Projekt nosił nazwę „Augustów -Miasto napędzane przez Naturę”. Planowano wybudowanie dwóch plaż miejskich, leśnego parku uzdrowiskowego, montaż fotowoltaiki na dachu basenu, modernizację budynku pływalni miejskiej, obywatelski monitoring jezior, powstanie stacji ładowania samochodów elektrycznych, edukację przedsiębiorczości dzieci i młodzieży w przedszkolach oraz szkołach, zapobieganie bezdomności zwierząt, montaż monitoringu miejskiego, ogrody deszczowe, zielone przystanki i inne ciekawe działania. Przy przygotowaniu projektu brały udział dwa siedmioosobowe zespoły, które przez rok pracowały nad tym, by Augustów mógł odnieść sukces. Odbyły się konsultacje z mieszkańcami oraz zaproszono do udziału w ankietach maturzystów, przeprowadzono wywiady z przedstawicielami organizacji pozarządowych, burmistrz Augustowa Mirosław Karolczuk udał się na wizytę studyjną do Norwegii, odbyło się webinarium online pn.: „Jeziora potencjałem rozwojowym Augustowa”. W połowie czerwca 2020 zrealizowano rejs badawczy po augustowskich jeziorach. Wszystko to bardzo skrupulatnie obudowano papką marketingową. Mieliśmy przenieść się w rozwoju do kolejnego stulecia.
Kolejny wielki projekt to zamiar usytuowania wielkiej strefy przemysłowej, większej niż dzisiejsza powierzchnia urbanistyczna Augustowa, pomiędzy szosą warszawską a ełcką. Ma tam powstać ogromne centrum logistyczne. To tu mają przebiegać wielkie autostrady, kolej, łączące nas z XXII wiekiem. Kto wie, może nawet Centralny Port Lotniczy.
Jakby megalomanii było mało, burmistrz Karolczuk planuje wybudowanie wielkiej betonowej budowli, która połączy dwa brzegi Netty. Gdyby chcieć opisać projekt w kilku słowach to należałoby powiedzieć „beton, beton, beton i betonem pogania”. Do tego obok tej betonozy ma powstać dziesięciopiętrowy gamach, także z betonu, który nazwany jest wieżą widokową, a miasto już nazywa to coś młodzieżowym centrum rozrywek nocnych lub wieżą samobójców.
Mamy jeszcze „Olimpijski Augustów”. Projekt zawiera m.in. budowę nowego stadionu lekkoatletycznego, budowę nowoczesnej sali sportowej wraz z zapleczem przy SP2, remont kompleksu sportowego przy SP3, budowę pump tracku przy bazie kajakarzy.
Co łączy te wielkie kabotyńskie i szpanerskie projekty? Mają kilka cech wspólnych. Świetnie prezentują się w mediach społecznościowych, robią ogromne wrażenie na publiczności, zaspokajają próżność wyborców, mówią nam, że też możemy, że umiemy. Opozycja boi się krytykować, bo przecież są to wielkie skoki cywilizacyjne, generatory postępu i rozwoju. Burmistrz robi sobie fotki z wizualizacjami, które tanie nie są, ale przy setkach milionach planowanych wydatków, można je jakoś wytłumaczyć. Władza robi kilka konferencji prasowych, że chce, że będzie, że to tuż, tuż. Ale jest jeszcze jedna cecha wspólna tych zamierzeń. One nigdy nie powstaną. Z różnych powodów, z których jeden jest dominujący. Jest to skrajna niekompetencja burmistrza i jego ekipy, amatorszczyzna, partyzantka w podchodzeniu do spraw miasta.
Do tych wielkich projektów trzeba dopisać pomniejsze, jak dworzec kolejowy, dom seniora będący samowolką budowlaną, nowy żłobek, poprawa bezpieczeństwa w szkołach, hala widowiskowa, dobra komunikacja miejska, porządek w mieście, świetny i ciekawy informator turystyczny, zagospodarowanie Atola, odbudowa POSTiWU, sprawna straż miejska. To też znajduje się poza naszym zasięgiem za tej władzy. Odnoszę wrażenie, że burmistrz Karolczuk umie dzielić, nie umie łączyć, umie burzyć, nie umie budować, umie uprawiać bufonadę, nie umie porządnie gospodarzyć. I ma do pomocy dwóch kosztownych zastępców, którzy pomagają mu jak „umią”.
Napisz komentarz
Komentarze