Skoro jest tak dobrze, dlaczego jest tak źle? To popularny cytat komentatorów sportowych, odnoszący się do lukrowania rzeczywistości przez osoby widzące wszystko w superlatywach, pomimo braku powodów do optymizmu. Wyznacznikiem „galopującego” rozwoju jest spadająca liczba mieszkańców Augustowa. Gdyby widzieli szansę na bardzo dobre życie w mieście, zapewne tendencja w tym zakresie byłaby odwrotna.
Przyzwyczailiśmy się już do tego, że aktualne władze miasta nie są winne żadnych porażek i problemów, a kozioł ofiarny znajdzie się w każdej sytuacji. Zastępca burmistrza uzasadniając spadek liczby mieszkańców opowiada o pandemii. Upatruje winę w przekształceniu szpitala w placówkę covidową na okres kilku miesięcy. Nie widzi błędów po swojej stronie, coraz mocniej atakuje swoich oponentów.
Aroganckie wypowiedzi Sławomira Sieczkowskiego na sesjach i komisjach rady miejskiej w Augustowie przybierają na sile. Trudno sobie przypomnieć, aby jakikolwiek inny urzędnik na jego stanowisku odnosił się do adwersarzy władz miasta z taką pychą, butą, zacietrzewieniem i brakiem kindersztuby. Polityk z Suwałk za bardzo poczuł się „politykiem”, więc odwracanie kota ogonem w sprawie spadającej liczby mieszkańców Augustowa przychodzi mu bez trudu.
Dlaczego mieszkańcy opuszczają miasto? Może dlatego, że niemal od początku kadencji jak mantrę powtarzane są dokładnie te same sukcesy obecnej ekipy rządzącej: przebudowa Domu Kultury, remont przedszkola na Kopernika, wymiana opraw latarni na LED-owe, legendarne wyciąganie ludzi z błota, czyli wylewanie asfaltu na krótkich uliczkach, wybudowanie bloku na Sylikatach z drogim ogrzewaniem. Do listy dojdzie Dom Seniora, jeśli w ogóle powstanie. To wszystko ma świadczyć o galopującym rozwoju Augustowa. I świadczy, ale w wirtualnej projekcji serwowanej na Facebooku, okraszonej kciukami, strzałkami i napiętymi muskułami.
Tymczasem inwestycją pierwszej potrzeby jest budowa nowego żłobka. Aktualnie istniejący zwiększył swoją pojemność dzięki kompleksowej modernizacji dokonanej w dobie rządów burmistrza Wojciecha Walulika. To niewątpliwy sukces poprzedniego włodarza. Niemniej w placówce nadal brakuje kilkudziesięciu miejsc. Młodzi rodzice mają poważny i nadal nierozwiązany problem.
Tu pojawia się kolejne pytanie. W którym miejscu wybudować nowy żłobek, gdyby władzom miejskim przyszła na myśl taka inicjatywa? Idealnie nadająca się do takiej inwestycji działka na ulicy Ogrodowej została sprzedana, choć mogła z powodzeniem pełnić funkcję służebną w opiece żłobkowej i przedszkolnej. Zapewne taką funkcję pełniłaby teraz, gdyby burmistrzem był Walulik, a Dariusz Szkiłądź nadal piastował stanowisko kierownika edukacji miejskiej.
Bez nowego żłobka trudno zachęcić młodych ludzi do pozostania w mieście. To jest realna potrzeba mieszkańców, a nie łączenie szkół z przedszkolami wbrew opiniom rad pedagogicznych i rad rodziców. Mimo, że „dla uczni nic się nie zmienia”, korzyści z tych działań nie widać. Może poza poczuciem satysfakcji z wymiany kadry dyrektorskiej na swoją.
Uprawianie polityki na każdym kroku, mimo zapowiedzi odpolitycznienia urzędu i instytucji, alternatywna rzeczywistość na Facebooku i ataki na przeciwników to główne zajęcia tej władzy. A Augustów się wyludnia.
Napisz komentarz
Komentarze