Podczas rządów ugrupowania Naszego Miasta zaskakująco wiele funkcji kierowniczych w mieście otrzymywały, i w dalszym ciągu dostają osoby spoza Augustowa. Nikt nie neguje ich kwalifikacji i kompetencji, nie kwestionuje ich pracy, ani nie odnosi się do nich personalnie. I tak w poprzedniej kadencji samorządu mieliśmy prezesa Kodremu z okolic Rucianego-Nidy, powitaliśmy prezesa Necka z Trójmiasta, prezesa Wodociągów i Kanalizacji Miejskich ze Stalowej Woli i dyrektora Zespołu Szkół Samorządowych nr 2 (później Szkoły Podstawowej nr 4) z Suwałk. Dopiero po rozpadzie związku Wojciecha Walulika z ugrupowaniem Nasze Miastem na wakaty prezesów w spółkach miejskich Kodrem i Necko powołano fachowców z Augustowa, gdy ich poprzednicy odchodzili ze swoich funkcji w atmosferze dużego skandalu.
W bieżącej kadencji samorządu u władzy ponownie jest Nasze Miasto, a także wybrany z ich komitetu burmistrz. Prezesem wodociągów została osoba z Lidzbarka Warmińskiego, stery w Necku objął prezes związany wcześniej z Białymstokiem, z kolei funkcję dyrektora Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 2 (złożonego ze Szkoły Podstawowej nr 3 i Przedszkola nr 6) otrzymał suwalczanin. Dyrektorem Centrum Sportu i Rekreacji został najpierw specjalista z Ełku, a niedawno na zarządcę CSiR wyłoniono kandydata związanego z Suwałkami. Musimy przypomnieć, że drugim zastępcą burmistrza Mirosława Karolczuka jest suwalczanin, radny rady miejskiej w Suwałkach kilku kadencji oraz kandydat na prezydenta Suwałk w 2018 roku.
Domyślamy się, jak tłumaczona może być taka sytuacja. Najpewniej usłyszelibyśmy, że liczą się kwalifikacje, a nie miejsce zamieszkania i każdy może powalczyć o stanowiska. Pewnie padałyby również tłumaczenia, że decyzje należały do rad nadzorczych spółek. Ale dobrze wiemy, że dziś Mirosław Karolczuk ma w tych radach swoich przedstawicieli. Powinniśmy postawić pytanie, czy w Augustowie brakuje obecnie osób do sprawowania wysokich funkcji?
W tej kadencji było dwóch mieszkańców Augustowa na kierowniczych funkcjach (objęli je za poprzednich burmistrzów), którzy zdecydowali się odejść. Chodzi o legendę CSiR Andrzeja Zarzeckiego i byłego prezesa Necka Zbigniewa Głowackiego. Tajemnicą poliszynela był fakt, że ich relacje ze środowiskiem obecnie rządzącym Augustowem nie należały do najlepszych.
Trudno jest sobie przypomnieć, aby przed nastaniem ery Naszego Miasta aż tak wiele osób z zewnątrz otrzymywało w Augustowie najważniejsze stanowiska. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy byłego wieloletniego burmistrza miasta, obecnego radnego KO Leszka Cieślika.
-Oczywiście, że w Augustowie są ludzie, którzy mogliby pełnić funkcje kierownicze. Często augustowianie będący fachowcami w swoich branżach nie decydują się ubiegać o stanowiska, ponieważ dobrze znają panujące tu dzisiaj realia. Jako mieszkańcy widzieliśmy w poprzedniej i obecnej kadencji samorządu karuzelę stanowisk i próby ręcznego sterowania. Mieszkańcy są na miejscu i to obserwują. Część z nich woli zarabiać mniej, lecz mieć stabilność pracy, niż startować w konkursach i mieć obawy, że jakaś decyzja nie po myśli ugrupowania rządzącego może skutkować odwołaniem z funkcji. Nigdy nie zgodziłbym się pracować z ekipą aktualnie rządzącą miastem, choćby nawet mnie o to poprosili –twierdzi Leszek Cieślik, były burmistrz.
Napisz komentarz
Komentarze