająca porad prawnych wszystkim radnym, nie powinna być nawet przez chwilę podejrzewana o sprzyjanie którejś stronie sporu. Nagrania pokazują, że mecenas Kornelius-Wnukowska jest funkcjonariuszem partyjnym ugrupowania Nasze Miasto.
Dla lepszego zrozumienia warto obejrzeć cały przebieg sesji 23 sierpnia, jak również odsłuchać plik z nagraniem spiskowania radnych i burmistrza, opublikowany na naszym portalu. Dopiero po odsłuchaniu dźwięku można lepiej zrozumieć, co wydarzyło się w urzędzie miasta, kiedy opozycja opuściła salę, a rządzący utracili kworum z powodu absencji radnej Raczkowskiej. Publikujemy odsłuchane przez nas fragmenty. Oczywiście nie jesteśmy specjalistami od analizy dźwiękowej. Najlepiej, aby profesjonalną analizę przeprowadzili biegli dysponujący lepszym sprzętem i doświadczeniem.
Przewodnicząca rady miejskiej Alicja Dobrowolska: „To ona będzie mówić, czy jest za czy jest przeciw. Super, Kasia będziesz głośno mówić, czy jesteś za czy przeciw. Dobra?”.
Burmistrz Mirosław Karolczuk: „To jeszcze raz, pani wznawia sesję i mówi, że w czasie przerwy, wcześniej złożyła wniosek Katarzyna, jest obecna zdalnie. Wtedy ja podnoszę rękę”.
Radna Magdalena Śleszyńska: „Nie bawię się więcej w takie rzeczy. Dzwoniłeś, krótka sesja, jeden punkt, wszystko dograne. Co tu w ogóle się dzieje, ludzie święci?”.
Burmistrz Mirosław Karolczuk: „Dobra, ja się zgłaszam do głosu, wycofuję dwa punkty”.
Mecenas Beata Kornelius-Wnukowska: „Kasiu, ty musisz powiedzieć, że masz COVID-a, to musi paść, wiesz? Że w związku z tym, że masz stwierdzoną chorobę COVID-ową wnosisz o to, żeby umożliwić ci wzięcie udziału w obradach w sposób zdalny, na odległość”.
Katarzyna Raczkowska: „Dobrze, kiedy mam to powiedzieć?”.
Beata Kornelius-Wnukowska: „Jak cię poprosi o to przewodnicząca”.
Katarzyna Raczkowska: „Dobrze”.
Po zakończeniu przerwy zobaczyliśmy realizację wcześniej zaplanowanego scenariusza. Burmistrz Karolczuk faktycznie podniósł rękę i poprosił o zdjęcie punktów z porządku obrad. Mecenas Kornelius-Wnukowska potwierdziła, że wobec choroby COVID, radna Raczkowska ma prawo połączyć się z urzędem zdalnie, brać udział w dalszym posiedzeniu i głosowaniach.
Dzień po sesji opublikowaliśmy kontrowersyjne nagranie na naszym portalu internetowym. Ale nagranie trafiło też do prokuratury.
-W związku ze skandalicznymi, niezgodnymi z prawem wydarzeniami, które miały miejsce na sesji rady miejskiej w Augustowie, zostało złożone zawiadomienie do prokuratury na okoliczność podejrzenia przestępstwa, polegającego na poświadczeniu nieprawdy i nakłanianiu do tego poświadczenia. Zawiadomienie jest związane ze stwierdzeniem kworum, którego w rzeczywistości nie było –opowiedział na briefingu prasowym Marcin Kleczkowski.
-Mieszkańcy Augustowa śledzący sesję mogli przekonać się, w jaki sposób traktowana jest samorządność i demokracja w Augustowie. Nagranie pokazuje sposób przygotowywania sesji i traktowania radnych, ale przede wszystkim sposób traktowania mieszkańców. Na nagraniu wyraźnie słychać, jak radna Śleszyńska krzyczy: „Co tutaj się dzieje, sesja miała być krótka”. Słyszymy namowy pani radcy prawnej, co ma powiedzieć pani Raczkowska. Słyszymy, co mówi pan burmistrz, jaki będzie dalszy przebieg sesji. Myślę, że to nagranie nie wymaga ode mnie komentarza, zachęcam do chłodnej oceny tych wydarzeń -apelował radny Adam Sieńko.
-Większość rządząca i burmistrz robią ustawki, co było słychać. Zachęcam mieszkańców do odsłuchania nagrania. Nie chodzi o to, czy radna Raczkowska była chora, czy nie była. Proszę zwrócić uwagę na zachowanie burmistrza, pani radnej Śleszyńskiej, pani mecenas. To jest karygodne i praktycznie niezgodne z prawem. Rządzący chcieliby, żeby wszyscy radni byli jedynie bezrefleksyjną maszynką do głosowania -skomentował były burmistrz Leszek Cieślik.
Po opublikowaniu przez nas nagrania ekipa rządząca miastem przyjęła znaną i oczekiwaną strategię, polegającą na odwróceniu kota ogonem. Prowadzone przez nich działania miały na celu wykreować osobę radnej Raczkowskiej na męczennika niedawnych posiedzeń.
-Radna Raczkowska pomimo choroby wykazała ogromną determinację, za co jej niezmiernie dziękuję. Połączyła się dzięki analizie prawnej pani mecenas, aby zamknąć sesję –zachwalał radną NM dzień po niesłychanym skandalu drugi zastępca burmistrza Sławomir Sieczkowski.
Do swoich kontrowersyjnych opinii odniosła się również Magdalena Śleszyńska. Twierdziła, że była zbulwersowana. Radna zaprzeczyła jednak sugestiom, że mówiła o „ustawionej sesji”.
„Nie mówiłam o żadnej ustawionej sesji. Odniosłam się tylko do tego, że był krótki porządek obrad i wcześniej tyle razy omawialiśmy potrzebę budowy obiektów sportowych. Uważałam, że będzie to czysta formalność i wszyscy pogratulujemy burmistrzowi i zespołowi, że udało się pozyskać środki i znaleźć wykonawców w tych trudnych czasach” –tłumaczyła Śleszyńska.
Emocjonalny wpis na Facebooku zamieściła radna Raczkowska. Styl jej wpisu zaskakująco przypominał posty autorstwa zastępcy burmistrza Filipa Chodkiewicza.
„Człowiek chce zrobić coś dobrego, a jeszcze dostaje za to po krzyżu. Mało tego, jeszcze inni są wciągani w bagno za swoją dobrą pracę. (…) Ogromny stres, ratujemy potężne inwestycje, bo ktoś chce zerwać sesję i zablokować wszystko. Przy tym włączone mikrofony, które wszystko rejestrują. Sama prawda, transmisja z tego co się działo. Tak urzędnicy, prawnicy, Burmistrz szukali ratunku dla miasta. Metody na zamknięcie sesji i uniknięcie blokady Olimpijskiego Augustowa. Udało się! Udało się nam zamknąć sesję. Wciąż jest szansa na Olimpijski Augustów. Jednocześnie gazeta publikuje nagrania naszych rozmów i sugeruje, że ktoś mógł być może złamać prawo” –pisała radna Raczkowska.
Oczywiście ów wpis okraszony emotikonami, pełen gry na emocjach, sporządzony w typowo „chodkiewiczowskim” stylu nie zawierał prawdy, bo gazeta niczego nie sugerowała. Była to przewidywalna próba przykrycia tematu, poprzez zrzucenie winy na naszą redakcję. To także działania charakterystyczne dla Filipa Chodkiewicza, tj. kolegi partyjnego Katarzyny Raczkowskiej.
„Przepraszam wszystkich, którzy dziś są atakowani przez moją chorobę. Nie jestem prawnikiem, nie jestem politykiem. Po prostu kocham Augustów i zostałam radną, żeby rozwijać nasze miasto, a nie wchodzić w awantury” -relacjonowała emocjonalnie Raczkowska.
Przypomnijmy, że nie była to pierwsza sytuacja w tej kadencji, kiedy poznaliśmy zaskakujące kulisy działań radnych koalicji rządzącej. Półtora roku temu w komisji rozwoju uczestniczyła i brała udział w głosowaniach Jolanta Oneta Roszkowska. Banitka z klubu PiS nie używała kamery, natomiast w pewnym momencie zapomniała wyłączyć mikrofonu. Mieszkańcy mogli usłyszeć zaskakujące dźwięki przypominające drukowanie paragonu lub kuponu, jak również komentarze radnej: „Niestety, tu nic nie ma” oraz „Sześć złotych, proszę bardzo”. Internauci uważają, że radna Roszkowska uczestnicząc w komisji obsługiwała klientów w kolekturze totalizatora sportowego. Po nagłośnieniu sprawy radna tłumaczyła się, iż była w domu i płaciła kurierowi za przesyłkę.
Musimy ufać jej tłumaczeniom, bo nikt chyba nie podejrzewa, że znana z uczciwości przewodnicząca komisji rewizyjnej może kłamać lub w inny sposób wchodzić w kolizję z prawem.
Napisz komentarz
Komentarze