Jednym z najgłośniejszych wydarzeń tegorocznego lata w Augustowie jest zatrzymanie przez Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego budowy Miejskiego Domu Seniora, którego inwestorem jest Gmina Miasto Augustów. Inspektor dopatrzył się poważnych nieprawidłowości, w tym naruszenia przepisów prawa budowlanego, braku odpowiednich zgód, nieprzestrzegania zapisów planu zagospodarowania przestrzennego, dyskusyjnej linii zabudowy. To wstydliwa samowolka budowlana, prowadzona dziś przez osoby ze środowiska politycznego, które kilka lat temu zarzucało bezprawne działania ówczesnemu burmistrzowi Wojciechowi Walulikowi.
W pierwszej połowie 2018 roku ugrupowanie Nasze Miasto było już w opozycji do Walulika. Radna NM Magdalena Śleszyńska złożyła skargę na działalność burmistrza. Skarga dotyczyła utworzenia dodatkowej sali w Przedszkolu nr 6, znajdującym się jeszcze w starym budynku przy ulicy Ogrodowej. Śleszyńska oraz jej koalicjanci zarzucali działania bezprawne, realizowane wbrew obowiązującym przepisom. Sala miała nie spełniać wymaganych prawem norm. Zakwestionowano wtedy warunki bezpieczeństwa i powoływano się przy tym na prawo budowlane, instytucje takie jak sanepid, straż pożarna, a w końcu też na inspekcję budowlaną. Bardzo ciekawa i znamienna była reakcja rodziców przybyłych na obrady komisji rewizyjnej.
Rodzice bronili racji ówczesnej dyrektor przedszkola Danuty Jańczak i kierownika wydziału edukacji i sportu Dariusza Szkiłądzia, nie popierali pełnych emocji i niepokoju opinii radnych Naszego Miasta, m.in. o sali bez okien. Zwłaszcza, że zainteresowanie usługami przedszkola było wówczas bardzo duże i wydzielenie tymczasowej sali było właśnie tym podyktowane. W owym czasie trwał już remont budynku na ulicy Mickiewicza i każdy miał świadomość, że to ostatnie miesiące pracy starego obiektu na Ogrodowej, będącego reliktem poprzedniej epoki. Analogia do ostatnich zdarzeń nasuwa się sama, podobnie jak pytania o podwójne standardy. Dlaczego wtedy Nasze Miasto tyle mówiło o prawie budowlanym, a teraz doszło do blamażu?
Skarga na działalność Wojciecha Walulika została uznana za zasadną przez radnych Naszego Miasta i nikt z nich nie mówił wtedy o żadnym donosicielstwie czy awanturnictwie przeciwko włodarzowi miasta. O komentarz do tej sprawy poprosiliśmy Danutę Jańczak. Zapytaliśmy ówczesną dyrektor Przedszkola nr 6 o jej ocenę działań z 2018 roku w kontekście niedawnej kompromitacji z budową domu seniora. Danuta Jańczak uważa, że jest to przejaw hipokryzji.
-Jest to kolejny przykład arogancji i buty ludzi rządzących miastem. Mają przekonanie, że są ponad prawem i sami je tworzą na swój użytek. Parę lat temu, jako dyrektor Przedszkola nr 6, sama doświadczyłam ich sposobu postępowania. Dotyczyło to słynnej ściany postawionej w przedszkolu, aby stworzyć miejsce dodatkowej grupie dzieci, które zgłosiły się do placówki w wyniku rekrutacji. Radni ugrupowania Nasze Miasto, a szczególnie pani Śleszyńska, pan Chodkiewicz i pan Dobkowski, oskarżali mnie o samowolę budowlaną. Ale powiadomiona o tym straż pożarna oraz inspektor nadzoru budowlanego nie wyrazili negatywnej opinii -mówi była dyrektor Danuta Jańczak.
-Cała awantura była podyktowana tym, żeby rodzice dzieci nieprzyjętych wtedy do placówki (w liczbie ok. 50 dzieci), zgłosili się do przedszkoli niepublicznych. Ściana wydzielająca salę przedszkolną była kolejnym pretekstem do atakowania ówczesnego burmistrza Wojciecha Walulika i kierownika wydziału edukacji i sportu Dariusza Szkiłądzia. Byłam oskarżana, nękana, posądzana o to, że swoim postępowaniem naraziłam bezpieczeństwo dzieci. Rodzice, w przeciwieństwie do radnych, wypowiadali się bardzo pozytywnie o tym, iż stworzyłam ich dzieciom możliwość uczęszczania do przedszkola. Nie mieli zastrzeżeń do panujących warunków –dodaje Jańczak.
Nasza rozmówczyni należy do grona byłych dyrektorek miejskich placówek oświatowych, które w tej kadencji samorządu przestały pełnić swoje funkcje. W kuluarach wiele mówiło się o tym, że byłe dyrektorki nie cieszyły się szczególną sympatią obecnych władz miasta, będąc utożsamiane z poprzednim burmistrzem. Chłodną relację udowadniają słowa Danuty Jańczak.
-Radni Naszego Miasta nie brali pod uwagę tego, jak pomóc rodzicom dzieci, którym zabrakło miejsca w przedszkolu. Mieli jedynie na uwadze ciągłe szkalowanie mojej osoby za „nieprawidłowości budowlane”, do których żadna z odpowiedzialnych w tym zakresie osób nie miała zastrzeżeń. W tym czasie miał miejsce remont budynku przy ulicy Mickiewicza, do którego ostatecznie przeniesiono przedszkole -wspomina kulisy głośnej sprawy była dyrektor.
-Wcześniej radni Naszego Miasta nie zrobili niczego, żeby stworzyć dzieciom godne warunki przebywania w przedszkolu. Jedynie jątrzyli, pomawiali i niesłusznie oskarżali. Przestali się interesować przedszkolem, kiedy rozpoczęła się ich era rządzenia miastem. Wszelkie sprawy związane z technicznym funkcjonowaniem placówki, m.in. kilkakrotne zalania, naprawy windy, wentylacji, dalsze dostosowanie budynku do przepisów P/POŻ, awarie techniczne, rozwiązywałam sama przy udziale przyjaznych mi osób. Nie mogłam liczyć na żadną pomoc ze strony pana Filipa Chodkiewicza, odpowiedzialnego za sprawy oświaty w mieście -relacjonuje dyrektor Jańczak.
Analogia pomiędzy tymczasową salą w budynku na Ogrodowej i budową domu seniora jest namacalna. Była dyrektor przedszkola sądzi, że mamy do czynienia z obłudą i dwulicowością.
-Minęły już cztery lata od wydarzeń w przedszkolu. Ja byłam tylko nauczycielem pełniącym funkcję dyrektora przedszkola, dlatego moja znajomość prawa budowlanego mogła być niewystarczająca. W temacie budowy domu seniora znajomość prawa budowlanego przez osoby zarządzające i podejmujące się takiej inwestycji, powinna być niekwestionowana. Jednak tak się nie stało. W tym momencie cisną się na usta słowa: „Przecież wtedy byli tacy sprawiedliwi, prawi, znający się na prawie i dbający o bezpieczeństwo”. A teraz można wszystko, można nawet ustalić swoje prawo tak, żeby było korzystnie nam, rządzącym -komentuje Jańczak.
-Jaki przykład jest dawany młodym osobom, jeżeli ludzie, którzy zostali wybrani przez społeczeństwo miasta do jego zarządzania posuwają się do bezprawia, a jeszcze parę lat temu głosili swoje wzniosłe hasła o praworządności i byli „super-znawcami prawa budowlanego”? W naszym słowniku są na to określenia: hipokryzja, fałsz, dwulicowość i obłuda. Takie są władze rządzące obecnie Augustowem -podsumowuje była dyrektor Danuta Jańczak.
O komentarz do sprawy poprosiliśmy również Dariusza Szkiłądzia. Wicestarosta augustowski był kierownikiem wydziału edukacji i sportu urzędu miasta, kiedy trwał spór o przedszkole.
-Wydzielenie dodatkowej sali w przedszkolu na Ogrodowej było ukłonem w kierunku rodziców. Dlaczego? Ówczesne zainteresowanie przyjęciem dzieci do Przedszkola nr 6 było tak duże, że przewyższało możliwości placówki. Organ prowadzący w osobie burmistrza Wojciecha Walulika zadeklarował, że zrobimy wszystko, aby dzieci tam przyjąć. Powstała propozycja budowy ścianki, na którą się zgodziliśmy. Ugrupowanie Nasze Miasto z panią Śleszyńską na czele rozpętało burzę. Kłamliwie powoływali się na interwencje rodziców. Doszło do konfrontacji i rodzice bronili dyrektor przedszkola. Skontaktowałem się z nadzorem budowlanym. Nie stwierdzono żadnych przeciwwskazań -mówi Dariusz Szkiłądź.
-O sprawie wypowiadali się rodzice, dyrektor i sanepid. Nadzór budowlany, który teraz zatrzymał budowę domu seniora, wydał wówczas zgodę na użytkowanie nowej sali w przedszkolu. Wszyscy dali zielone światło do zorganizowania dodatkowych oddziałów. Jedynymi ludźmi zaskarżającymi ten projekt byli radni ugrupowania Nasze Miasto. Brak możliwości przyjęcia podopiecznych do placówki publicznej mógł powodować to, że dzieci trafiały do przedszkoli niepublicznych, na które wypłacano pieniądze z budżetu miejskiego. Czy o to chodziło pani Śleszyńskiej i jej kolegom z klubu? Sytuacja domu seniora jest zdecydowanie gorsza. Tam chodziło o ściankę, teraz chodzi o cały budynek -dodaje były kierownik wydziału edukacji i sportu urzędu miasta.
Napisz komentarz
Komentarze