Krzysztof Przekop by Koty2
Według byłego dyrektora CSiRu woda w miejskiej pływalni zagrażała zdrowiu pływaków. Możliwe, że to jedna z przyczyn zwolnienia się wszystkich ratowników i w konsekwencji zamknięcia basenu na cztery spusty, ale głównym problemem są niezwykle niskie pensje w CSIR-ze.
Ratownicy co najmniej od września walczyli o podwyżki. Spotykali się z burmistrzami, negocjowali z dyrektorem Głowackim. Jednak ich postulaty odbijały się od miejskich urzędników jak groch od ściany.
Aby zostać ratownikiem nie trzeba długich studiów ani doktoratów. Kurs jest dość przystępny, egzaminy zdaje większość przystępujących. Nie jest to zatem problem niszowych kompetencji. Wynagrodzenia ratowników muszą jednak uwzględniać ich ogromną odpowiedzialność za zdrowie i życie korzystających z basenów i kąpielisk. Nie można im płacić tyle samo co konserwatorom powierzchni płaskich, jak oficjalnie tytułuje się sprzątaczy i sprzątaczki. A dzisiaj nawet sprzątaczka nie chce pracować za pieniądze, które miasto płaciło ratownikom.
Wieść gminna (basenowa) niesie, że hamulcowymi dla wyższych pensji w CSIR-ze byli panowie Chodkiewicz i Sieczkowski. Wina dyrektora Głowackiego polegała na tym, że bardziej bał się burmistrzów niż buntu pracowników. Za swój błąd zapłacił stanowiskiem, ale gdyby stanął okoniem we wrześniu, pewnie nie byłby dyrektorem już wtedy. Jak wszedłeś do takiej czeredy, jaka panoszy się w mieście, musisz zachowywać się jak towarzysze ci podyktują.
Zarządzanie kryzysowe w mieście leży i kwiczy. Niemal codziennie burmistrz Karolczuk musi zmierzyć się z jakąś aferą, z jakimiś opałami. Otoczenie burmistrza „rozwiązuje” te problemy na Facebooku, wykorzystując jedną i tę samą kalkę. Bez względu na wielkość kompromitacji ratusz ogłasza sukces, bez względu na ilość dowodów, że było inaczej niż twierdzi burmistrz, idą w zaparte. W jednej chwili znajdują kozła ofiarnego lub wroga, który musi przyjąć na siebie całość winy. W urzędzie jest nawet specjalne stanowisko, kosztujące podatnika ponad 10.000 zł miesięcznie, do siania takiej propagandy
Ze zdziwieniem obserwuję kłamstwa burmistrza i jego pomagierów. Zdziwienie jest tym większe, że dosyć często kłamstwa są niewymuszone. Ostatnie duże i niewymuszone kłamstwo Sieczkowskiego miało miejsce na sesji rady miejskiej. Oświadczył kilka razy, że pieniądze na podwyżki dla ratowników są w budżecie CSiR. Basował mu przy tym Filip Chodkiewicz, który sprawuje nad basenem nadzór. Prawda jest taka, że burmistrz Karolczuk podpisał zarządzenie w sprawie pieniędzy dla ratowników dopiero dzień później.
Dla trzech panów burmistrzów prawda jest nieistotna. Ważne są efekty, jakie mogą osiągnąć za pomocą matactw, kłamstw, w najlepszym wypadku półprawd. Prawda jest tak samo wroga jak niezależna prasa czy niezawisłe sądy.
Pojawia się pytanie. Dlaczego oni ciągle kłamią i mataczą, dlaczego niszczą niewinnych ludzi, dlaczego szukają raz za razem kozła ofiarnego i umywają ręce jak Piłat. Odpowiedź brzmi: bo mogą, bo im na to pozwoliliśmy i stale pozwalamy, bo boimy się ich zemsty, nie chcemy mieć nic wspólnego z ich bezwzględnością i cynizmem, bo chcemy żyć normalnie i spokojnie. I dlatego nie jest normalnie, dlatego grillują swoich przeciwników po kolei, pojedynczo, pilnując, by nikt się za ofiarami nie ujął. A bezkarność tylko ich rozzuchwala.
Jako obywatel i mieszkaniec mam silny imperatyw by uważać, że te niegodziwości w naszym kochanym Augustowie muszą się skończyć i wierzę, że kres tej skompromitowanej władzy jest już blisko.
Napisz komentarz
Komentarze